"Miłość w Zakopanem" - Agnieszka Jeż [PRZEDPREMIEROWO]


Może to właśnie jest prawdziwa mądrość w życiu? Umieć wybaczyć; i to nie dla tego, co zranił, tylko dla samej siebie".
Teraz po prostu chciałam ci powiedzieć, że tym jest dla mnie miłość – spojrzała w górę – wędrówką na szczyt. Razem. Że to czasem potrwa, zmęczy, ale się chce, a satysfakcja jest ogromna.

Córka szanowanego lekarza, Jadwiga Walkiewicz, zostaje porzucona przez męża, bankruta. Kobieta musi stawić czoło przeciwnościom otaczającego ją, konserwatywnego świata. Postanawia wykorzystać swoją wiedzę medyczną, by pomagać pacjentom, oferując im profesjonalne masaże. Decyduje się porzucić Warszawę i wyjechać do Zakopanego. Tam Jadwiga urządza mały gabinet na Krupówkach i odważnie rozpoczyna świadczenia masaży leczniczych.Z czasem na jej drodze pojawią się przystojny góral oraz charyzmatyczny dziennikarz, a wspomnienia o mężu będą blednąć coraz bardziej.Zakopane, wspaniały kurort, wyrosły pod okiem doktora Chałubińskiego, nęci postępowością i otwartością. Jadwiga spotyka pod Tatrami wiele niezwykłych postaci. Krupówkami przechadzają się Witkacy i Makuszyński, a do jej gabinetu wstępuje Zofia Nałkowska.
W świeżym, górskim powietrzu może wreszcie odetchnąć pełną piersią, zawalczyć o swoje prawa i być może także odnaleźć miłość.
„Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam” – te słowa pojawiły się w mojej głowie po lekturze powieści Agnieszki Jeż. I zdaje się, że frazy tej piosenki odzwierciedlają w pewnym sensie to, jak wyglądało życie wykreowanej przez nią bohaterki. Jadwiga żyła dostatnio. Miała piękny dom, dwójkę dzieci, trzecie pod sercem i była „szczęśliwą” mężatką. Jednak tej jednej nocy wszystko się zmieniło, kiedy mąż oświadczył, że są zrujnowani i po prostu… odszedł. Kobieta została bez środków do życia, zmuszona była zatem zdać się na łaskę swoich rodziców. Niepomna konwenansów i widma tego, co ludzie powiedzą, bohaterka postanowiła wykorzystać zdobytą wiedzę i wyjechać do Zakopanego, aby tam odbudować swoje życie od nowa, cegła po cegle.
Muszę przyznać, że jeśli chodzi o literaturę obyczajową, ciężko stworzyć historię, która nie cechuje się powtarzalnością utartych motywów. Mam jednak wrażenie, że Agnieszce Jeż to się udało. I choć miłość jest tutaj niejako fundamentem opowieści, to tak naprawdę nie do końca jest ona tożsama wyłącznie z uczuciem między mężczyzną a kobietą, ale bardziej z miłością własną. Bowiem autorka kreśli historię kobiety, która doznaje swego rodzaju przebudzenia z letargu, jakim okazało się jej dotychczasowe życie. Działająca niemal jak w zegarku, wdrażająca w życie nauki wyniesione z domu, nagle zostaje z niczym. I nie mam tu tylko na myśli kwestii finansowych, ale także pustkę i brak znajomości siebie samej. Proces przepoczwarzania się Jadwigi, bo myślę, że śmiało mogę tutaj użyć tego określenia, jest niezwykle ciekawy. Choć trzeba mieć na uwadze, że w latach 30-tych XX wieku decyzja, jaką podjęła bohaterka, nie była społecznie „normalna”. Kobiety stanowiły jedynie męską ozdobę, a ich rola ograniczała się do bycia żoną i matką. Tymczasem Jadwiga postanawia wziąć życie za przysłowiowe rogi i szukając swojej nowej drogi życiowej, przy okazji poszukuje także siebie.
Nowa powieść Agnieszki Jeż to także opowieść o kobiecości, która w wielu przypadkach była uśpiona. Sfera intymna stanowiła temat tabu i skupiała się dla wielu kobiet wokół wypełniania "obowiązku małżeńskiego". A ten, jak sama nazwa wskazuje, często nie należał do przyjemnych, o namiętności i obopólnej satysfakcji nie wspominając. Na przykładzie kobiecych postaci, które autorka wplotła w fabułę, poznajemy ich punkt widzenia. Różnice między nimi zdają się fascynującym obiektem obserwacji, zwłaszcza, że wśród bohaterek pojawiają się prawdziwe przedstawicielki świata kultury tamtych czasów. I nie jest ważne, że o dylematach Jadwigi czytamy my – kobiety współczesne. Myślę bowiem, że wiele poruszonych przez autorkę kwestii dotyczących intymności, odczuwania przyjemności, wstydu oraz kobiecości w całej wielowymiarowości tego słowa, ma tutaj wydźwięk uniwersalny.
Nie sposób nie wspomnieć o miejscu akcji. Agnieszka Jeż zaprasza nas na spacer śladami bohaterów, malując piękny obraz ówczesnego Zakopanego. Miejsca, w którym nie sposób było się nie zakochać, a które to nosiło pierwsze symptomy atrakcji turystycznej, która może przyciągnąć rzesze fanów nie tylko górskich pejzaży, ale i tamtejszego klimatu.


Podsumowując:

Myślę, że śmiało mogę napisać, że historia Jadwigi bardzo mi się podobała. To jedna z tych powieści obyczajowych, która potrafi zaskoczyć, zaciekawić, dostarczyć czytelnikowi wiedzy na tematy, o których wcześniej nie myślał i pozostawić go z głodem ich zgłębiania. Autorka zgrabnie splata prawdę z fikcją literacką, kreśląc opowieść o kobietach. O odkrywaniu siebie, o próbie życia po swojemu, bez odgórnie przyporządkowanych ról i wbrew oczekiwaniom innych. Bohaterka tej książki jest postacią niejednoznaczną. Z jednej strony zagubioną i kruchą, a z drugiej osobą, która odnalazła wystarczająco dużo siły, aby stanąć na nogi i zacząć słuchać siebie, dosyć odwagi, aby być sobą. To także historia o miłości, tej prawdziwej, która często jest długą i mozolną wędrówką na szczyt. Ale stanowczo warto się na niego wspiąć, aby poczuć wypełniające nas po brzegi satysfakcję i szczęście. Polecam!
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Filia]
 
 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana