"Kobiety nieidealne. Iza" - Małgorzata Hayles, Magdalena Kawka


Kiedy się nie dotyka teraźniejszości, można się zdobyć na dystans".
Ta seria zapadła mi stanowczo w pamięć. To dobrze napisana słodko - gorzka mądra opowieść o kobiecej przyjaźni i o kobietach w ogóle. Bo czyż nie jesteśmy prawdziwą skarbnicą niezbadanych jeszcze tematów?

Iza traci pracę. Jej syn Harumi wraca z zagranicy i zamieszkuje z nią. Ich relacja nie jest typowa, gdyż jego polsko - japońska natura, to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Jakby nie dosyć było kobiecie problemów, na głowę zwala się mama, z którą Izie nie było nigdy po drodze. Czy ich stosunki mają szansę na ocieplenie? Czy kobieta znajdzie w sobie dosyć siły, aby ruszyć z miejsca i założyć swój biznes? Jak wydarzenia z przeszłości wpłyną na jej obecne życie?
O "Kobietach nieidealnych" pisałam Wam już przy okazji pierwszego tomu, który opowiada przede wszystkim o losach Magdy. W drugiej części mamy do czynienia tym razem z Izą. Jej życiowy układ jest zgoła inny niż jej przyjaciółki. Przyznaję nawet, że nie polubiłam jej za bardzo po lekturze pierwszego tomu. Pracownica korporacji, robiąca karierę i zwiedzająca świat bizneswoman, zdawała się być zimna i bezduszna. Jednak dalsze losy pokazały, że nie wszystko jest tak oczywiste, jak się wydaje. 

W tym tomie autorki skupiły się w głównej mierze na relacjach rodzic - dziecko. Przykładem może być Iza i jej syn Harumi, ale przede wszystkim układ Izy i jej matki, któremu daleko do ideału. Brakowało w nim zawsze szczerej rozmowy, do której w końcu dochodzi i to zmienia diametralnie życie bohaterki. Ukazały kobietę, która wciąż odczuwa brak ojca, która chciała być jak dziewczynka, "która trzyma stopy na wielkich butach ojca i porusza się z nim w jednym rytmie". Iza jest także odzwierciedleniem kobiety, która ucieka od głębokich relacji z mężczyznami, dla której facet idealny jest jak dżin z lampy - spełnia jej życzenia, a potem do niej wraca.

To co uderza mnie w książkach duetu Hayles i Kawka, to realizm. Ktoś powie, że to niezobowiązująca lektura, lekka i przyjemna w odbiorze. I ja się z tym zgadzam, chociaż nie do końca. Ja widzę w nich jednak drugie dno. Pod przykrywką humoru, fajnie napisanej obyczajówki, autorki przemycają ważne tematy społeczne, czasem trudne, dzięki czemu czytelniczki mogą znaleźć w nich analogię do własnego życia. Nie wiem dlaczego, ale czytając ich książki w głowie uruchamia mi się piosenka Andrzeja Zauchy - "C'est la vie":

"C'est la vie - podmiejski pociąg rozwozi Twe dni,
C'est la vie - wciąż spóźniony...
C'est la vie - cały Twój Paryż, dwie drogi na krzyż. (...)

Knajpa, kościół, widok z mostu
Knajpa, kościół i ten bruk - tak realny..."

Może to fakt, że poruszają życiowe problemy, nie wydumane i wykreowane na potrzeby książki, ale takie "nasze" sprawiają, że czuję momentami jakbym oglądała moje własne życie niejako z ukrytej kamery.
Podsumowując:

W kontynuacji losów czterech przyjaciółek autorki trzymają poziom. Jest znowu zabawnie, refleksyjnie, ale przede wszystkim tak bardzo prawdziwie. Barwne, pełnokrwiste bohaterki, chociaż tak od siebie różne, mają siebie i relację, której można im tylko pozazdrościć. Historia z życia wzięta, która pokazuje, że w kobietach drzemie prawdziwa moc.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.
https://www.facebook.com/WydawnictwoReplika/
Recenzja "Kobiety nieidealne. Magda"












Knajpa, kościół i ten bruk - tak realny...

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana