"Lalka z Lizbony" - Iwona Słabuszewska-Krauze

 

Życie może zmienić się w ciągu jednej zaledwie chwili, rozumiesz? Otwierasz drzwi i nie wiesz, co cię za nimi spotka, co wydarzy się dalej. Można je stracić przez jeden nieopatrzny ruch".

Ta książka mnie zaintrygowała nie tylko oryginalną okładką, ale przede wszystkim opisem. Czy miałam nosa do dobrej literatury.

Życie może się zmienić w ciągu jednej zaledwie chwili. Otwierasz drzwi i nie wiesz, co cię za nimi spotka…
W różnych okolicznościach w Lizbonie znikają trzy osoby. Łączy je to, że ktoś je kocha, ktoś za nimi tęskni, ktoś ich szuka. Inez pewnego dnia budzi się w pustym mieszkaniu. Po narzeczonym, z którym przyjechała do miasta, pozostaje tylko niezapisana kartka. Dziennikarz Carlos zostaje wyprowadzony z domu o czwartej nad ranem i bez słowa pozostawia ciężarną żonę. Młody chłopak Diogo chce uniknąć wysłania do Afryki, ale nie zdąża uciec. Za sprawą Florindy, ekscentrycznej właścicielki kliniki dla lalek, niezwiązane ze sobą historie zapętlają się tak, że jedna nie może istnieć bez drugiej, a czasy współczesne mieszają się z trudną przeszłością okresu dyktatury Salazara i rewolucji goździków.
Miasto słońca staje się miejscem, w którym rozgrywają się ludzkie dramaty, ale też takim, w którym wszystko jest możliwe.


Zaczęło się od lalki. Starej, uszkodzonej lalki. Dla niektórych zupełnie bezwartościowej, a dla innych... bezcennej. Połączyła losy dwojga ludzi, zupełnie dla siebie obcych, którzy zapragnęli ją mieć. Była i ona — stara kobieta w nietuzinkowym szpitalu pełnym pukli włosów, wielobarwnych oczu, sukienek... Naprawiała, dawała drugie życie, bo jej życie... przeminęło. Nie miała już nic poza przeszłością, która ciążyła jej niczym kula u nogi. Dlaczego los doświadczył ją samotnością? Co takiego wydarzyło się w przeszłości?
Iwona Słabuszewska-Krauze zabiera czytelnika do Lizbony, dając mu możliwość poznania niejednego jej oblicza. Współczesny przywołuje uśmiech. Urokliwe, tętniące życiem uliczki, kawiarniany zgiełk i mieszkańcy, którzy mogą opowiedzieć nam co nieco o historii miasta, albo pomóc zagubionemu turyście. Jest i zupełnie inny obraz tego samego miasta obraz z przeszłości. Przeszłości naznaczonej niezbyt chlubnym fragmentu z historii Portugalii, która ocieka krwią wielu ludzi. Przeszłością pod rządami Salazara, o której wielu woli nie pamiętać, zacierając usilnie wspomnienia, które są dla nich niewygodne, które są świadectwem błędów, za które przyszło im pokutować przez całe życie. Mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że „Lalka z Lizbony” to niezwykle ciekawa i pasjonująca powieść z gatunku literatury pięknej. Pełni obaw, a jednocześnie ekscytacji podążamy śladem naszych bohaterów, labiryntem ich losów zupełnie tak, jakbyśmy przemierzali niezliczone uliczki, tak pięknie przedstawionego przez autorkę, miasta.
Iwona Słabuszewska-Krauze stopniuje emocje, dawkuje nam informacje, które pomału składają się w całość, tworząc zatrważający obraz. Na myśl przychodzą słowa: „ludzie ludziom zgotowali ten los”, gdyż za ludzką tragedią stoi drugi człowiek. Pełen zazdrości, żalu do całego świata. Ten, który musi niszczyć, aby poczuć się choć odrobinę lepiej. Pokłosie prywatnej wendety kładzie się cieniem na jego życiu. Smutnej egzystencji, która przeminęła tak szybko, a on nie zdążył się w niej tak naprawdę zakotwiczyć... Czy było warto?

Podsumowując:

„Lalka z Lizbony” to powieść niezwykła. Mieszająca przeszłość z teraźniejszością. Ból, zdradę, wstyd, z pragnieniem dotarcia do prawdy. Pełna emocji opowieść o ludziach, których los postanowił połączyć niby przypadkiem. Który zdaje się śmiać im prosto w twarz, pozwalając, aby dochodzili do prawdy okrężną drogą. Prawdy, która może dać wybaczenie, być swoistego rodzaju katharsis, ale także przynieść odtrącenie i niezrozumienie dla ówczesnych pobudek. Powieść o nieprzewidywalności jutra, które w jednej chwili może się zmienić. Nigdy bowiem nie możemy być pewni, co czeka za życiowym zakrętem. Polecam!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Lira.

 


 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana