"Pieśń o Achillesie" - Madeline Miller

 

Ale sława chadza dziwnymi drogami. Niektórzy zyskują sławę po śmierci, inni gasną".

Kolejna powieść z Serii Butikowej — czy treść zachwyciła mnie równie mocno, jak okładka?

Pod lśniącą zbroją bohatera kryje się człowiek z krwi i kości.
W historii Achillesa obok okrucieństwa i siły jest miejsce na miłość i poświęcenie.
Nad Achillesem, synem króla i pięknej nimfy, ciąży straszliwe fatum. Tylko on może zapewnić Grecji wygraną w wyniszczającej wojnie. Ale zwycięstwo dopełni się wtedy, kiedy zginie.
Zapowiedź tej tragedii nie opuszcza go ani na krok, lecz Achilles nie żyje w jej cieniu. Jest najpiękniejszym, najsilniejszym i najbardziej utalentowanym synem Grecji, złotym dzieckiem, które z czasem przeistacza się w największego bohatera swoich czasów.
Patroklosowi brakuje tego wszystkiego, co ma Achilles. Jest wygnańcem – dziwnym, słabym i nic nieznaczącym. A jednak pewnego dnia między chłopcami zadzierzga się nić przyjaźni…
Kiedy po latach Grecję obiega wieść o porwaniu do Troi pięknej Heleny, Achilles, uwiedziony obietnicą nieśmiertelnej sławy, z innymi bohaterami gotuje się do walki. Razem z nim rusza Patroklos. Jeszcze nie wiedzą, że na polach pod Troją los upomni się o swoje – niezależnie od prób, które podejmą, aby go oszukać.
To opowieść o bogach, królach, nieśmiertelnej sławie i ludzkich uczuciach.

Jesteś obok na wyciągnięcie ręki. Nie mam odwagi po ciebie sięgnąć, bo kimże jestem? Ja, człowiek, wygnaniec, którego wstydził się własny ojciec. Chłopiec z krwią na rękach... Mimo to patrzę, chłonę, ogrzewam się w blasku twojego piękna. Jesteś powietrzem, którym oddycham, niespełnionym marzeniem, które nie miało prawa się ziścić. Wszyscy byli przeciwko nam. Mimo to... nasze uczucie wzeszło niczym słońce. Grzaliśmy się w jego blasku, kradnąc każdą chwilę, każdy dotyk, poznając mapę naszych ciał. Tak niewinni, a jednocześnie tak w pełni świadomi, gdzie leży spełnienie... Los srogo z nas zakpił. Dał coś, co chciał odebrać. Wiedzieliśmy o tym, a mimo to postanowiliśmy cieszyć się tym, co mamy. Ty byłeś bohaterem, ja niewidzialny w świetle twej sławy. Chciałem po prostu być obok. To mi wystarczyło. Twoja miłość była najcenniejszym i najpiękniejszym darem, jaki mogłem otrzymać.
Kocham cię.
Na zawsze twój — Patroklos.


Niech ten nakreślony moją ręką list Patroklosa będzie kwintesencją emocji i wszystkiego tego, co chciałam Wam powiedzieć o tej powieści. Bo czasem tak trudno ubrać jest w słowa uczucia, jakie pojawiają się po lekturze książki...

Madleine Miller stworzyła przepiękną książkę o miłości. Uczuciu silniejszym niż śmierć. Autorka pokazała losy znanego z mitologii Achillesa od zupełnie innej strony — tej emocjonalnej, intymnej strony, opisując jego uczucie do Patroklosa, który jest narratorem tej powieści. Czytając, mamy okazję obserwować relację między dwójką chłopaków. Relację, która z każdym miesiącem, rokiem dojrzewała, aby rozkwitnąć w pełni prawdziwym uczuciem. Miller niesamowicie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się mitologicznej opowieści osadzonej na fundamencie znanej antycznej historii. Tymczasem autorka zbliża czytelnika do herosów, bogów i nimf, nadając im cechy na wskroś ludzkie. Kochają i nienawidzą, czują strach i euforię. Wszystko to sprawia, że wchodzimy w ten świat i dajemy się wciągnąć w opowieść, która nas fascynuje i porusza zarazem. Historię o walce, nie tylko tej w wojnie trojańskiej, ale także walce z rodzącym się uczuciem, a w późniejszym czasie, z wszystkimi, którzy próbowali stanąć mu na drodze.
„Pieśń o Achillesie” to jednak nie tylko powieść o uczuciu silniejszym niż śmierć. To także historia o ludzkiej małostkowości, dumie, egoizmie, które potrafią ściągnąć nieszczęście na tysiące innych. O wydawać by się mogło bezsensownej wojnie, która z jednej strony była niszczącą swoją siłą rywalizacją o to, kto jest potężniejszy, a z drugiej wypełnieniem zobowiązań sprzed lat. Autorka doskonale oddała klimat starożytnej Grecji, sprawiając tym samym, że mitologia od dziś ma dla mnie inny wymiar. I choć losy Achillesa i jego przyjaciela były mi znane, to z moich oczu popłynęły łzy, bo wciąż miałam nadzieję, że ta historia zakończy się inaczej... Choć chyba można powiedzieć, że tych dwoje doczekało się poniekąd „happy endu".


Podsumowując:

Miller maluje słowem i z każdą przewracaną kartką zachwyca nas coraz bardziej. Jej pomysł na przedstawienie znanej z mitologii historii zasługuje na uznanie. Stanowi ona jedynie przykrywkę dla uniwersalnej opowieści o miłości i ludzkich słabościach. Zaskakująca emocjonalnością fabuły, poruszająca, chwytająca za serce, które za sprawą zakończenia zostaje rozbite niczym kryształowy wazon na miliony kawałków. Opowieść, która zostawia nas w niemym zachwycie z samotną łzą spływającą po policzku. Polecam!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwu Albatros.
https://www.facebook.com/WydawnictwoAlbatros/

 


 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana