"Kobieta w słońcu" - Dorota Milli

 

Czasem prawda jest przed nami ukryta, bo sami nie chcemy jej dostrzec, a czasem ktoś inny pozbawia nas praw do niej. W obu przypadkach trzeba mieć siłę, by jednak się z nią zmierzyć, bo pomijanie nigdy nie jest dobrym wyborem".

Nadmorski Kołobrzeg w barwach lata staje się miejscem poszukiwania szczęścia trzech kobiet. Czy po okresie deszczu i burz możliwe jest życie w pełnym słońcu i miłości?

Psychoterapeutka Aletta Różańska decyduje się zgłębić historię swojego mentora. O pomoc prosi detektywa Wysockiego. Ich relacja nabiera innego kształtu, co dodatkowo komplikuje sprawę. Odkrywanie przeszłości przybierze zaskakujący obrót, odsłaniając trudną prawdę, z którą Aletta będzie musiała się zmierzyć.
Julia postanawia odnaleźć ostatni element swojej osobowości, definitywnie wyzwolić się z poczucia winy i zrozumieć, dlaczego wcześniej tkwiła w toksycznym związku. Relacja z Wojtkiem zaczyna się rozpędzać, a Julii pozostanie zdecydować, czy to naprawdę miłość.
Eryka ruszyła nową ścieżką i nie jest już na niej sama. Jednak decyzje mają konsekwencje, z którymi przyjdzie się jej zmagać. Kiedy brała się za porządki w swoim życiu nie sądziła, że innym mogą się one wcale nie spodobać. Mąż nie do końca godzi się na pokojowe rozwiązania, a synowie na nowy układ. Wyzwaniem staje się zjednoczenie rodziny i zadowolenie każdej ze stron. Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem?
 
Mówią, że po każdej burzy wychodzi słońce. Czasami trudno nam uwierzyć w prawdziwość tej sentencji, zwłaszcza kiedy nasze życie bardziej przypomina prawdziwą nawałnicę niż spokojny wietrzyk. Doświadczani na co dzień, tracimy nadzieję na to, że w końcu będzie lepiej, że jeszcze będzie pięknie… Gorycz rozczarowania wypełnia nas na tyle, że mamy wrażenie, iż nasze skrzydła zostały podcięte przez los oraz niewłaściwych ludzi, których ten stawia na naszej drodze. A mimo to nie możemy się poddawać! Musimy walczyć o swoje szczęście, by w końcu odetchnąć pełną piersią i stanąć wreszcie w pełnym słońcu wszechogarniającej radości.
Po świetnych dwóch tomach Dorota Milli oddała w ręce czytelników finałową część „Sagi nadmorskiej”. Byłam ciekawa, jakich rozwiązań doczekają się rozpoczęte w poprzednich książkach wątki i muszę przyznać, że autorce udało się mnie zaskoczyć. Dorota Milli snuje opowieść o kobiecej przyjaźni, o wsparciu mimo różnic w każdej życiowej zawierusze, a przede wszystkim o odnajdywaniu swojego szczęścia, mimo wszelkich przeciwności.
W „Kobiecie w słońcu” w gabinecie Aletty nie pojawia się już tak wielu pacjentów, a autorka koncentruje fabułę na dokończeniu historii każdej z kobiet, których walkę w deszczu i burzy mieliśmy okazję obserwować do tej pory. Czytając, cały czas zastanawiamy się nad tym, czy każda z nich doświadczy słońca w swoim życiu? Dorota Milli nie daje od razu jednoznacznej odpowiedzi, serwując wykreowanym przez siebie postaciom kolejne wyzwania. Największym zdaje się w przypadku każdej z nich stawienie czoła samej sobie. Zmierzenie się z lękami, z przeszłością, która jest w mniejszym lub większym stopniu wciąż obecna w ich codzienności. Nie ukrywam, że ten tom dostarczył mi największej dawki emocji. Były momenty, że niektóre z postaci miałam ochotę… „wyeliminować”. To tylko pokazuje, że autorka stworzyła historię i bohaterki, z którymi każda z nas-kobiet może się w pewien sposób utożsamić. I to, oprócz czytelniczej sympatii, na pewno świadczy o przywiązaniu do serii oraz zaangażowaniu w losy Aletty, Eryki i Julii.
W swojej serii Dorota Milli poruszyła wiele ciekawych tematów, wśród nich też te dotyczące zaburzeń, o których być może wielu z nas nie miało pojęcia lub też posiadało ograniczoną wiedzę. Mnie najbardziej zainteresował narcyzm, któremu autorka poświęciła najwięcej miejsca, dzięki czemu czytelnik ma okazję poznać bliżej mechanizmy działania takiej osoby, a także zobaczyć, jak trudno jest dostrzec symptomy tegoż zaburzenia na co dzień, w najbliższym otoczeniu, a tym bardziej uwolnić się spod jego wpływu. Myślę, a jednocześnie mam nadzieję, że fakt, iż to właśnie zagadnienie pojawiło się w tych powieściach, być może uchroni kogoś, kto aktualnie zmaga się z piekłem, jakie może zgotować osoba z takimi zaburzeniami lub pomoże mu się od niej uwolnić. Zresztą mam wrażenie, że cała seria Doroty Milli ma w sobie tak wiele życiowej mądrości i wiedzy, że dla wielu może stać się przyczynkiem do zmian. A przede wszystkim wyrobić w nich przekonanie, że życiowe modyfikacje należy wdrożyć od zaraz, nie czekać na to, że to coś, co nas uwiera, może samo minie. Szkoda czasu, by tracić go na okopywanie się w negatywnych emocjach. Lepiej postawić niezwłocznie pierwszy krok na drodze do własnego szczęścia. Bo ono na nas czeka, być może tuż za zakrętem, i niezależnie od wieku zasługujemy, by go doświadczyć.


Podsumowując:

Niewątpliwie finałowy tom „Sagi nadmorskiej” miłością stoi. I to nie tylko romantyczną, choć i takiej nie zabraknie; to ona jest niczym wiatr, który dmie w żagle niektórych z bohaterów, ale także, a może przede wszystkim, miłością własną. To opowieść, która pokazuje, jak istotny jest szacunek do siebie, troska o własne szczęście i zadbanie o to, byśmy mogli się nim cieszyć bez wyrzutów sumienia, które są niczym przysłowiowa kula u nogi, która nas ogranicza i ciągnie w dół, zamiast dodawać skrzydeł. „Kobieta w słońcu” spina piękną klamrą wszystkie wątki. Nie ukrywam, że to jedna z ciekawszych serii obyczajowych, jakie miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Autorce udało się przełamać pewną schematyczność gatunkową i połączyć bardzo dobre pióro, interesujące tematy z historią o kobiecej przyjaźni i sile, która drzemie w każdej z nas. Czasami same pozwalamy jej dojść do głosu, innym razem potrzebujemy prywatnego „GPS-a”, by móc wrócić na właściwe tory, kiedy „wypadniemy” z naszej życiowej ścieżki. Najważniejsze jednak, byśmy odnalazły ją w sobie i zawalczyły o swoje szczęście niezależnie od „warunków pogodowych”.

Książkę można zamówić tutaj KLIK

 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo LUNA]

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana