"Życie Violette" - Valérie Perrin - patronat medialny

Mówić o Tobie to przedłużać Twe istnienie; niczego nie powiedzieć znaczyłoby o Tobie zapomnieć".
Oda do szczęścia i pochwała radości z małych rzeczy. 
 
Wielki bestseller we Francji! Ponad milion sprzedanych egzemplarzy!
Obsypana nagrodami powieść, która zachwyciła krytyków i czytelników!
Klimat francuskiej prowincji, opowieści o życiu we wszystkich jego odcieniach, śmiech i łzy, które mieszają się z aromatami herbaty, kwiatów i świeżo zebranych warzyw.
I niezłomna wiara w szczęście. Bo życie jest piękne… mimo wszystko!
Niezwykła historia zwykłej kobiety, którą los zaprowadził do miejsca zapomnianego przez większość ludzi. Kobiety, która pragnie na nowo rozkwitnąć – pomimo poczucia przegranej, niewyobrażalnej tragedii i straty, która ją dotknęła.
Violette spędza całe dnie na cmentarzu. Dba o niego najlepiej jak potrafi, porządkuje groby, wymienia kwiaty, sprząta znicze… Jest dobrym duchem tego miejsca, służącym wsparciem odwiedzającym go żałobnikom. Violette wiele już słyszała – zarówno pięknych, jak i smutnych historii. I sama mogłaby niejedną opowiedzieć: o córce, która zginęła w straszliwym wypadku, o ukochanym mężu, który pewnego dnia zniknął…
Lecz Violette nie chce dać się pogrzebać w przeszłości. I nawet w miejscu, w którym króluje śmierć, ma nadzieję na nowe życie.
Wzruszająca opowieść o wyjątkowości ukrytej w codziennym życiu, o zakończeniach, które rozdzierają serce, i o nowych początkach, które kiełkują na gruzach przeszłości.
Opowiedziana z wrażliwością i wyczuciem, ciepła, przejmująca, a jednocześnie niezwykle budująca historia kobiety, która wbrew wszystkiemu uparcie wierzy w szczęście. Opowieść, która biegnie po nitce do kłębka − utkana z kaprysów losu, spraw drobnych i wielkich, strasznych i pięknych.
Ta książka jest jak promyk słońca, który z nadejściem wiosny nieśmiało przedziera się przez chmury.

Zwykła codzienność zamknięta w płatkach kwiatów, które tak lubisz pielęgnować.
W pogawędkach z księdzem.
W szafie zima i lato.
W cmentarnych nagrobkach, którymi się opiekujesz, jakby ludzie, których
symbolem pamięci, wciąż byli wśród żywych.
W rejestrze, w którym notujesz okoliczności, w jakich odbyły się pogrzeby.
We fragmentach piosenek Elvisa.
W plątaninie alejek, którymi codziennie spacerujesz niczym stróż spokoju wszystkich tych, którzy odeszli. Ale i tych, którzy zostali, aby celebrować ich pamięć.
W śmierci, która tożsama jest z nieobecnością, a przecież jest „tajemną obecnością".
W dyskusjach grabarzy, którzy teraz są twoją jedyną rodziną.
Codzienność.
Zwyczajna.
Niezwyczajna.
Twoja.
Przetykana urywkami wspomnień, które bolą. A ból ten jest niczym nić, która łączy cię z wszystkimi, którzy odwiedzają miejsce, którego jesteś dozorczynią.
Płaczesz, śmiejesz się, pamiętasz.
Dziś już nie jesteś niczyja, nie jesteś bezimiennym „iksem” z przypadkowo nadanym nazwiskiem.
Jesteś kimś, jak każdy, który spoczął tu na wieki.
Każdy z nich ma swoją historię. I ty też ją masz... 

Gdybym miała określić jednym słowem powieść "Życie Violette", to powiedziałabym, że jest nietuzinkowa. Zupełnie nieszablonowa, zmienna, nieoczywista, a jednocześnie tak piękna, że nie sposób się nią nie zachwycić. Utkana ze skrawków wspomnień, tych dobrych, ale i tych złych. Z fragmentów, które składają się na zwyczajną codzienność, której symbolem jest płaszcz. Przywdziewany niczym kostium, aby ukryć przed światem prawdę, a jednocześnie ją zachować. Prawdę o sobie. O miłości, która była tą pierwszą, która odcisnęła bolesne piętno, które pali do dziś niczym gorejącą rana.
Tę powieść się smakuje, jak smakować powinniśmy życie. Słowo po słowie, zdanie po zdaniu, strona po stronie. Dociera do nas jej przesłanie, które dawkujemy sobie kawałek po kawałku. Lektura tej powieści jest jak muśnięcie skrzydeł motyla. Delikatnie pieści nasze emocje, które dryfują na fali opowieści o życiu Violette. Nie chcemy się od niej oderwać, a jednocześnie nie chcemy skończyć. Choć wydawać by się mogło, że opowieść osadzona jest na fundamencie dosyć przyziemnego, momentami smutnego życiorysu, to autorka stworzyła coś na kształt pięknej nadbudowy, która dodaje jej tylko wyjątkowości. Nie potrafię ubrać w słowa tego wszystkiego, co czułam w trakcie i po zakończeniu lektury. Poruszenie na równi z radością, zachwyt nad pięknem słowa, które można było odnaleźć nawet w prostych zdaniach opisujących, chociażby rytuał picia herbaty, które są wstępem do powieści: „Delektuję się życiem, piję je małymi łyczkami niczym herbatę jaśminową z miodem. A gdy nadchodzi wieczór, kiedy cmentarne bramy są zamknięte, a klucz wisi w moim mieszkaniu na drzwiach do łazienki, jestem w raju”. Napiszę więc tylk
o — piękna, po prostu piękna!
Podsumowując:

Ta powieść to przepięknie nakreślona pochwała dla życia. Życia, które powinniśmy celebrować każdego dnia. Nawet wtedy, kiedy to, czego w nim doświadczyliśmy, dalekie było od ideału. Nawet jeśli doznaliśmy bólu straty, odrzucenia i samotności. Powinniśmy doceniać każdy najdrobniejszy jego dar, bo najpiękniejsze co mamy, to życie właśnie. Napisana subtelnie, niemal poetycko opowieść, która jest niczym dotyk promieni słonecznych, które delikatnie łaskoczą naszą twarz. Ta książka jest niczym remedium na wszelkie troski – otuli nas i ukołysze w swoich ramionach, abyśmy mogli w każdy kolejny dzień wejść z uśmiechem i poczuciem spełnienia. Polecam z całego serca! 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwu Albatros.
https://www.facebook.com/WydawnictwoAlbatros/
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana