"Czterdzieści dni do świąt" - Katarzyna Kostołowska [PRZEDPREMIEROWO] - patronat medialny

 

Grzała się ciepłem atmosfery, jedynej takiej, na którą bardzo się czeka i za którą już następnego dnia ogromnie się tęskni".

Czterdziestki dwadzieścia lat wcześniej, czyli początki wielkiej przyjaźni i Wrocław u progu nowego tysiąclecia.

Boże Narodzenie już blisko. W domach pachnie cynamonem, mrok grudniowych ulic rozświetlają elektryczne gwiazdy, a wnętrza modnych kawiarni rozbrzmiewają świątecznymi szlagierami. Cały Wrocław oddaje się gorączce przygotowań do najważniejszego dnia w roku. Prawie cały…
Święta nie są dobrym czasem na życiowe zmiany, jednak rewolucje mają to do siebie, że nie zważają na kalendarz. Dwudziestoparoletnie Karola, Aśka, Anita i Magda to specjalistki od komplikowania życiowych spraw. U nich nic nie idzie zgodnie z planem. Nigdy nie szło. Czy dziewczyny i tym razem zdołają się uporać z codziennymi problemami? Czy w spokoju dotrwają do Gwiazdki?
W święta dzieją się cuda. Cudem jest też przyjaźń dziewczyn, która sprawia, że nawet bezśnieżne Boże Narodzenie da się przeżyć. Byle razem!
Kiedy nadchodzi ten wyjątkowy czas w roku, każdy marzy o tym, aby spędzić go z najbliższymi. Aby był idealny, pachniał korzenną przyprawą i unoszącym się w powietrzu aromatem igliwia choinki, którym niczym bogato wystrojona panna, stanowi prawdziwą perłę w koronie świątecznego klimatu. Jednak życie versus nasze oczekiwania nie zawsze idą w parze, bowiem los lubi płatać figle i za nic ma to, co sobie zaplanujemy. On nie zrywa kartek z kalendarza, nie odlicza niecierpliwie do 24 grudnia. Jeśli ma się coś wydarzyć, to po prostu się dzieje. A u przyjaciółek z Wrocławia dzieje się zawsze.
W nowej książce Katarzyna Kostołowska zabiera czytelników w podróż w czasie i to dosłownie, bowiem „odmładza” swoje „czterdziestki” i pokazuje, jak wyglądało ich życie, zanim poznaliśmy je w powieści „Czterdzieści minus”. Asia, Magda, Karola i Anita niezmiennie są dla siebie wsparciem w trudnych momentach życia, a tych nie brakuje, bo z tymi przyjaciółkami nie można się nudzić. I choć wielkimi krokami zbliża się Boże Narodzenie, to one zbyt zajęte własnymi sprawami, zdają się nie odczuwać tej wyjątkowej magii. Karola zmaga się z przymusem mieszkania ze starą ciotką oraz brakiem zdolności kredytowej. Magda dobrze zarabia, a mimo to nie zdecydowała się na ten wielki krok, jakim jest samodzielne mieszkanie. Anita przeżywa wielką miłość, która niejako koi jest smutek po śmierci mamy. A Aśka próbuje znaleźć pomysł na siebie, bo życie, które prowadzi, nie do końca jej odpowiada. Autorka także młodym wersjom „czterdziestek” nie odpuszcza, zsyłając na nie dylematy, z którymi muszą się zmierzyć, czy tego chcą, czy nie. Najważniejsze jednak, że mogą, jak zawsze, liczyć na siebie. Na to, że zostaną wysłuchane, nawet jeśli kolejny raz wałkują tę samą bolączkę; przytulone, kiedy tego potrzebują, a nawet przygarnięte pod przyjacielski dach, kiedy w jednej chwili życie im się zawali.
Choć losy czterech bohaterek autorka postawiła na pierwszym planie, to w nowej powieści pokazała także relacje w ich rodzinach. I jak to w życiu, w każdej z familii dziewczyn coś zgrzyta. Katarzyna Kostołowska uświadamia w niej, że tak naprawdę nigdzie nie jest idealnie, jednak remedium na nieporozumienia między członkami rodziny, zawsze jest rozmowa, a także próba zrozumienia drugiej strony. Że powinniśmy pamiętać, iż nie tylko od święta podstawową wartością, która scala rodzinę, powinna być chęć wyjaśnienia sobie niedomówień. Spuszczenie zasłony milczenia na niewygodne kwestie sprawia, że relacje rodzinne są poprawne tylko z pozoru. A tak naprawdę mogą się one psuć, nomen omen, jak ryba – od głowy, co w efekcie może doprowadzić do kumulacji negatywnych uczuć, które mogą znaleźć ujście w najmniej spodziewanym momencie.
Podkreślałam to kilka razy, powtórzę kolejny raz, że Katarzyna Kostołowska ma dar opisywania rzeczywistości w taki sposób, jakby historię, która wyszła spod jej pióra, napisało samo życie. Bo czyż nie ono jest najlepszym scenarzystą? Autorka ma świetne oko, które umożliwia jej uchwycenie w książkowych kadrach obrazów z życia, w których każdy z nas może odnaleźć cząstkę siebie. Trudność rozmowy na niewygodne tematy nawet z najbliższymi osobami; próba usamodzielnienia się pomimo przeszkód finansowych; miłość, która z jednej strony ogłupia, a z drugiej daje taki ogrom szczęścia; brak zrozumienia ze strony partnera – brzmi znajomo? A jeśli do tego dołożymy przypaloną kapustę wigilijną, strach przed tym, czy pierniki zdążą zmięknąć na czas, to już w ogóle otrzymamy ciepłą, życiową, choć niepozbawioną goryczy opowieść w świątecznym klimacie.
Podsumowując:

„Czterdzieści dni do świąt” to bożonarodzeniowa odsłona historii o znanych i lubianych przyjaciółkach z Wrocławia. To pełne humoru odliczanie do tego wyjątkowego dnia w roku, które przesiąknięte jest zawirowaniami z życia czterech kobiet. To powieść, która uświadamia, jak ważna jest rodzina, a także szczerość w kontaktach z najbliższymi. Warto o tym pamiętać. A jeśli gdzieś po drodze zdominuje nas strach przed tym, aby wyjawić swojej rodzinie to czy tamto, to jeszcze są… święta. Nie bez powodu mówi się wszak o magii tego wyjątkowego okresu w roku, która przegania wszelkie złe myśli. Nie tylko zwierzęta mówią wówczas ludzkim głosem. Zdaje się, że to właśnie ten moment, kiedy i ludzie zdobywają się na szczerość. To także czas, którego, nawet jeśli jesteśmy już dorośli, wyczekujemy z utęsknieniem, aby móc w domowym ognisku ogrzać się w blasku tej szczególnej atmosfery. 
 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK 

 

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Książnica]

https://www.facebook.com/Wydawnictwo-Ksi%C4%85%C5%BCnica-1712601658770030/


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana