"Ciche cuda. Z zachwytu nad życiem. Zbiór rozbudzających nadzieję opowiastek" - Anna H. Niemczynow
Od każdej osoby, z jaką się zetkniemy, możemy się czegoś nauczyć. Chociażby tego, czego nie robić we własnym życiu".
Książka powstała w odpowiedzi na szereg listów od Czytelniczek, z którymi autorka jest w nieustannym kontakcie.
Często pytana o to, skąd na jej twarzy taki uśmiech, postanowiła podzielić się nigdzie nieujawnionymi dotąd faktami. Z niebywałą szczerością, wylewnością i, co najważniejsze, humorem opowiada między innymi o trudach dzieciństwa, anoreksji i bulimii, uzależnieniu od sportu, nieudanym małżeństwie, samotnym macierzyństwie i wieloletniej własnej terapii jako osoby współuzależnionej, cały czas między wierszami podkreślając, że człowiek jest istotą zdolną do wielokrotnych odrodzeń.
Utwierdza w przekonaniu, że póki serce bije, niemal WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
Niemczynow nie podaje gotowych recept, ani nie karmi złudzeniami, że można żyć bez smutku. Podkreśla natomiast, że człowiek ma prawo do wszystkich emocji. Ma też prawo do uznania swoich krzywd i stanięcia w prawdzie. Właśnie to jest początkiem życia z akceptacją i uśmiechem.
Anna H. Niemczynow oddaje w ręce swoich czytelników książkę wyjątkową. Można nawet powiedzieć, że nietypową, bo nie jest to stricte powieść, ale historia jej życia. Coś pomiędzy pamiętnikiem, relacją, opowieścią snutą ku pokrzepieniu serc. Autora otwiera się na nas, byśmy mogli poznać ją jeszcze lepiej. „Ciche cuda” to mozaika opowiastek, które ukazują jej codzienność. Wraca w nich także do przeszłości. Tej bolesnej, trudnej, okupionej bólem, ciężką pracą, samotnością, poczuciem odrzucenia... Czytając, przecieramy oczy ze zdumienia, że kobieta, którą znamy z książek, z jej mediów społecznościowych, jest tą, na którą spadło tak wiele złego. Że ta, która musiała się zmierzyć z tak wieloma trudnościami, jest tą samą Anią, której szeroki uśmiech rozjaśnia mrok i potrafi poprawić nastrój nawet u największego ponuraka. A jednak…
„Ciche cuda” to książka pozbawiona moralizatorskiego tonu. Autorka nie poucza, nie stawia siebie za wzór w myśl – patrz, jestem super, bo mnie się udało! Po prostu dzieli się sobą, swoją wrażliwością i życiem. Z kart jej książki bije nadzieja na to, że być może przeczyta ją ktoś, komu jej lektura przyniesie ukojenie. Dla kogoś innego stanie się bodźcem do zmian lub światełkiem w tunelu rozpaczy, w którym się znalazł… Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. A tylko od nas zależy, jaką mądrość z niej wyniesiemy.
Sporo w książce jest wiary, ufności Bogu, modlitwy. To On stanowi fundament, na którym autorka zbudowała swoją siłę, swoje obecne życie. Towarzyszy jej każdego dnia, czuwa nad nią. To On był jej opoką, kiedy wszyscy inni zawiedli. To Jego słowa kołysały ją do snu, dając poczucie, że ktoś „zaopiekuje się” jej troskami. I to właśnie wiara jest nieodłącznym elementem opowiastek autorki; czymś naturalnym, co wypływa z głębi jej serca.
Komentarze
Prześlij komentarz