"Saga o ludziach ziemi. Czas rumianku" - Anna Fryczkowska

 

Sprawy niedokończone czasem bowiem mocniej przy świecie trzymają niż chęć życia [...]".

Fascynujące losy rodziny, która potrafiła ocalić miłość i godność. Drugi tom wzruszającej sagi rozgrywającej się w szalonym XIX w.

Rok 1852, świat zaczyna mocno przyspieszać, ale na Kujawach czas nadal płynie swoim rytmem. Tutaj słowiańszczyzna ciągle miesza się z chrześcijaństwem, chłopi solidarnie szukają sprytnych sposobów na przetrwanie, a dziedzic, jak zawsze, oczekuje szacunku.
W rodzinie Józwiaków dorasta kolejne pokolenie. Janek ma urodę, dowcip i wdzięk, dziewczyny i sąsiedzi go uwielbiają. Michał nie ma nic, poza zawziętością, nawet ojciec ledwie zauważa jego istnienie. Za płotem dorastają dziewczyny, Janek uwodzi je na potęgę, Michał nie śmie się odezwać do żadnej.
Okolicę pustoszy epidemia cholery, nad rodziną Józwiaków zdaje się ciążyć dziwna klątwa, a gdzieś tam daleko car zastanawia się nad zniesieniem pańszczyzny...
Drugi tom Sagi o ludziach ziemi to opowieść o rodzicielskiej miłości, o dzieciach bardziej i mniej kochanych, o tych, których fortuna uwielbia i tych, których lekceważy.

  

Świat wciąż pędzi do przodu, a my niejako wraz z nim. Zachłyśnięci rozwojem, technicznymi nowinkami, samoistnie odrzucamy to, co w naszym odczuciu stanowi przeżytek. To, co dawno powinno odejść do lamusa, jest coraz częściej tam spychane, a tradycje naszych przodków kultywuje coraz mniej osób. Z jednej strony, wydaje się to naturalne, wszak każde kolejne pokolenie ma swoje prawa i spojrzenie na życie, a z drugiej, tej przeszłości trochę żal… Tej duszy zamkniętej we wspomnieniach tych, którzy wraz z nią odchodzą…
O twórczości Anny Fryczkowskiej słyszałam dużo dobrego. Dlatego, kiedy tylko otrzymałam możliwość, by poznać jej sagę, skwapliwie zeń skorzystałam. I powiem wam, że przepadłam. Autorka wciągnęła mnie do świata, którego już nie ma. Rozsmakowałam się w jej piórze, niespiesznej fabule, która, choć pozbawiona często pojawiających się zwrotów akcji, angażuje czytelnika. Wsiąkamy do tej opowieści, by poznać codzienność chłopów XIX wieku. Wsi spokojna, wsi wesoła… tymczasem w rodzinie Józwiaków nie czas i nie miejsce na sielankę, bowiem los zdaje się uwziął na tę familię i zsyła na jej członków kolejne nieszczęścia. Życie przeplata się ze śmiercią, miłość z niechęcią, głupota ludzka ze sprytem, który wiele razy ratował innym skórę. Młode pokolenie zaczyna swoje rządy. I choć stara się utrzymać rzeczywistość w ryzach, nie jest to łatwe. Szczęśliwie na straży stoi seniorka rodu, która jest w stanie uciec się do wszelkich metod, by ocalić swoich najbliższych od największego i najbardziej upiornego zła.
Autorka niczym gawędziarz snuje swoją opowieść, która pachnie świeżo skopaną ziemią, słomą, tytułowym rumiankiem. Pory roku wyznaczają rytm dnia, wymuszając niejako na mieszkańcach wsi określone czynności. Tak jak widmo zapłaty, którą muszą uiścić, przekazując efekty swojej ciężkiej pracy. Wydawać by się mogło, że niespieszne życie na wsi nie ma w sobie niczego fascynującego. Jednak nie w przypadku powieści Anny Frczykowskiej, która z każdej, nawet najbardziej prozaicznej czynności, potrafi stworzyć ciekawą opowieść, która przyciąga czytelniczą uwagę, wywołując często skrajne emocje. A to za sprawą między innymi rozbudowanej warstwy fabularnej, która dotyczy zabobonów, wierzeń, przekonań, często wynikających z ówczesnych ograniczeń. Te wydają się nam czasami absurdalne, a nawet przerażające, a jednak z zainteresowaniem śledzimy poczynania bohaterów, którzy nie tylko są przekonani o słuszności odprawianych rytuałów, ale wierzą w ich skuteczność i niezawodność.

Podsumowując:

„Saga o ludziach ziemi. Czas rumianku” pokazuje losy kujawskich chłopów XIX wieku bez zbędnego upiększania. Autorka nie stroni od obnażania ich przywar, głupoty, ograniczeń, a także ślepego przywiązania do ziemi. A ta z jednej strony była w tamtych czasach szanowana, a z drugiej, często była tak silna, że rzutowała na życie rodzinne, które schodziło na drugi plan. Dualna wydaje się tutaj także rola kobiety. Żona i matka, gospodyni, która miała pełnić rolę opiekunki ogniska domowego, a z drugiej strony mądra seniorka rodu, która, choć często niedoceniana, miała w rodzinie niepisany autorytet. To ona była tą, która brała los w swoje ręce, stawiając czoła nawet największym... upiorom. Powieść Anny Fryczkowskiej to odmalowany z dużą dbałością o szczegóły obraz rodziny, w której była miłość, ale i czasem jej brakowało. Było wsparcie, ale i sytuacje, kiedy brat stawał przeciwko bratu. Popełniano błędy, za które potem przyszło słono zapłacić. Choć fabuła toczy się niespiesznie, czytelnik z emocjami wyraźnie odmalowanymi na twarzy, przewraca kolejne karty. Opowieść o podziałach społecznych i trudnym życiu chłopstwa. Zwyczajna niezwyczajna historia, która pozwala nam niejako wejść do tego świata, by wsłuchać się w głosy bohaterów, których losy osadzone są w ówczesnej rzeczywistości z oddaniem wszelkich szczegółów, co do codzienności, ale także ich mentalności. Polecam!
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo W.A.B.]

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana