"Nić przeznaczenia" - Anna Sakowicz - patronat medialny

 

[...] nadzieja powodowała ból. Łatwiej było żyć, pogrążając się w obojętności [...]".

Miłość, tajemnice sprzed lat i rodzina, której los nie oszczędzał…

Wybuch wojny rozdziela Wilamowskich, rzucając ich w różne miejsca: Soldau, Illowo, Stutthof. Lidzbark staje się niemieckim miastem. Rozalia mieszka tylko z Agnesą. Celem żony krawca jest obrona rodzinnego domu przed okupantami, by każdy z Wilamowskich miał dokąd wrócić. Przed nią trudne zadanie, najpierw musi pozbyć się ciała zabitego hitlerowca Hansa i to w chwili, kiedy nieoczekiwanie ktoś dobija się do drzwi…
Bohaterowie zmagają się z przeciwnościami i wyzwaniami, jakie niesie los. Zawsze jednak znajdzie się miejsce na miłość – łatwą, ale też i skomplikowaną, której nie tylko dzieci Wilamowskich będą szukać…
Czy uda im się przetrwać i powrócić do rodzinnego Lidzbarka? Jak poradzi sobie Rozalia, będąc gospodynią niemieckich urzędników i żyjąc z nimi pod jednym dachem? Co wydarzy się w Dłutowie, w domu młodszego z Wilamowskich? I czy Frania dowie się wreszcie, kim są jej rodzice?

Dom. Oaza spokoju i bezpieczeństwa. Synonim szczęśliwych chwil, które dane było nam przeżyć razem z bliskimi. Miejsce, do którego zawsze chcemy wracać, mając poczucie, że ktoś tam na nas czeka, niezależnie od tego, na jakim życiowym zakręcie się znajdziemy. Świadomość tego, że wciąż jest, nawet kiedy jesteśmy daleko, jest w pewien sposób krzepiąca. Bowiem gdzieś głęboko w sercu wciąż żywa jest nadzieja, że jest pewnego rodzaju stałą w naszej codzienności, nawet podczas największego życiowego sztormu. Ona trwała. Nie chciała opuszczać domu, który chroniła, by jej dzieci miały dokąd wracać. Wierzyła głęboko, że nawet wojna i całe okrucieństwo, jakie wniosła do ich rzeczywistości, nie będzie w stanie zniszczyć fundamentu, na którym zbudowali swoją rodzinę…
Drugi tom „Muślinowej sagi” to opowieść, w której kobiety wiodą prym. To one są tymi, które cechuje wielka odwaga, hart ducha, nadzieja i wiara w to, że ta wojna się kiedyś skończy, a życie znów będzie spokojne i bezpieczne… I choć ich postawa chwyta za serce, to nić przeznaczenia plącze się i rwie, a niektórym już nigdy nie będzie dane przekroczyć progu miejsca, z którym byli tak związani, gdzie zakorzeniona była ich tożsamość. Na kanwie prawdziwych wydarzeń Anna Sakowicz tka kolejną opowieść, zszywając skrawki wspomnień członków swojej rodziny, by nie tylko posklejać je w piękny kobierzec, stanowiący obraz przeszłości jej najbliższych, ale jednocześnie oddać w ręce swoich czytelników kawałek siebie. Dzieli się z nami faktami, tymi radosnymi, ale i bolesnymi, których z racji okresu, w którym toczy się akcja, nie brakuje. Co więcej, myślę, że „Nić przeznaczenia” jest dużo bardziej poruszająca niż część pierwsza dylogii.
Wśród fikcyjnych elementów fabuły pojawiają się prawdziwe miejsca, które skłaniają czytelnika do badania historii, jak chociażby lazaret w Iłowie czy obóz w Stutthofie. Anna Sakowicz w bardzo obrazowy sposób opisuje tamtejszą codzienność, co sprawia, że mamy poczucie, jakbyśmy byli tam i współdzielili z bohaterami piekło na ziemi… Nie ukrywam, że największy ból odczuwałam, czytając o losach dzieci, które znalazły się w lazarecie. Okropne warunki, ich życie bez miłości, łamały mi serce, zwłaszcza historia Soni czy „Małego Niemiaszka”. Wszak nic tak bardzo nas nie dotyka, jak cierpienie najmłodszych…
W drugim tomie autorka odkrywa także krok po kroku historię tajemniczego podrzutka, który pewnej nocy trafił pod strzechę Wilamowskich, zastępując ich zmarłe dziecko. Obserwujemy jak dziewczynka dorasta, jak musi stawić czoła prawdzie, która dociera do niej w bolesnym dla niej momencie. Na jej przykładzie autorka pokazuje, jak czasami więzy krwi sprawiają, że ciągnie nas do tych, z którymi jesteśmy spokrewnieni. Nawet jeśli nie mamy świadomości, mimowolnie lgniemy do takiej osoby, budując z nią wyjątkową relację.
Myślę, że na uwagę zasługuje także zachowanie ówczesnego języka, czy też zwyczajów i tradycji, jakie autorka wplotła w fabułę, a które nadają całej opowieści nieco magicznego wymiaru. A to przez przekonanie o słuszności niektórych nietuzinkowych form leczenia chorych, wiarę w moc sprawczą kart, czy też wyjątkowy dar posiadania przeczuć, że oto wydarzy się coś przełomowego, najczęściej złego, w życiu rodziny.

Podsumowując:

W każdym z nas pozostaje ślad przeżyć poprzednich pokoleń – takie słowa pojawiają się w posłowiu, a powieść Anny Sakowicz zdaje się ich idealnym potwierdzeniem. To nie tylko wyjątkowy pomnik pamięci dla członków jej rodziny, ale także ciekawa fabularnie opowieść, która wciąga nas od pierwszej strony. Sagi mają to do siebie, że zżywamy się z ich bohaterami i nie inaczej było w tym przypadku. Ich losy leżały mi na sercu, dlatego każda strata, jaką musieli przeżywać, bolała mnie równie bardzo, jakbym sama straciła kogoś bliskiego. Niezwykle ciekawą bohaterką, która przechodzi pewnego rodzaju smutną metamorfozę, jest Edzia, której pierwowzorem była babcia autorki, a postać została wykreowana na podstawie znalezionych przez Annę Sakowicz pamiątek, dokumentów i listów. Jako młoda dziewczyna trafiła ona do więzienia, potem ciężko pracowała u Niemców i te wydarzenia zmieniły ją na zawsze. Kiedyś uskrzydlona, pełna młodzieńczego entuzjazmu, stała się kobietą, która skrywa mroczną tajemnicę. „Nić przeznaczenia” to nakreślony z dużą wrażliwością kalejdoskop ludzkich losów, w których miłość przeplata się z nienawiścią, życie ze śmiercią, a poczucie bezpieczeństwa i szczęście, z trudami życia w wojennej codzienności. Polecam! 


Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
[Post sponsorowany przez Wydawnictwo LUNA].

 





Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana