"Recepta na szczęście" - Agata Przybyłek

Zaskakujące jest tylko to, że czasami to, co dla jednych jest problemem, dla innych jest błogosławieństwem. Tak jak posiadanie dziecka".
Książki Agaty Przybyłek to zawsze gwarancja dobrej lektury. Czy "Recepta na szczęście" była i dla mnie remedium na smutki?

(...) Julia to młoda kobieta przed trzydziestką, która marzy o dziecku. Jednak podczas rutynowych badań dowiaduje się, że nie zostało jej na to wiele czasu. Niestety, nie ma przy niej mężczyzny, który byłby dobrym kandydatem na męża i ojca. Zrozpaczona pogrąża się w smutku. A przynajmniej do czasu, kiedy na horyzoncie pojawia się przystojny okulista…
Młodszy brat jej przyjaciółki, Maks, od lat podkochuje się w Julii. Gdy chłopak dowiaduje się o jej problemach, oferuje lekcje randkowania. Skrycie wierzy, że podczas nauki zbliżą się do siebie. Tylko czy osiągnie swój cel?
"Tak już chodzą lata długie,
Jedno chce - to nie chce drugie,
Chodzą wciąż tą samą drogą,
Ale pobrać się nie mogą".  
Na pewno znacie ten wiersz Brzechwy? W nowej powieści Agata Przybyłek utkała historię głównych bohaterów na podobny wzór. Ona, chciałaby zostać mamą i spotkać wymarzonego partnera. On, jest w niej zakochany, ale skacze z kwiatka na kwiatek. Ona go nie chce, bo wydaje jej się najgorszym możliwym rozwiązaniem jej trosk, a on już dawno stracił nadzieję, że ona kiedykolwiek zwróci na niego uwagę. I tak zaczyna się poniekąd ta pełna uroku historia, którą czyta się z dużą przyjemnością. Jej lekkość i poczucie humoru, zawarte przede wszystkim w dialogach Julki i Maksa sprawiały, że na mojej twarzy często gościł uśmiech. Dzięki niej mogłam się odprężyć i z zaciekawieniem śledzić podchody tych dwojga. Byłam bardzo ciekawa, czy w końcu spotkają się w pół drogi, ale... Autorka po naprowadzeniu mnie na określony kierunek, zaraz potem zaserwowała mi pstryczka w nos, a to za sprawą zakończenia, które pozostawiło mnie w zawieszeniu.
Przyznaję, że przypadła mi bardzo do gustu ta para. Chemia między nimi, wbijanie przysłowiowych szpilek oraz to, że iskrzyło w ich relacji aż miło sprawiło, że zostali moim ulubionym damsko - męskim duetem pośród bohaterów książek tej autorki.
I chociaż "Recepta na szczęście" wydaje się kolejną udaną obyczajówką o komediowym zabarwieniu, jaka wyszła spod pióra tej autorki, to tak naprawdę Agata Przybyłek ukryła w niej drugie dno. Pod tą nieco żartobliwą otoczką w zawoalowany sposób dotknęła problemu z zajściem w ciążę, który dotyczy tak wielu kobiet. Niestety to, "co dla dla jednych jest problemem, dla innych jest błogosławieństwem. Tak jak posiadanie dziecka". Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie ona ten wątek w kontynuacji serii.
Podsumowując:

"Recepta na szczęście" była fajną odskocznią od codziennego przygnębienia. Lekka, zabawna, ale nie pozbawiona przesłania opowieść o tym, że miłość można znaleźć nawet tam, gdzie zupełnie się jej nie spodziewamy. Historia o tym, że każdemu warto dać drugą szanse, a także o tym, że nasza prywatna recepta na szczęście jest często na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko sięgnąć.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
https://www.facebook.com/czwartastrona/







Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana