"Czterdzieści brzmi bosko" - Katarzyna Kostołowska - patronat medialny
Życie jest takie krótkie. Nie ma sensu go sobie utrudniać. I po prostu zatruwać".
Czterdzieste szóste urodziny? Jak to? Już?! A jednak!
W szaleństwie codzienności, nadmiarze niespodziewanych zdarzeń i kłopotów nie zauważa się upływu czasu. Tymczasem dzieci dorastają, a w stałych związkach coraz częściej zamiast gorącego seksu dostaje się kubek gorącej herbaty…
Czy Magda pogodzi się z faktem, że nagle zyskała ojca? Czy w świecie Karoli znajdzie się miejsce dla nieślubnego dziecka jej męża? Czy wspólny biznes Anity i Aśki okaże się wymarzonym sukcesem?
Życie mija szybciej, niżby się chciało. Ale czy to powód do smutku? Na pewno nie wtedy, kiedy ma się przy sobie najlepsze przyjaciółki i bliskich. Nawet jeśli ci bliscy niekoniecznie chcą usiąść przy jednym stole do niedzielnego obiadu.
Czy Magda pogodzi się z faktem, że nagle zyskała ojca? Czy w świecie Karoli znajdzie się miejsce dla nieślubnego dziecka jej męża? Czy wspólny biznes Anity i Aśki okaże się wymarzonym sukcesem?
Życie mija szybciej, niżby się chciało. Ale czy to powód do smutku? Na pewno nie wtedy, kiedy ma się przy sobie najlepsze przyjaciółki i bliskich. Nawet jeśli ci bliscy niekoniecznie chcą usiąść przy jednym stole do niedzielnego obiadu.
Czasami tak trudno jest nam wyznać prawdę. „Kisimy” w sobie to, co nas boli, a to uwiera jeszcze bardziej i sprawia, że ciężko nam funkcjonować. Bo wyznanie tego, co dla innych może nie być łatwe do przetrawienia, wywołuje strach. Obawiamy się, jakie to przyniesie konsekwencje. Czy wyznając prawdę, nie zostaniemy odrzuceni, bo druga strona nie zrozumie, nie zaakceptuje… Boimy się tego, że poczujemy się jeszcze gorzej. Dlatego wciąż toczymy wewnętrzną walkę między tym, co chcielibyśmy, a tym, co powinniśmy. Bo może jednak są takie prawdy, które lepiej zachować dla siebie?
Nie ukrywam, że bardzo ucieszył mnie fakt, iż powstała kolejna powieść o losach przyjaciółek z Wrocławia. Mam do niej wyjątkowy sentyment, czuję się z nią w pewien sposób związana, więc odwiedziny u Anity, Aśki, Magdy i Karoli były, jak dobra kawa w gronie znajomych. Czytając, czułam się tak, jakbym wpadła do nich i wysłuchiwała opowieści o tym, co nowego wydarzyło się w życiu kobiet. A u tych sporo się dzieje, niby jest całkiem spokojnie, ale…
Katarzyna Kostołowska kreśli życiową historię, która przypomina mozaikę złożoną z kłopotów i radości. Trosk dnia codziennego, zarówno tych związanych z zawodowymi perturbacjami, jak i rodzinnymi relacjami. A z tymi drugimi w szczególności. To one wychodzą na pierwszy plan w tym tomie serii i spędzają sen z powiek naszym „czterdziestkom”. Autorka sporo miejsca poświęca różnicom pokoleniowym. Relacjom rodziców i ich już dorosłych dzieci. Bo, choć mają one swoje życie, to wciąż kontakty na tej linii są bardzo istotne, a seniorzy chcą mieć czynny udział w codzienności swoich latorośli, nawet jeśli ciężko im się pogodzić z pewnymi ich wyborami.
Nie ukrywam, że bardzo ucieszył mnie fakt, iż powstała kolejna powieść o losach przyjaciółek z Wrocławia. Mam do niej wyjątkowy sentyment, czuję się z nią w pewien sposób związana, więc odwiedziny u Anity, Aśki, Magdy i Karoli były, jak dobra kawa w gronie znajomych. Czytając, czułam się tak, jakbym wpadła do nich i wysłuchiwała opowieści o tym, co nowego wydarzyło się w życiu kobiet. A u tych sporo się dzieje, niby jest całkiem spokojnie, ale…
Katarzyna Kostołowska kreśli życiową historię, która przypomina mozaikę złożoną z kłopotów i radości. Trosk dnia codziennego, zarówno tych związanych z zawodowymi perturbacjami, jak i rodzinnymi relacjami. A z tymi drugimi w szczególności. To one wychodzą na pierwszy plan w tym tomie serii i spędzają sen z powiek naszym „czterdziestkom”. Autorka sporo miejsca poświęca różnicom pokoleniowym. Relacjom rodziców i ich już dorosłych dzieci. Bo, choć mają one swoje życie, to wciąż kontakty na tej linii są bardzo istotne, a seniorzy chcą mieć czynny udział w codzienności swoich latorośli, nawet jeśli ciężko im się pogodzić z pewnymi ich wyborami.
Katarzyna Kostołowska w nowej książce porusza temat wybaczenia. Czy błędy z przeszłości zawsze muszą być odpokutowywane przez lata? Wszak ludzie się zmieniają i czy nie warto dać im szansę na to, by zbudowali z nami relację na nowo? Zapewne niektórym jest łatwiej wybaczyć, bo poczuli konsekwencje złych decyzji w mniejszym stopniu. Inni zaś wciąż żyją w cieniu żalu, który nie chce odejść w zapomnienie… Czytając o relacjach bohaterek z rodzicami, uśmiechałam się pod nosem. Jak wiele z tych rozmów przypominało klimatem te, które sama toczę ze swoimi. Czasami ciężko mi przejść do porządku dziennego z ich „skostniałym” podejściem do życia, strachem przed tym, co ludzie powiedzą i jak bardzo trzeba w życiu uważać, bo ryzyko jest… ryzykowne. I choć są momenty, że mnie to wkurza, to cieszę się, że ich mam. Mimo wszystkich różnic.
„Czterdzieści brzmi bosko” to wciąż jednak przede wszystkim opowieść o przyjaźni. Tej, która jest dla nas czymś stałym. „Bardzo stare baby” są zawsze, gdy któraś z dziewczyn jest w potrzebie. Mogą na siebie liczyć, kiedy chcą się wygadać. Kiedy mają problem, zaczynają podpadać w paranoję, bo dzieci mają przed nimi sekrety, albo dlatego, że same mają tajemnice przed swoimi rodzicami. W momentach smutku, ale i radości, jaką daje im niewątpliwe wspólne świętowanie sukcesów oraz urodzin… nawet jeśli na liczniku już 40+. Z takimi przyjaciółkami u boku nic nie jest straszne. A tym bardziej pędzący nieubłaganie czas. W końcu czterdzieści brzmi bosko, prawda?
Podsumowując:
W rodzinie nie zawsze jest idealnie. Bywają momenty, kiedy powiedzenie, iż wychodzi się z nią dobrze wyłącznie na zdjęciu, zdaje się tak prawdziwe. A jednak jest dla każdego z nas trwałą, która trzyma nas w pionie w momencie kolejnego potknięcia. Jest opoką, kiedy znów musimy przełknąć gorzkie łzy porażki. My potrzebujemy jej a jej członkowie potrzebują nas, zwłaszcza kiedy sami muszą zmierzyć się z własnymi demonami przeszłości. Dlatego tak ważna jest rozmowa oraz chęć zrozumienia racji drugiej strony. Nie zawsze będziemy podchodzili do tych samych spraw w identyczny sposób. Niektórzy będą potrzebować więcej czasu, by „przetrawić” problem. I to jest normalne w każdej rodzinie. A jednak mimo tych wszystkich „zgrzytów” dobrze, że możemy na nią liczyć. Bo „kiedy jej nima samotnyś jak pies” – chciałoby się zanucić. „Czterdzieści brzmi bosko” to kolejny świetny tom babskiej serii Katarzyny Kostołowskiej. Okraszonej humorem opowieści o sile kobiecej przyjaźni, która jest niezależnie od tego, czy na liczniku czterdzieści lat, czy więcej. Relacji, która pozwala nam nie zwariować w tym całym życiowym galimatiasie. Ach! Jest i jesienny Wrocław i jego wyjątkowy klimat, który jest nieodłącznym elementem tej powieści.
„Czterdzieści brzmi bosko” to wciąż jednak przede wszystkim opowieść o przyjaźni. Tej, która jest dla nas czymś stałym. „Bardzo stare baby” są zawsze, gdy któraś z dziewczyn jest w potrzebie. Mogą na siebie liczyć, kiedy chcą się wygadać. Kiedy mają problem, zaczynają podpadać w paranoję, bo dzieci mają przed nimi sekrety, albo dlatego, że same mają tajemnice przed swoimi rodzicami. W momentach smutku, ale i radości, jaką daje im niewątpliwe wspólne świętowanie sukcesów oraz urodzin… nawet jeśli na liczniku już 40+. Z takimi przyjaciółkami u boku nic nie jest straszne. A tym bardziej pędzący nieubłaganie czas. W końcu czterdzieści brzmi bosko, prawda?
Podsumowując:
W rodzinie nie zawsze jest idealnie. Bywają momenty, kiedy powiedzenie, iż wychodzi się z nią dobrze wyłącznie na zdjęciu, zdaje się tak prawdziwe. A jednak jest dla każdego z nas trwałą, która trzyma nas w pionie w momencie kolejnego potknięcia. Jest opoką, kiedy znów musimy przełknąć gorzkie łzy porażki. My potrzebujemy jej a jej członkowie potrzebują nas, zwłaszcza kiedy sami muszą zmierzyć się z własnymi demonami przeszłości. Dlatego tak ważna jest rozmowa oraz chęć zrozumienia racji drugiej strony. Nie zawsze będziemy podchodzili do tych samych spraw w identyczny sposób. Niektórzy będą potrzebować więcej czasu, by „przetrawić” problem. I to jest normalne w każdej rodzinie. A jednak mimo tych wszystkich „zgrzytów” dobrze, że możemy na nią liczyć. Bo „kiedy jej nima samotnyś jak pies” – chciałoby się zanucić. „Czterdzieści brzmi bosko” to kolejny świetny tom babskiej serii Katarzyny Kostołowskiej. Okraszonej humorem opowieści o sile kobiecej przyjaźni, która jest niezależnie od tego, czy na liczniku czterdzieści lat, czy więcej. Relacji, która pozwala nam nie zwariować w tym całym życiowym galimatiasie. Ach! Jest i jesienny Wrocław i jego wyjątkowy klimat, który jest nieodłącznym elementem tej powieści.
Komentarze
Prześlij komentarz