"Blef" - Ewa Salwin [PREMIEROWO] - patronat medialny

 

Możesz łgać komu popadło i kiedy tylko zechcesz, lecz jednej osoby nie wolno ci okłamywać. Ze sobą masz być zawsze w porządku. Jeśli obiecałeś - dotrzymaj słowa".

Wciągająca powieść osadzona w realiach dwudziestolecia międzywojennego.

Pozory i plotki są tym, co pasjami zbiera główny bohater powieści – Witold Woronowicz, wysoko postawiony urzędnik Ministerstwa Skarbu.
Na przyjęciu, zorganizowanym z okazji zaręczyn z Pauliną Borkówną, córką wpływowego sędziego, Woronowicz dowiaduje się o domniemanym romansie dziewczyny z paryskim wspólnikiem Borka. Szerzący tę plotkę księgowy Majewski jest bliskim współpracownikiem Witolda.
Zapytana o prawdziwość pogłoski narzeczona mdleje, co jeszcze bardziej podsyca podejrzenia Woronowicza. Między Majewskim a Woronowiczem dochodzi do sprzeczki, pada wyzwanie na pojedynek…
Jak potoczą się losy Witolda? Jakie tajemnice z przeszłości ukrywa mężczyzna? Czy dojdzie do ślubu z Borkówną? 

Są debiuty lepsze i gorsze. Są też złe, które potwierdzają zasadę, że każdy może pisać, ale nie każdy powinien. Są również takie, które stanowią zalążek i obietnicę talentu, który po oszlifowaniu, niczym diament ma szansę na to, aby zaistnieć na rynku wydawniczym. Są i debiutanci kompletni, którzy wraz ze swym pierwszym literackim dzieckiem udowadniają, że ich przeznaczeniem jest pisanie. I do tej ostatniej kategorii należy moim zdaniem Ewa Salwin.
To, co w pierwszej kolejności przykuło moją uwagę, to styl autorki. Tak trudno uwierzyć, że to pierwsza powieść spod jej pióra, kiedy lektura daje nam możliwość obcowania z urodą słowa, z opisami, które sprawiają, że klimat dwudziestolecia międzywojennego jest tak wyczuwalny. Autorka zadbała o każdy szczegół, o barwne portrety bohaterów, opisy ówczesnych konwenansów, niuanse dotyczące strojów, a także obrazy, dzięki którym oczami wyobraźni widzimy warszawskie kamienice. Najbardziej zapadł mi w pamięci wizerunek budynku sądu, który zlokalizowany był w pałacu Badenich. Sposób, w jaki autorka go przedstawiła, zachwyca, a użyte przez nią określenia, sprawiają, że wręcz czujemy na sobie oddech ducha Temidy, której „jedno skinienie mogło obrócić czyjeś życie w nicość, a komu innemu dać rozgrzeszenie”. Niesamowity klimat to kolejny z niewątpliwych plusów „Blefu”. Czytając, mamy wrażenie, że przelewa się on przez palce, przenosząc w czasie do okresu tak ciekawego, a tak rzadko wykorzystywanego w literaturze obyczajowej. Dziś, kiedy wśród powieści z historią w tle dominują te z okresu II wojny światowej, jest to niewątpliwy „smaczek” dla miłośników gatunku.
Fabuła powieści rozwija się niespiesznie i to, co również zwraca uwagę czytelnika, to fakt, że główną rolę narratora historii Ewa Salwin oddała mężczyźnie. Mamy okazję śledzić jego emocje, myśli i walkę z demonami z przeszłości, które zdają się nie mieć dla niego litości, wpędzając go coraz bardziej w stan, który determinuje jego codzienność. Przez otoczenie odbierany jako zimny i wyrachowany, tak naprawdę jest samotnym człowiekiem, który próbuje naprawić winy i błędy sprzed lat. Czytelnik obserwuje jego przemianę, która następuje stopniowo. Na przeszkodzie stają bowiem zaszłości, układy i obietnice, które złożył. A jednak podejmuje walkę. Moim zdaniem to niezwykle ciekawe, w jaki sposób autorka wykreowała tę postać. Jest to mężczyzna z krwi i kości, a jednak nie jest to tylko typowy „zimny drań”, ale także postać, której nieobce są ułomności. Z którymi się zmaga, których się wstydzi. Który ma świadomość, że czasu nie można cofnąć, a niektórych życiowych potknięć nie da się wymazać z pamięci. I jak to w życiu bywa, za wszystko przyjedzie zapłacić, często bardzo wysoką cenę. Ale tak naprawdę dopiero pogodzenie się z tym i zrozumienie, że z niektórymi rzeczami nie da się walczyć, może przynieść prawdziwe ukojenie i poczucie zgody z samym sobą. 
Podsumowując: 

Ewa Salwin udowodniła, że można zadebiutować w dobrym stylu. Jeśli szukacie klimatycznej powieści, której fabuła zatopiona jest w dwudziestoleciu międzywojennym, to koniecznie sięgnijcie po „Blef”. To nie kolejna opowieść o miłości, choć wątek romantyczny także w niej odnajdziecie. To przede wszystkim historia o człowieku zawieszonym między przeszłością a teraźniejszością. Między powinnością a melancholią, która zdaje się pochłaniać go bez reszty. Która stanowi pokłosie wydarzeń sprzed lat, które niczym nieczułe demony sprawują kontrę nad jego życiem. To także opowieść o grze pozorów, która w kręgach ówczesnej sosjety była chlebem powszednim. Gdzie królował blef, dla jednych będący gwarantem utrzymania pozycji na drabinie społecznej, dla innych uwierającym wyrzutem sumienia, który niczym cierń nie pozwala o sobie zapomnieć. A zakończenie? Otrzeźwia i zmusza do refleksji nad tym, czym dla każdego z nas jest katharsis, co tak naprawdę jest w stanie przynieść prawdziwe ukojenie i dać szansę na nowy start i życie w zgodzie z samym sobą. Polecam. 

Książkę możecie zamówić tutaj: KLIK

Materiał promocyjny na zlecenie Skarpa Warszawska.

https://www.facebook.com/SkarpaWarszawska/

 



Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana