"Przenikanie" - Edyta Świętek - patronat medialny

 

Ufała mu. Nigdy nie czuła się równie mocno kochana. On akceptował ją taką, jaka była: z każdym dziwactwem i fobią. Nie próbował jej zmieniać, nie bagatelizował lęków. Po prostu był".

Edyta Świętek kolejny raz doskonale maluje ludzkie emocje i historie, pokazując, że w życiu zawsze jest miejsce na nowy plan.

Natalia jest architektem i współwłaścicielką biura projektowego. Wraz z mężem, Szymonem, planuje adopcję dziecka. Procedurę przerywa tragiczny wypadek, który na zawsze zmienia życie kobiety.
Rodzice zaczynają naciskać na Natalię, by ułożyła sobie życie na nowo. Kobieta, choć czuje się osamotniona, nie zamierza niczego zmieniać w swoim życiu. Jej relacje z rodzicami i siostrą nacechowane są dystansem i brakiem zrozumienia.
Gdy Natalia poznaje Remigiusza, biznesmena, który zleca jej wykonanie projektu hotelu, nie wie jeszcze, że wkrótce przyjdzie zmierzyć jej się z kolejnymi przeciwnościami losu.
Jak potoczy się historia bohaterki? Czy jej rodzinne relacje ulegną zmianie? I czy w sercu zawsze jest miejsce dla kogoś nowego?
- Śpisz?
- Bardzo bym chciała… Chciałabym, aby to, co mnie spotkało, okazało się tylko senną marą. Abym mogła odzyskać nasze życie. Abym mogła Cię odzyskać… Tymczasem śnię na jawie. I choć moje życie nie przypomina koszmaru, mam wrażenie, że wciąż balansuję na cienkiej granicy między jawą a snem. Przecieram ze zdumienia oczy, kiedy los zsyła na mnie kolejne ciosy. Z jednej strony tak bardzo pragnę ponownie znaleźć się w objęciach Morfeusza, a z drugiej… chciałabym zasnąć i obudzić się z Tobą u boku.

Ten krótki wstęp to nie cytat. Te słowa poniekąd obrazują emocje, jakie towarzyszyły bohaterce powieści Edyty Świętek. A przynajmniej w moim odczuciu, takie przemyślenia mogły kotłować się w jej głowie. W głowie kobiety, która miała poukładane życie, która miała plany, marzenia, która nagle została ich brutalnie pozbawiona. W jednej chwili niejako straciła dwie osoby… Została sama, choć tak naprawdę ta samotność była tylko częściowa, a Natalia została zawieszona między dwoma światami. Światem żony, która wiernie czeka i światem kobiety, która ma swoje potrzeby, chce żyć, być kochaną i układać swoją przyszłość, być może z kimś innym. Te dwa światy się przenikają, a kobieta zdaje się miotać między powinnością i wciąż tlącym się uczuciem do męża a tęsknotą za normalnością.
Powieść Edyty Świętek jest moim zdaniem niezwykle intrygująca i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nietuzinkowa. Autorka cały czas trzyma czytelnika w niepewności. Niepewności jutra bohaterki, niepewności wyborów, jakich dokona. Niepewności tego, czy sny nie zamienią się w jawę.
Jednak „Przenikanie” to nie tylko opowieść o kobiecych dylematach, ale również rodzinnych relacjach. Relacjach trudnych, bolesnych, nawet chłodnych, choć mówimy o osobach najbliższych. Jest i pewna tajemnica, skrzętnie skrywana na dnie szuflady, która jest wstydliwym dowodem niekochania. Odrzucenia, które nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Bo przecież pewne uczucia powinny być naturalne…
Wciąż analizuję treść książki Edyty Świętek. Poruszyła mnie i zmusiła do refleksji, dotykając tak wielu tematów. Życie na pozór, permanentne poczucie niepewności, ogromna potrzeba spełnienia w roli, której odmówiło nam życie, bolesne relacje, trudne decyzje… Pomyślicie, że w tej powieści jest mnóstwo bólu. Nie zaprzeczę. Były momenty, w którym dzieliłam go z bohaterką, chciałam pogładzić ją po plecach i powiedzieć: jestem obok. Ale w tym wszystkim, w wyraźnie słyszalnym chichocie losu, który zdaje się kpić z Natalii, jest i nadzieja. Nadzieja, która jest siłą napędową do walki. Do poukładania sobie życia, z tym, co nam dało. Z jego blaskami i cieniami. Z bólem, który czasem rozdziera nam serce i z miłością, która przyszła niespodziewanie, zapełniając pustkę.


Podsumowując:

Jeśli miałabym wskazać moją ulubioną obyczajową powieść Edyty Świętek, której akcja toczy się współcześnie, to stanowczo jest nią „Przenikanie”. To książka, która porusza do głębi, grając na emocjach czytelnika, który nie spodziewa się, jak wiele ważnych kwestii porusza w niej autorka. To historia o konieczności zmierzenia się z próbą odpowiedzi na pytanie, czy można ułożyć sobie życie od nowa, jeśli drzwi do przeszłości nadal pozostają otwarte, a my nie potrafimy, lub być może nie chcemy, odciąć łączącej nas z nią emocjonalnej pępowiny. O macierzyństwie, które nie zawsze jest tożsame z bezgraniczną miłością, a ta, która urodziła, wcale nie musi kochać bardziej, niż ta, która otworzyła serce dla niebiologicznego dziecka. Opowieść o rodzinnych relacjach, które powinniśmy pielęgnować, dbać o nie, zanim będzie za późno, aby cokolwiek naprawić. O kobiecie, która w obliczu wielu trudności wciąż walczy o lepsze jutro. Dla najbliższych, ale przede wszystkim dla siebie. A także o miłości i… nadziei, której nigdy nie możemy pozwolić zgasnąć. Nawet gdybyśmy mieli przeciwko sobie wszystko i wszystkich... Polecam!

Książkę możecie zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Skarpa Warszawska.

https://www.facebook.com/SkarpaWarszawska/
 



Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana