"Nie ma tego złego" - Lauren Weisberger
Emily łamała sobie głowę, próbując znaleźć jakiś powód do narzekania. Była sylwestrowa noc w Los Angeles, jedna z najbardziej irytujących nocy w chyba najbardziej irytującym mieście na świecie. Więc dlaczego nie mogła niczego wymyślić?
Nowa powieść autorki bestsellera „Diabeł ubiera się u Prady”.
Opowieść o kobiecej solidarności i zemście w stylu „Wielkich kłamstewek”.
Doskonałe małżeństwa.
Idealni sąsiedzi.
Kłamstwa jak malowane.
Greenwich w stanie Connecticut, miasteczko jak z obrazka ‒ poznacie je po wypielęgnowanych trawnikach i po tym, jak pilnie każdy strzeże tu swoich sekretów.
Karolina Hartwell, dawna supermodelka, odwozi syna do szkoły, gdy zostaje aresztowana za jazdę pod wpływem alkoholu. Szokujące nagłówki w prasie wywołują skandal i skutecznie odstraszają grono jej dotychczasowych przyjaciół. Są też wymarzonym pretekstem dla jej męża, senatora o prezydenckich ambicjach, by zostawić żonę.
Miriam Kagan, przyjaciółka Karoliny, która porzuciła prawniczą karierę dla życia rodzinnego, jest przekonana, że jej mąż coś ukrywa. Stara się jednak zbytnio na niego nie naciskać, bo sama chowa parę trupów w szafie i za nic nie chce, by z niej wypadły.
Emily Charlton jest jeszcze nowa w Greenwich, właśnie wprowadziła się tymczasowo do Miriam, z którą znają się od lat. Po tym, jak rzuciła stanowisko asystentki legendarnej wydawczyni magazynu modowego, Mirandy Priestly, Emily przeniosła się z Nowego Jorku do Hollywood, by pracować jako konsultantka do spraw wizerunku gwiazd kina i celebrytów. Ostatnio jednak nie szło jej najlepiej ‒ straciła paru klientów i chyba musi poszukać nowego pomysłu na swoją karierę. A skoro przyjaciółka jej przyjaciółki właśnie straciła dobre imię, to może nadarza się idealna okazja… Zwłaszcza że wszystkie trzy są wściekłe jak diabli!
Są takie momenty w życiu każdego czytelnika, że potrzebuje lekkiej, zabawnej powieści, aby się po prostu zrelaksować. Czegoś, co jest doskonałym przykładem rozrywki, jakiej może dostarczyć lektura książki. Jeśli czegoś takiego potrzebujecie, to „Nie ma tego złego” będzie dobrym wyborem.
Sięgając po tę powieść, wciąż w głowie miałam „Diabeł ubiera się u Prady”, choć muszę przyznać, że tę historię spod pióra autorki znam tylko w filmowej wersji. Niemniej liczyłam na podobny klimat i się nie zawiodłam. Lauren Weisberger zabiera czytelnika do świata pełnego pozorów, które są dla wielu z pojawiających się w niej postaci chlebem powszednim. Artyści, gwiazdy programów telewizyjnych, grube ryby show-biznesu, zrobią wszystko, aby być na fali. Aby na ich idealnym, wykreowanym życiu, nie pojawiła się najmniejsza rysa. Co jednak, kiedy nie tylko rysa, ale i pokaźnych rozmiarów „szrama” zaczyna zdobić, założoną na potrzeby kariery, maskę? Wtedy do akcji może wkroczyć ona — Emily Charlton, która po tym, jak rzuciła stanowisko asystentki legendarnej wydawczyni magazynu modowego, Mirandy Priestly, pracuje jako konsultantka do spraw wizerunku gwiazd kina i celebrytów. I choć jej kariera ostatni mocno wyhamowała, to zupełny przypadek sprawia, że staje się potrzebna, gdy przyjaciółka jej przyjaciółki traci dobre imię. Od tego momentu zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki, bowiem Emily, Miriam oraz Karolinę trudno okiełznać. No chyba, że ktoś lubi ryzyko – wówczas może spróbować.
Choć „Nie ma tego złego” utrzymana jest w lekkim tonie, to pod woalką zabawnej, kipiącej sarkazmem i szyderą powieści, autorka ukryła drugie dno, które niniejszym, niczym puszkę Pandory, otwiera na oczach czytelnika, kreśląc bardzo naturalistyczny wręcz obraz życia celebrytów. Tutaj nic w zasadzie nie jest takie, jakim się wydaje, a kiedy chodzi o karierę, ludzie show-biznesu nie cofną się przed niczym. Nawet gdyby musieli wystawić, jako żywą tarczę, kogoś ze swoich najbliższych. Weisberger obnaża wszelkie przywary ludzi, którzy opływają w luksusy, nie szczędząc przy tym ironii, pokazując tym samym, jak hipokryzja staje się codziennością. Gdzie nawet miłość i przyjaźń musi być opłacalna, a obawa utraty wizerunku jest dużo gorszą traumą niż jakiekolwiek, znane "przeciętnemu Kowalskiemu", problemy.
„Nie ma tego złego” to jednak także opowieść o przyjaźni, która może góry przenosić. Która dodaje przysłowiowego powera oraz odwagi w walce z całym światem. Jeśli jedna z kobiet znajdzie się w trudnej sytuacji, reszta nie cofnie się przed niczym, nawet jeśli musiałyby narazić siebie i stanąć oko w oko z osobami zajmujące wysokie stanowiska. W tej powieści nie brak humoru. I choć czasami wydarzenia wydają się mocno przerysowane, a nawet absurdalne, to wszystko ma, w moim odczuciu, podkreślić tylko fałsz i obłudę przedstawicieli środowiska, które autorka wzięła na tapet.
Podsumowując:
Książka Weisberger to kawał dobrej rozrywki, która jest pełna humoru, takiego jak lubię. Przesiąkniętego ironią, satyrą, złośliwością, która staje się orężem w wypunktowaniu potknięć i przywar ludzi show-biznesu. I choć wydźwięk powieści jest jak najbardziej komediowy, to wnikliwy czytelnik dostrzeże, że „Nie ma tego złego” to także opowieść o przyjaźni i budowaniu życia na nowo, kiedy nasz świat w jednej chwili się zawalił. Tutaj fabuła rozwija się bardzo szybko, dostarczając czytelnikowi sporych emocji. Muszę Wam także zdradzić, że w tym „groteskowym bagienku” znajdzie się i miejsce na... wzruszenie. Dobrze się przy niej bawiłam.
Sięgając po tę powieść, wciąż w głowie miałam „Diabeł ubiera się u Prady”, choć muszę przyznać, że tę historię spod pióra autorki znam tylko w filmowej wersji. Niemniej liczyłam na podobny klimat i się nie zawiodłam. Lauren Weisberger zabiera czytelnika do świata pełnego pozorów, które są dla wielu z pojawiających się w niej postaci chlebem powszednim. Artyści, gwiazdy programów telewizyjnych, grube ryby show-biznesu, zrobią wszystko, aby być na fali. Aby na ich idealnym, wykreowanym życiu, nie pojawiła się najmniejsza rysa. Co jednak, kiedy nie tylko rysa, ale i pokaźnych rozmiarów „szrama” zaczyna zdobić, założoną na potrzeby kariery, maskę? Wtedy do akcji może wkroczyć ona — Emily Charlton, która po tym, jak rzuciła stanowisko asystentki legendarnej wydawczyni magazynu modowego, Mirandy Priestly, pracuje jako konsultantka do spraw wizerunku gwiazd kina i celebrytów. I choć jej kariera ostatni mocno wyhamowała, to zupełny przypadek sprawia, że staje się potrzebna, gdy przyjaciółka jej przyjaciółki traci dobre imię. Od tego momentu zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki, bowiem Emily, Miriam oraz Karolinę trudno okiełznać. No chyba, że ktoś lubi ryzyko – wówczas może spróbować.
Choć „Nie ma tego złego” utrzymana jest w lekkim tonie, to pod woalką zabawnej, kipiącej sarkazmem i szyderą powieści, autorka ukryła drugie dno, które niniejszym, niczym puszkę Pandory, otwiera na oczach czytelnika, kreśląc bardzo naturalistyczny wręcz obraz życia celebrytów. Tutaj nic w zasadzie nie jest takie, jakim się wydaje, a kiedy chodzi o karierę, ludzie show-biznesu nie cofną się przed niczym. Nawet gdyby musieli wystawić, jako żywą tarczę, kogoś ze swoich najbliższych. Weisberger obnaża wszelkie przywary ludzi, którzy opływają w luksusy, nie szczędząc przy tym ironii, pokazując tym samym, jak hipokryzja staje się codziennością. Gdzie nawet miłość i przyjaźń musi być opłacalna, a obawa utraty wizerunku jest dużo gorszą traumą niż jakiekolwiek, znane "przeciętnemu Kowalskiemu", problemy.
„Nie ma tego złego” to jednak także opowieść o przyjaźni, która może góry przenosić. Która dodaje przysłowiowego powera oraz odwagi w walce z całym światem. Jeśli jedna z kobiet znajdzie się w trudnej sytuacji, reszta nie cofnie się przed niczym, nawet jeśli musiałyby narazić siebie i stanąć oko w oko z osobami zajmujące wysokie stanowiska. W tej powieści nie brak humoru. I choć czasami wydarzenia wydają się mocno przerysowane, a nawet absurdalne, to wszystko ma, w moim odczuciu, podkreślić tylko fałsz i obłudę przedstawicieli środowiska, które autorka wzięła na tapet.
Podsumowując:
Książka Weisberger to kawał dobrej rozrywki, która jest pełna humoru, takiego jak lubię. Przesiąkniętego ironią, satyrą, złośliwością, która staje się orężem w wypunktowaniu potknięć i przywar ludzi show-biznesu. I choć wydźwięk powieści jest jak najbardziej komediowy, to wnikliwy czytelnik dostrzeże, że „Nie ma tego złego” to także opowieść o przyjaźni i budowaniu życia na nowo, kiedy nasz świat w jednej chwili się zawalił. Tutaj fabuła rozwija się bardzo szybko, dostarczając czytelnikowi sporych emocji. Muszę Wam także zdradzić, że w tym „groteskowym bagienku” znajdzie się i miejsce na... wzruszenie. Dobrze się przy niej bawiłam.
Komentarze
Prześlij komentarz