"Jaśmina od snów" - Agnieszka Kuchmister - patronat medialny

  

Czasami bywa tak, że słowa nie wystarczają, żeby coś opowiedzieć, że jest ich zbyt mało do nazwania rzeczy i zjawisk, których się nie do końca rozumie".

"Jaśmina od snów" łączy w sobie elementy baśni, fantastyki i kryminału. Eksploruje metaforyczne wymiary ludzkiego życia, przeplata doświadczenia codzienności z nadnaturalnymi elementami.

Sokołów wciąż nie jest sielskim miejscem. W tajemniczych okolicznościach znika córka sołtysa, do pałacu wprowadzają się dziwni lokatorzy. W okolicy aż kipi od domysłów i pytań. Odpowiedzi na nie pojawiają się w męczących snach Jaśminy, kobieta gubi się między majakami a jawą. Czy traci zmysły, czy to ktoś z przeszłości próbuje wedrzeć się w jej sny? Co przyjdzie wraz z wielką wodą, która nawiedzi kraj w 1997 roku? Czego boją się nowi mieszkańcy pałacu? Jaki mrok widzi w ludziach babka Grzebielucha odczyniająca uroki w domku na skraju lasu?
W gawędzie osadzonej w realiach polskiej wsi wszechobecna tajemnica splata się z mrocznymi wątkami, tworząc oniryczną opowieść o przemijaniu i magii, która istnieje tuż pod powierzchnią rzeczywistości.
   

Przeszłość to czasy minione. Coś, co zostało zapomniane, zatarte przez lata. Odchodzą kolejni, w których pamięci żyły wydarzenia i ludzie, których już nie ma. Czas. Mija niepostrzeżenie, przykrywając kurzem to, co kiedyś było codziennością… Czy jednak przeszłość przeminie wraz z nimi na wieczne zatracenie? Czy nie przyjdzie moment, kiedy będzie chciała o sobie przypomnieć, zwłaszcza ta nierozliczona, za winy, które nigdy nie zostały odkupione…?
Po wspaniałej „Florentynie od kwiatów” i „Nadziei od zwierząt” z utęsknieniem wypatrywałam nowej powieści Agnieszki Kuchmister z tej serii. Nie skłamię, jeśli napiszę, że jestem zakochana w jej stylu, nietuzinkowych opowieściach, które snuje z dużą wrażliwością, sprawiając, że lektura przypomina balansowanie na cienkiej granicy między jawą a snem. Między racjonalną rzeczywistością a magicznym światem, którego nie ma... A jednak ona go tworzy, mieszając prawdziwe wydarzenia z fantazją, co tworzy nieco senny, nierzeczywisty literacki pejzaż, w który zapatrzeni, nie możemy wyjść z zachwytu. Zupełnie, jakby autorka rzuciła na czytelnika urok, zabierając go w wyjątkową podróż.
Ta powieść otulona jest niepokojem. Mrokiem, który zdaje wyzierać z nierzeczywistych mar, jakie nawiedzają Jaśminę. Niektóre są nieprawdopodobne, inne zwiastują coś złego, a jeszcze inne są niczym łomotanie w raz zamknięte za przeszłością drzwi. Zupełnie, jakby wydarzenia, o których nikt już zdaje się nie pamiętać, chciały uporczywie wyjść na światło dzienne. Tajemnice, które skrywa domostwo Dziubów, jak i cała rodzina, są wyjątkowe. Autorka kreśli opowieść, którą charakteryzuje gęsta, lepka atmosfera, przesiąknięta subtelnym strachem, jaki niepostrzeżenie wdziera się w naszą podświadomość podczas lektury. Agnieszka Kuchmister stworzyła bowiem historię, która łączy w sobie elementy literatury pięknej, okraszonej realizmem magicznym, ale także zagadki kryminalnej, która staje się jedną z głównych osi fabuły. Fabuły, która trzyma nas w permanentnym napięciu oraz ciekawości, jakie sekrety kryje przeszłość, która tak bardzo nie chce odejść w zapomnienie…
Nowa książka autorki to opowieść, która pokazuje, jak niszczący wpływ na ludzką psychikę może mieć odtrącenie, niechęć najbliższych, poczucie odrzucenia i wyobcowania. Deficyt uczucia, świadomość, że jest się kimś niemal niewidzialnym, ofiarą losu, obśmianym przez innych nieudacznikiem. Na kanwie tych uczuć wzrasta mrok. Zło, które może zakiełkować na dnie duszy, niewidoczne gołym okiem. Ciemność, która wyziera z głębi, ale niewielu jest w stanie ją dostrzec…

Podsumowując:

Wciąż zachwyca mnie oniryczna otoczka powieści Agnieszki Kuchmister, wyjątkowy klimat Sokołowa i nietuzinkowa historia rodziny Dziubów. „Jaśmina od snów” to literacki sen, z którego nie chcemy się obudzić. Który śnimy z otwartym umysłem i sercem, by w pełni zrozumieć, to, co między wierszami ukryła autorka, co lawiruje nienachalnie między jawą a snem. To utkana z metafor historia o przemijaniu, nieuleczonym żalu i poczuciu winy, a także o demonach, które każdy z nas ma i tylko od nas zależy, czy zdołamy stawić im czoła. Opowieść o sile rodziny, o wciąż żywych w ludzkiej świadomości stereotypach i uprzedzeniach, przeszłości, która nie pozwala, by przykrył ją kurz zapomnienia, zwłaszcza jeśli ból i krzywdy tych, którzy odeszli, nie zostały odkupione. Aż wreszcie opowieść o domu, który nie jest tożsamy wyłącznie z czterema ścianami, które są świadkami naszej codzienności. Ale o DOMU, który zawsze nosimy w sobie… Polecam z całego serca!
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
[Post sponsorowany przez Wydawnictwo Książnica]
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana