"Zatańczmy w słońcu" - Joanna Szarańska
Chciałabym pójść dziś na spacer, tą ścieżką, wiesz, przez łąkę. Zsunąć buty, zanurzyć stopy w wilgotnej trawie, wetrzeć w nią piach i kurz. Unieść twarz do słońca, przymknąć powieki, rozłożyć szeroko ramiona, jakby miały objąć cały świat. Chciałabym dziś wyciągnąć do Ciebie dłoń. Opuszkami palców musnąć skórę, jak letni wietrzyk co pieści skroń w upalne dni. Chciałabym Cię dotknąć, a Ciebie już nie ma...".
Jezioro, letnia beztroska, romantyczne chwile na pomoście – tamten dzień sprzed sześciu lat miał zapisać się w pamięci Ady jako jeden z najpiękniejszych w życiu. Los chce jednak inaczej. Ada traci cząstkę swojego serca. I choć ma przy sobie cudowną córeczkę i wspierającą rodzinę, nie wyobraża sobie, że mogłaby jeszcze kiedykolwiek się zakochać.
Tymczasem nadchodzi kolejne lato, a w życiu Ady pojawia się dwóch mężczyzn: Szymon – przystojny i intrygujący właściciel letniska oraz Igor – przyjaciel z dzieciństwa, z którym łączy ją wiele wspomnień. Kobieta się waha… Czy nie za wcześnie na nowy związek? A może powinna wyciągnąć rękę w stronę miłości i znów zatańczyć w słońcu?
Zatracisz się w lekturze tej książki i zapragniesz, by tak jak letnie wieczory, trwała jak najdłużej!
Joanna Szarańska dała się poznać jako autorka komedii kryminalnych oraz powieści nieco bardziej refleksyjnych. Tym razem wzięła na tapet historię romantyczną i byłam ciekawa czy będzie to równie udana odsłona autorki, jak dwie pozostałe. I wiecie co? Stanowczo dała radę.
„Zatańczmy w słońcu” to opowieść, która już na samym początku wywołuje emocje oraz wzruszenie, które ściska nas na gardło. Fabuła jest tak poprowadzona, że zaraz po tym, jak tylko udaje nam się otrząsnąć po szokującym początku, zaczynamy kibicować naszej bohaterce, aby udało jej się zaznać szczęścia. I kiedy już wydawało mi się, że wiem, w jakim kierunku się rozwinie, autorka mnie zaskoczyła, wprowadzając do gry o serce Ady jeszcze jednego „zawodnika". Spodobał mi się ten zabieg, bo dzięki temu uniknęła utartego schematu powieści romantycznych: pokochali się, los ich rozłączył, a potem się zeszli i żyli długo i szczęśliwie. A Joanna Szarańska postanowiła nas wodzić za nos, wymuszając na nas niejako zakład, w którym obstawiamy, którego mężczyznę wybierze główna bohaterka. A może postawi na życie singielki?
Wątek romantyczny, choć przewodni, nie przytłacza. Autorka umiejętnie wplotła w fabułę także ważny i trudny temat życia po stracie najbliższej osoby. Pokazała, jak różną drogą może pójść osoba, która taką stratę musi przepracować. Można przeżyć żałobę i próbować ułożyć sobie życie na nowo, mając jednocześnie w pamięci wspólnie spędzone chwile. Można również okopywać się w bólu i wciąż żyć przeszłością, raniąc wszystkich wokół. Wybaczyć lub wciąż obarczać winą za swoje nieszczęście osoby, które wcale nie przyczyniły się bezpośrednio do naszej straty. Bo przecież los bywa nieprzewidywalny i to, co nam dał może w każdej chwili odebrać, pozostawiając w sercu ogromną wyrwę...
Na uwagę zasługują także opisane przez autorkę relacje. I to zarówno te między matką a córką, jak i babcią a wnuczką oraz niedoszłą synową a teściową. Każdą z nich Joanna Szarańska rozbudowała na tyle, że czytelnik ma okazję dużą ciekawością obserwować różny punkt widzenia każdej z kobiet. Jedne będą dla siebie całym światem, wielkim wsparciem w trudnych chwilach. Z innymi relacja będzie nosić znamiona toksycznej. Takiej, która potrafi niszczyć, mimo dobrych chęci. Nie od dziś bowiem wiadomo, że „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". I nawet jeśli chcemy dobrze, pragniemy dla kogoś jak najlepiej, to w efekcie możemy doprowadzić taką relację do emocjonalnego ubezwłasnowolnienia jednej ze stron.
Podsumowując:
Kiedy słyszę o książce, że jest „romantyczna”, to bywa, że w mojej głowie zapala się lampka. Bo o ile lubię tego typu historie, to zawsze zastanawiam się, czy autor nie... „przesłodzi". Joannie Szarańskiej się udało. Zachowała idealny balans między porywami serca a życiowym realizmem. Stworzyła historię poruszającą struny naszej wrażliwej natury, a jednocześnie pokazała, jak destrukcyjny wpływ na życie nasze i najbliższych ma życie bolesną przeszłością. Powieść o miłości, która może wykiełkować nawet na mało podatnym gruncie i być szansą na nowy początek, nawet jeśli w towarzystwie wciąż żywych wspomnień. Bo niektóre z nich należy oswoić i pielęgnować, pozwolić, aby stały się nieodłącznym elementem naszej codzienności. Tak jak jej nieodłącznym elementem jest pamięć o ludziach, których kochaliśmy, a których już nie ma wśród nas... Polecam zarówno tym romantycznym miłośniczkom powieści obyczajowych, jak i trochę bardziej rozważnym.
Książkę możecie zamówić tutaj: KLIK
We współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.
Komentarze
Prześlij komentarz