"Noce na Miodowej 4" - Joanna Szarańska - rekomendacja NIEnaczytana
Pełna emocji historia o ucieczce przed błędami przeszłości i wierze w piękne jutro.
Zapach kobiecych perfum na koszuli, późne powroty do domu, weekendowe delegacje… – Natalia nadal ma tak wiele powodów, by nie wierzyć mężowi. Dominik stara się za wszelką cenę udowodnić, że jeden błąd nie przekreślił życia, które wspólnie zbudowali, i nadal jest tym samym mężczyzną, w którym zakochała się przed laty. Przeprowadzka do nowego domu miała być dla nich drugą szansą. Obiecali sobie, że tym razem będzie inaczej: żadnych kłamstw oraz sekretów. Nowe miejsce to przecież najlepszy sposób, aby zacząć jeszcze raz. Jednak zaufanie jest bardzo kruche i niełatwo je odbudować. Szczególnie gdy do głosu dochodzą dawne słabości i nie sposób oprzeć się pokusie...
Czy mimo obaw Natalia zaufa mężowi i uwierzy, że są w stanie tworzyć szczęśliwą rodzinę? Czy zapomni o tym, co się wydarzyło, zanim zamieszkali na Miodowej? Jak wiele można poświęcić w imię miłości?
Raz zawiedzione zaufanie, trudno jest odbudować. W wielu przypadkach jest to wręcz niemożliwe. A jednak warto próbować. Dać sobie szansę, wykonać tę mozolną pracę, która może przynieść dobre efekty. Może także okazać się naszą kolejną klęską. Tego nie wiemy. I nie dowiemy się, jeśli nie sprawdzimy tego na własnej skórze. Podobnie jest ze zdradą. Związek z takim bagażem gorzkich doświadczeń zdaje się skończony. A jednak są osoby, które walczą o to, aby odnaleźć nową drogę, którą znów będą mogli pójść ramię w ramię, ręka w rękę, serce obok serca…
„Noce na Miodowej 4” to ostatni tom fenomenalnej serii obyczajowej Joanny Szarańskiej. Gdyby ktoś spytał mnie, jaka seria zawładnęła moim czytelniczym sercem w ostatnim czasie, to stanowczo mogę wskazać właśnie na nią. Tym razem autorka zdaje się odbiegać nieco od sielskości, z jaką kojarzyła nam się do tej pory ta przytulna uliczka, i bierze na tapet temat trudny, a mianowicie zdradę. W nowej powieści Joanna Szarańska porusza zapewne dla wielu bolesny wątek, który opisuje z właściwą sobie wrażliwością, pokazując niejako na „żywym organizmie”, jak ciężką pracą jest budowanie zaufania od nowa. Jak wiele łez musi zostać wylanych, jak wiele przykrych słów paść, aby istniał, choć cień nadziei na to, że wciąż świeża rana ma szansę się zabliźnić. Ta książka jest pełna trudnych emocji, które niemal wylewają się z każdej strony. I niezależnie od tego, czy mamy podobne doświadczenia na swoim koncie, czy też jest to nam temat zupełnie obcy, przeżywamy z bohaterami to, co ich spotkało i spotyka każdego dnia. Zapewne znajdą się tacy, którzy będą kibicować ich nowemu początkowi. Myślę jednak, że o wiele więcej osób opowie się przeciw a emocje, mam tutaj na myśli te negatywne, będą skierowane w tej konfiguracji przeciwko stronie, która odgrywa w niej czarny charakter.
Choć temat, który poruszyła autorka w ostatnim tomie, nie jest łatwy, to nadal możemy czuć się na Miodowej jak u siebie. Ona niezmiennie pachnie świeżą kawą i rogalikami z piekarni Basi. Wciąż możemy zawitać do księgarni i poczuć zapach starych książek, a nawet zapaść się w wysłużonym uszaku. Z dala będziemy słyszeć śmiech Klary i jej córeczki, a wszyscy miłośnicy pięknych roślin z pewnością odnajdą drogę do lokalnej kwiaciarni. Myślę, że Joanna Szarańska ma niewątpliwy dar tworzenia książkowych miejsc z duszą. W przypadku tej serii nie może być mowy o pomyłce. „Otwieramy do niej drzwi” i już wiemy, że zakochamy się w niej od pierwszego wejrzenia. Że z radością przyjmiemy wszystko to, co autorka nam zaserwuje. Będziemy się uśmiechać, obserwując sukcesy wykreowanych przez nią postaci, które są niczym dobre znajome z sąsiedztwa. Uronimy także łzę, kiedy którąś z nich spotka życiowa przykrość. Bo Miodowa uzależnia. Wsiąkamy w ten niepowtarzalny klimat i wcale nie chcemy opuszczać tego wyjątkowego miejsca.
„Noce na Miodowej 4” to ostatni tom fenomenalnej serii obyczajowej Joanny Szarańskiej. Gdyby ktoś spytał mnie, jaka seria zawładnęła moim czytelniczym sercem w ostatnim czasie, to stanowczo mogę wskazać właśnie na nią. Tym razem autorka zdaje się odbiegać nieco od sielskości, z jaką kojarzyła nam się do tej pory ta przytulna uliczka, i bierze na tapet temat trudny, a mianowicie zdradę. W nowej powieści Joanna Szarańska porusza zapewne dla wielu bolesny wątek, który opisuje z właściwą sobie wrażliwością, pokazując niejako na „żywym organizmie”, jak ciężką pracą jest budowanie zaufania od nowa. Jak wiele łez musi zostać wylanych, jak wiele przykrych słów paść, aby istniał, choć cień nadziei na to, że wciąż świeża rana ma szansę się zabliźnić. Ta książka jest pełna trudnych emocji, które niemal wylewają się z każdej strony. I niezależnie od tego, czy mamy podobne doświadczenia na swoim koncie, czy też jest to nam temat zupełnie obcy, przeżywamy z bohaterami to, co ich spotkało i spotyka każdego dnia. Zapewne znajdą się tacy, którzy będą kibicować ich nowemu początkowi. Myślę jednak, że o wiele więcej osób opowie się przeciw a emocje, mam tutaj na myśli te negatywne, będą skierowane w tej konfiguracji przeciwko stronie, która odgrywa w niej czarny charakter.
Choć temat, który poruszyła autorka w ostatnim tomie, nie jest łatwy, to nadal możemy czuć się na Miodowej jak u siebie. Ona niezmiennie pachnie świeżą kawą i rogalikami z piekarni Basi. Wciąż możemy zawitać do księgarni i poczuć zapach starych książek, a nawet zapaść się w wysłużonym uszaku. Z dala będziemy słyszeć śmiech Klary i jej córeczki, a wszyscy miłośnicy pięknych roślin z pewnością odnajdą drogę do lokalnej kwiaciarni. Myślę, że Joanna Szarańska ma niewątpliwy dar tworzenia książkowych miejsc z duszą. W przypadku tej serii nie może być mowy o pomyłce. „Otwieramy do niej drzwi” i już wiemy, że zakochamy się w niej od pierwszego wejrzenia. Że z radością przyjmiemy wszystko to, co autorka nam zaserwuje. Będziemy się uśmiechać, obserwując sukcesy wykreowanych przez nią postaci, które są niczym dobre znajome z sąsiedztwa. Uronimy także łzę, kiedy którąś z nich spotka życiowa przykrość. Bo Miodowa uzależnia. Wsiąkamy w ten niepowtarzalny klimat i wcale nie chcemy opuszczać tego wyjątkowego miejsca.
Podsumowując:
Choć trudno mi się rozstać z bohaterami ulicy Miodowej, to czuję, że historia jej mieszkańców jest kompletna. Autorka poprowadziła fabułę każdego tomu w sposób przemyślany, pokazując tym samym, jak wielkie pokłady wrażliwości w niej drzemią. Stworzyła opowieść, która wywołuje mnóstwo dobrych emocji, ale przede wszystkim zapada w pamięć. Bo na Miodowej czujemy się jak… w domu. To miejsce tożsame jest z wszystkim tym, co wywołuje nasz uśmiech. A każda gorycz dodaje tej serii jedynie życiowego wymiaru. I to wszystko sprawia, że na pewno będziecie chcieli jeszcze wiele razy do niej wrócić. Polecam z całego serca!
Choć trudno mi się rozstać z bohaterami ulicy Miodowej, to czuję, że historia jej mieszkańców jest kompletna. Autorka poprowadziła fabułę każdego tomu w sposób przemyślany, pokazując tym samym, jak wielkie pokłady wrażliwości w niej drzemią. Stworzyła opowieść, która wywołuje mnóstwo dobrych emocji, ale przede wszystkim zapada w pamięć. Bo na Miodowej czujemy się jak… w domu. To miejsce tożsame jest z wszystkim tym, co wywołuje nasz uśmiech. A każda gorycz dodaje tej serii jedynie życiowego wymiaru. I to wszystko sprawia, że na pewno będziecie chcieli jeszcze wiele razy do niej wrócić. Polecam z całego serca!
Komentarze
Prześlij komentarz