"Niechciane dziedzictwo" - Maria Paszyńska - patronat medialny
– Miłość mężczyzny jest tak trwała jak płatek śniegu na dłoni – rzuciła, bezczelnie ignorując jego wyznanie. Tę jej bezpośredniość i brak dbałości o to, że może go czymś urazić, także w niej uwielbiał. Czasem miał wrażenie, że tylko matka i kochanka widzą w nim człowieka, którym się czuł.
Bohaterskie czyny, krwawe pomsty, wielkie namiętności, złamane przysięgi, kłamstwa, zakazana miłość, klątwy i wizje, święci grzesznicy i mordercy udający świętych. Nigdy dotąd historia Polski nie została opowiedziana tak barwnie i przystępnie.
U schyłku życia Władysława Jagiełły czwarta żona rodzi mu upragnionych synów. Wielu możnych jest niezadowolonych z tego faktu. Po śmierci króla rozpoczyna się bezwzględny wyścig o władzę. Ostatecznie tron obejmuje dziesięcioletni syn Jagiełły, Władysław III, w którego imieniu krajem rządzą regenci. Gdy król osiąga wiek męski, rusza na wojnę przeciwko Turkom. Pod Warną ginie bez wieści.
Jego młodszy brat, Kazimierz Jagiellończyk, zdaje się naturalnym następcą tronu, ale… odmawia przyjęcia korony. Nie chce być królem, nigdy tego nie pragnął. Nie chce też wziąć za żonę Elżbiety Rakuszanki – brzydkiej królewny, wnuczki cesarza rzymskiego. Robi wszystko, by zrzucić z barków ciężar niechcianego dziedzictwa. W atmosferze wielkich zwycięstw i głośnych skandali rodzi się nowa polska dynastia, której członkowie zasiądą niemal na wszystkich tronach Europy. Maria Paszyńska brawurowo opowiada o wydarzeniach, które wywołują podziw dla złotego wieku Jagiellonów.
Jego młodszy brat, Kazimierz Jagiellończyk, zdaje się naturalnym następcą tronu, ale… odmawia przyjęcia korony. Nie chce być królem, nigdy tego nie pragnął. Nie chce też wziąć za żonę Elżbiety Rakuszanki – brzydkiej królewny, wnuczki cesarza rzymskiego. Robi wszystko, by zrzucić z barków ciężar niechcianego dziedzictwa. W atmosferze wielkich zwycięstw i głośnych skandali rodzi się nowa polska dynastia, której członkowie zasiądą niemal na wszystkich tronach Europy. Maria Paszyńska brawurowo opowiada o wydarzeniach, które wywołują podziw dla złotego wieku Jagiellonów.
Dla wielu z nas historia może wydawać się nieciekawa. Patrzymy na nią często przez pryzmat szkolnej antypatii, która pozostała w nas, zniechęcając do zgłębiania minionych wydarzeń. To, co tak odległe, bywa bowiem czasami niezrozumiałe, a współczesny świat wydaje się dużo bardziej atrakcyjny. W takich momentach doceniam autorów, którzy chcą za pośrednictwem swoich książek, ukazać barwność poszczególnych epok. Wydarzenia, które miały wpływ na późniejsze losy państwa, które wcale nie są jedynie zlepkiem suchych informacji. Wszystko zależy od formy „podania”. Może się bowiem okazać, że sięgając po powieść, która traktuje o losach poszczególnych dynastii, okryjemy w sobie ciekawość tamtego świata, a jej lektura będzie jedynie przyczynkiem, do zgłębiania historii, która może być naprawdę fascynująca!
Taką właśnie pozycją jest niewątpliwie „Niechciane dziedzictwo” Marii Paszyńskiej, która opowiada o losach Jagiellonów. Autorka kreśli opowieść widzianą oczami narratora i to właśnie jego poznajemy bliżej wraz z każdą przewracaną stroną, obserwując równocześnie życie na królewskim dworze. Niezmiennie intrygowały mnie jego spostrzeżenia na temat tego, co dzieje się w życiu towarzyszy jego dziecięcych zabaw, którymi byli Kazimierz i Władysław, synowie króla Władysława Jagiełły i Sonki (Zofii Holszańskiej). To postrzeganie świata, jakim był dla niego początkowo zamek, ewoluowało. Im był starszy, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że to, co było kiedyś dla niego całym światem, jest jednak czymś ograniczonym. Chociaż czas nieubłaganie pędził, a wraz z nim zmieniała się świadomość tego, co dzieje się wokół, to wyczuwalna jest u niego wciąż nostalgia tamtych dni, kiedy mógł beztrosko oddawać się codzienności w towarzystwie synów króla. Tamte chwile zdają jednak przysłaniać cieniem spiski i intrygi, a także strach przed biskupem Oleśnickim.
Myślę, że to właśnie pewnego rodzaju baśniowość, poza warstwą stricte historyczną, jest pozytywnym aspektem tej powieści. Piszę powieści, gdyż Maria Paszyńska „popełniła” kolejny mariaż, mieszając prawdziwe wydarzenia czy postaci z fikcją literacką. I w moim odczuciu bardzo dobrze się jej to udało. Z jednej strony wplotła w fabułę fakty, dzięki którym mogliśmy poznać nieco „smaczków” z życia Jagiellonów, a z drugiej, ubarwiła całą opowieść plastycznymi opisami i własnym wyobrażeniem tamtych czasów, które przelała na papier. A to wszystko „podane” w przystępny sposób, opisane językiem stylizowanym na ten pasujący do epoki, co sprawia, że losy postaci śledzimy z dużym zaciekawieniem i zaangażowaniem.
Bohaterem, który zwrócił moją szczególną uwagę, jest narrator (Andrzej). Były momenty, że to właśnie jego rozważania wzbudzały we mnie większe emocje, niż to, co działo się na Wawelu. Snuje on bowiem opowieść o tajemnicach królewskich z dużą nutą wrażliwości, lojalnością i empatią dla towarzyszy dziecięcych zabaw, którzy bardzo szybko musieli dorosnąć i przyjąć na siebie ciężar obowiązków i pokładanych w nich nadziei. Andrzej wydaje się z jednej strony relacjonować wydarzenia, a z drugiej być swego rodzaju powiernikiem sekretów i trosk niektórych członków rodziny królewskiej. Podobało mi się to, w jaki sposób autorka pokazała jego przemianę. Jego poniekąd przejmującą historię, gdyż z jednej strony, jest on przyjacielem synów króla, a z drugiej, dla wielu kimś przeźroczystym, wręcz nikim o czym przekonuje się z czasem. Dziecięca ułuda, pewność, że razem z przyjaciółmi są sobie równi, zostaje zastąpiona świadomością, że wystarczy jeden niewłaściwy ruch, a może zostać usunięty w dworu. Zwłaszcza że dla niektórych jest on stanowczo persona non grata…
Tytuł „Niechciane dziedzictwo” zdaje się oddawać nastroje synów króla Jagiełły, szczególnie starszego Władysława. Z dnia na dzień, po jego śmierci, musieli oni stawić czoła obowiązkom, którym trudno byłoby sprostać nawet dorosłemu. Czytając, jesteśmy w stanie dostrzec między wierszami w niektórych fragmentach książki: starach, tęsknotę, frustrację wynikającą z chęci dorównania ojcu, by zasłużyć na wielkość, a także ból. Idealnie oddają uczucia młodego króla słowa: „To było jak grymas na twarzy człowieka, dla którego darowane piękne, kosztowne buty okazały się przyciasne”. Maria Paszyńska zatem nie tylko zdradza sekrety z życia dworskiego, ale pokazuje także rozterki człowieka w starciu z nierównym przeciwnikiem, jakim były oczekiwania świata względem tego, którego namaszczono na następcę tronu. Który musiał przyjąć na siebie spuściznę, niezależnie od tego, czy był na to gotowy. Wszystko dla dobra Korony. A także kobiety – królowej, która miała przede wszystkim spełnić powierzone jej zadanie – wydać na świat męskiego potomka.
Podsumowując:
Maria Paszyńska odmalowała średniowieczny obraz niczym ówczesny malarz. Jak on za pomocą pędzla przelewa zatrzymane w kadrze wydarzenia na płótno, tak ona za pośrednictwem słów przekazała nam blaski i cienie tamtej epoki. Czytając, mamy poczucie, jakbyśmy przechadzali się po wawelskich krużgankach. Jakbyśmy wspólnie z narratorem zaglądali czy to do zamkowej kuchni, czy też do komnat, by ujrzeć rzeczy nie zawsze przeznaczone dla naszych oczu. Wszystko to sprawia, że ta opowieść tętni życiem, a my stajemy się częścią tego, jakże odległego już świata. Świata, w którym walka o władze, intrygi, pomsty, kłamstwa, złamane przysięgi, niewygodne sekrety i wielka polityka odgrywały główną rolę. Polecam.
Taką właśnie pozycją jest niewątpliwie „Niechciane dziedzictwo” Marii Paszyńskiej, która opowiada o losach Jagiellonów. Autorka kreśli opowieść widzianą oczami narratora i to właśnie jego poznajemy bliżej wraz z każdą przewracaną stroną, obserwując równocześnie życie na królewskim dworze. Niezmiennie intrygowały mnie jego spostrzeżenia na temat tego, co dzieje się w życiu towarzyszy jego dziecięcych zabaw, którymi byli Kazimierz i Władysław, synowie króla Władysława Jagiełły i Sonki (Zofii Holszańskiej). To postrzeganie świata, jakim był dla niego początkowo zamek, ewoluowało. Im był starszy, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że to, co było kiedyś dla niego całym światem, jest jednak czymś ograniczonym. Chociaż czas nieubłaganie pędził, a wraz z nim zmieniała się świadomość tego, co dzieje się wokół, to wyczuwalna jest u niego wciąż nostalgia tamtych dni, kiedy mógł beztrosko oddawać się codzienności w towarzystwie synów króla. Tamte chwile zdają jednak przysłaniać cieniem spiski i intrygi, a także strach przed biskupem Oleśnickim.
Myślę, że to właśnie pewnego rodzaju baśniowość, poza warstwą stricte historyczną, jest pozytywnym aspektem tej powieści. Piszę powieści, gdyż Maria Paszyńska „popełniła” kolejny mariaż, mieszając prawdziwe wydarzenia czy postaci z fikcją literacką. I w moim odczuciu bardzo dobrze się jej to udało. Z jednej strony wplotła w fabułę fakty, dzięki którym mogliśmy poznać nieco „smaczków” z życia Jagiellonów, a z drugiej, ubarwiła całą opowieść plastycznymi opisami i własnym wyobrażeniem tamtych czasów, które przelała na papier. A to wszystko „podane” w przystępny sposób, opisane językiem stylizowanym na ten pasujący do epoki, co sprawia, że losy postaci śledzimy z dużym zaciekawieniem i zaangażowaniem.
Bohaterem, który zwrócił moją szczególną uwagę, jest narrator (Andrzej). Były momenty, że to właśnie jego rozważania wzbudzały we mnie większe emocje, niż to, co działo się na Wawelu. Snuje on bowiem opowieść o tajemnicach królewskich z dużą nutą wrażliwości, lojalnością i empatią dla towarzyszy dziecięcych zabaw, którzy bardzo szybko musieli dorosnąć i przyjąć na siebie ciężar obowiązków i pokładanych w nich nadziei. Andrzej wydaje się z jednej strony relacjonować wydarzenia, a z drugiej być swego rodzaju powiernikiem sekretów i trosk niektórych członków rodziny królewskiej. Podobało mi się to, w jaki sposób autorka pokazała jego przemianę. Jego poniekąd przejmującą historię, gdyż z jednej strony, jest on przyjacielem synów króla, a z drugiej, dla wielu kimś przeźroczystym, wręcz nikim o czym przekonuje się z czasem. Dziecięca ułuda, pewność, że razem z przyjaciółmi są sobie równi, zostaje zastąpiona świadomością, że wystarczy jeden niewłaściwy ruch, a może zostać usunięty w dworu. Zwłaszcza że dla niektórych jest on stanowczo persona non grata…
Tytuł „Niechciane dziedzictwo” zdaje się oddawać nastroje synów króla Jagiełły, szczególnie starszego Władysława. Z dnia na dzień, po jego śmierci, musieli oni stawić czoła obowiązkom, którym trudno byłoby sprostać nawet dorosłemu. Czytając, jesteśmy w stanie dostrzec między wierszami w niektórych fragmentach książki: starach, tęsknotę, frustrację wynikającą z chęci dorównania ojcu, by zasłużyć na wielkość, a także ból. Idealnie oddają uczucia młodego króla słowa: „To było jak grymas na twarzy człowieka, dla którego darowane piękne, kosztowne buty okazały się przyciasne”. Maria Paszyńska zatem nie tylko zdradza sekrety z życia dworskiego, ale pokazuje także rozterki człowieka w starciu z nierównym przeciwnikiem, jakim były oczekiwania świata względem tego, którego namaszczono na następcę tronu. Który musiał przyjąć na siebie spuściznę, niezależnie od tego, czy był na to gotowy. Wszystko dla dobra Korony. A także kobiety – królowej, która miała przede wszystkim spełnić powierzone jej zadanie – wydać na świat męskiego potomka.
Podsumowując:
Maria Paszyńska odmalowała średniowieczny obraz niczym ówczesny malarz. Jak on za pomocą pędzla przelewa zatrzymane w kadrze wydarzenia na płótno, tak ona za pośrednictwem słów przekazała nam blaski i cienie tamtej epoki. Czytając, mamy poczucie, jakbyśmy przechadzali się po wawelskich krużgankach. Jakbyśmy wspólnie z narratorem zaglądali czy to do zamkowej kuchni, czy też do komnat, by ujrzeć rzeczy nie zawsze przeznaczone dla naszych oczu. Wszystko to sprawia, że ta opowieść tętni życiem, a my stajemy się częścią tego, jakże odległego już świata. Świata, w którym walka o władze, intrygi, pomsty, kłamstwa, złamane przysięgi, niewygodne sekrety i wielka polityka odgrywały główną rolę. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz