"Pięć odcieni miłości" - Karolina Wilczyńska
Życie niesie różne wyzwania. Czasem jednak wystarczy tylko zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na to, co wokół. I zajrzeć też w głąb siebie, pokierować się prawdziwymi potrzebami.
Pięć kobiet, jeden dom i weekend, który wszystko zmieni.
Jagoda,
43-letnia programistka, postanowiła wywrócić swoje życie do góry nogami,
dlatego kupiła dom na wsi. Dwa tygodnie przed walentynkami jeszcze
bardziej doskwiera jej samotność, ma dość czekania na wiadomość, która
nie nadchodzi, więc na facebookowej grupie „Kobiece pogaduchy”
zamieszcza nietypowe ogłoszenie. Zaprasza do siebie na weekend kobiety,
które chcą uciec od sercowych problemów i wszechobecnego walentynkowego
szaleństwa.
W jej domu pojawiają się: Mirella, Hanna, Elwira i
Wiktoria. Cztery zupełnie różne kobiety z całkowicie odmiennych światów.
Między nimi wyczuwalny jest dystans, ale splot kilku nieprzewidzianych
okoliczności sprawia, że są na siebie skazane. Kolejne wspólnie spędzone
godziny doprowadzają do tego, że mury niechęci zaczynają pękać, a każda
z kobiet wyjawia, z jakim bagażem przyjechała. Dzieli je niemal
wszystko, ale łączy jedno – doświadczenie miłości, która potrafi
przybierać różne oblicza.
Jaki sekret skrywa każda z kobiet? Jak potoczą się ich losy i co wyniknie z tego niecodziennego spotkania?
Karolina Wilczyńska zaprasza nas do domku na uboczu, gdzie w otoczeniu zimowej scenerii spotykają się przypadkowe kobiety. Spontaniczny pomysł jednej z nich, by zaprosić obce sobie osoby we własne progi, staje się przyczynkiem do wytworzenia się wyjątkowej relacji. Staje się także czymś na kształt remedium na poczucie beznadziei, która wszak dopada czasami każdą z nas.
Cenię powieści autorki za wielowymiarowe, rzeczywiste postaci. Niczym znawczyni kobiecych trosk i charakterów, Karolina Wilczyńska portretuje różne osobowości. Kreśli obraz tak różnych od siebie bohaterek, które mimo dzielących ich różnic, odnajdują drogę do swoich serc. Nowa powieść autorki to ukryte między wierszami studium kobiecości. Naszych trosk, wątpliwości, kompleksów. To opowieść o poszukiwaniu siebie, odpowiedzi na dręczące nas pytania, które nie pozwalają nam cieszyć się tym, co mamy. A czasami przecież wystarczy zatrzymać się na moment i spojrzeć na to, co wokół, zajrzeć w głąb siebie, by odkryć to, czego tak naprawdę potrzebujemy.
„Pięć odcieni miłości” to poruszająca historia, która dotyka kobiecych spraw. Samotne macierzyństwo, konieczność egzystowania wbrew własnemu ja, tęsknota za miłością, trudne relacje rodzinne czy poczucie zagubienia w dorosłym życiu – to tylko niektóre z tematów, które Karolina Wilczyńska bierze na tapet. I choć wydawać by się mogło, że to zupełnie zwyczajna opowieść, to czytelnik dostrzega jej drugie dno. Ona każe mu zwolnić i naprawdę zwalniamy, by pochylić się nad własnymi rozważaniami. By wspólnie z bohaterkami niejako przepracować to, co nas „uwiera”. A może nawet odnaleźć w ich losach jakiś pierwiastek siebie?
Karolina Wilczyńska porusza najczulsze struny kobiecości. Ukazuje jej różne oblicza, jak różne oblicza, czasami trudne, może przybierać miłość. Autorka obnaża nasze wewnętrzne lęki przed zmianami, które, choć wewnętrznie upragnione, wciąż stają się czymś nieuchwytnym, odległym. Wciąż bowiem hamuje nas obawa przed tym, że zmiana może sprawić, że przepadnie wszystko to, co mamy. Dlatego tak ciężko się na nią zdecydować, choć świadomość tego, że to, co robimy, nie jest tym, czego pragniemy, tak bardzo nas uwiera. Karolina Wilczyńska zdaje się zatem uświadamiać, że warto czasami zatrzymać się, nawet zrobić krok wstecz, by spojrzeć na nasze życie z dystansu. Być może wystarczy tylko tyle albo aż tyle, by przełamać impas, w którym się znaleźliśmy. Aby odnaleźć w sobie wystarczającą ilość odwagi, by nie marnować codzienności na fałszywe relacje i łaknienie akceptacji za wszelką cenę. By odkryć, kim tak naprawdę jesteśmy i kim chcemy być. Przede wszystkim dla samych siebie i w imię swojego szczęścia.
Komentarze
Prześlij komentarz