"Do wesela się wyrobię" - Anna Chaber

 

— Dam radę. Przestań się przejmować. Będziesz miała swoje wesele stulecia. William i Kate będą się skręcać z zazdrości i żałować, że to nie ja organizowałam ich imprezę. — Kocham cię — odparła przyjaciółka, znów po pewnym czasie, gdy przetrawiła, co jej zaoferowałam".

Ile jesteś w stanie zrobić dla kogoś naprawdę Ci bliskiego?

 
Pierścionek? Jest. Sukienka? Jest. Tort? Jest. A przynajmniej tak się Oli wydawało. Przed ołtarz jej się nie spieszy, a do samej instytucji małżeństwa podchodzi z dużą dozą ostrożności. Gdy jednak jej najlepsza przyjaciółka Ala w ostatniej chwili zostaje bez konsultantki ślubnej, postanawia podjąć się organizacji tego wymarzonego dnia. Nie przewidziała, że ktoś jej starania będzie sabotować. Zgubiony pierścionek, niepasująca suknia, czy kryzys tortowy to tylko kilka z piętrzących się problemów.
Ola jednak łatwo się nie poddaje. Zaopatrzona w plan działania, cynizm i niemal siostrzaną miłość do swojej przyjaciółki, robi wszystko, by ze wszystkim do wesela się wyrobić. 
Chyba każda dziewczyna marzy o tym, aby kiedyś stanąć na ślubnym kobiercu. Włożyć piękną suknię, poczuć się jak księżniczka, a przed ołtarzem szepnąć sakramentalne TAK ukochanemu mężczyźnie. W przypadku Oli, głównej bohaterki książki Ani Chaber, na pewno nie pasuje słowo „marzy”, bo jej na pewno nie po drodze ze ślubami, małżeństwem i wszystkim tym, co się z tym wiąże. Do czasu. Do momentu kiedy, niejako na własne życzenie, postanawia na tę drogę wkroczyć. A to wszystko po to, aby pomóc swojej przyjaciółce.
Jako fanka powieści z motywem ślubnym byłam bardzo ciekawa, co autorka przygotowała dla swoich czytelniczek. I muszę Wam powiedzieć, że to była bardzo fajna historia. Jakkolwiek nie lubiłabym tego określenia w kontekście opisywania wrażeń po lekturze, to akurat w przypadku „Do wesela się wyrobię” pasuje idealnie. Anna Chaber ponownie zaserwowała nam uroczą historię, którą czyta się z uśmiechem na twarzy. Myślę nawet, że to jej najlepsza książka – widać, jak z powieści na powieść się rozwija, więc niecierpliwie czekam, co nam jeszcze pokaże. Choć autorka wzięła na tapet, motyw wydawać by się mogło dosyć schematyczny i sztampowy, to uczyniła z tego lekką komedię romantyczną, która na pewno zaspokoi oczekiwania fanek tematyki ślubnej. Co więcej, dostarczy także wielu emocji związanych z pewną intrygą, która sprawia, że historia momentami ma kuriozalny wydźwięk, ale to tylko dodaje jej swoistego rodzaju smaczku. To, co jedynie mi trochę doskwierało, to lekki niedosyt bardziej rozbudowanych wątków pobocznych. Akcja książki toczy się dosyć jednotorowo i koncentruje się na „walce” Oli z przeciwnościami losu na drodze do organizacji idealnego wesela. Mam nadzieję, że wszystkie zawiązki fabularne, które pojawiły się w „Do wesela się wyrobię”, zostaną rozwinięte w kontynuacji, bo autorka kończy powieść w takim momencie, że zostawia czytelnika w zawieszeniu.

Podsumowując:


Jeśli szukacie lekkiej opowieści, która poprawi Wam nastrój, to nowa książka Ani Chaber będzie idealnym wyborem. Świetnie skrojona, niczym suknia ślubna od włoskiego projektanta; dobrze doprawiona, jak weselne danie od samego szefa kuchni; smaczna, jak trzypiętrowy tort i pełna zabawnych sytuacji, które dodają jej uroku. A to wszystko okraszone szczyptą intrygi, domieszką życiowych dylematów i oczywiście sporą dawką miłości. Bo w końcu… all you need is love!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK  

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

https://www.facebook.com/czwartastrona/

 

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana