"TYLKO DOBRE WIADOMOŚCI" - AGNIESZKA KRAWCZYK

(...) Pewnych rzeczy już się nie zmieni. Można wyłącznie iść do przodu.”
W jednym z wywiadów Agnieszka Krawczyk powiedziała o "Tylko dobre wiadomości", że napisanie książki, która zamyka się w jednym tomie, to dla niej nie lada wyzwanie. Czy mu sprostała?

Iza Oster jest pewną siebie dziennikarką w stacji Global PL. Jej program publicystyczny bije rekordy oglądalności. Wydawać by się mogło, że jej karierze nic nie zagraża. Jednak z powodu zmian, jakie mają zostać wprowadzone w stacji, postanawia rzucić pracę. Jest przekonana, że kto jak kto ale ONA na pewno dostanie lepszą posadę. Tak się jednak nie dzieje. Na szczęście dla Zuli z propozycją zatrudnienia przychodzi jej przyjaciółka Kamila Rudnicka – Clement, która postanawia doprowadzić do świetności, odziedziczony po byłej teściowej magazyn „Stylowa kobieta”. W tym celu obie przenoszą się do Krakowa, gdzie mieści się siedziba gazety. Od tego momentu w życiu obu kobiet zachodzą liczne zmiany, a przygoda jaką zgotował dla nich los, przechodzi ich najśmielsze oczekiwania. 
Jesteście ciekawi co czeka Zulę i Kamilę? To koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

Nie chcę zdradzać wam zbyt wielu szczegółów, dlatego powiem jedynie, że ta książka zawiera w sobie wszystko to, co zawierać powinna dobra powieść obyczajowa: od pomysłu na fabułę, przez element zaskoczenia, a na bohaterach skończywszy. Tak, trzeba przyznać, że w tej historii stanowią oni urzekający element. I chociaż na początku myślałam, że na pierwszy plan będą wysuwać się przede wszystkim przyjaciółki: Zula i Kamila, to sposób w jaki autorka wykreowała pozostałe postacie powoduje, że w niczym nie odstają od nich także panowie oraz … zwierzęta.
Nie sposób nie wspomnieć o „elemencie społecznie użytecznym”, czyli Rychu i Płetwie, którzy stanowią krakowską przysłowiową „crème de la crème”. To dwaj niegroźni obserwatorzy życia, że tak ich nazwę, którzy świadczą Zuli usługi „parkingowych” za symboliczną opłatę na „małe co nieco”. I zdziwiłby się ten, kto chciałby zakwalifikować ich do kategorii włóczęgów i pijaczków. Bo wszak obaj panowie może nie wyglądają, ale są „wymagający i delikatni, a wręcz wysublimowani” – jak sami o sobie mówią.
Jednak z całym szacunkiem dla postaci ludzkich, moim absolutnym ulubieńcem stał się stanowczo Hrabia. Ten nietuzinkowy właściciel rudego futra skradł moje serce. I chociaż nie mogę mieć w domu kota, ze względu na alergika w rodzinie, to dla takiego okazu, chyba musiałby się poświęcić. 😜

Podsumowanie:

Kiedy usłyszałam jaki tytuł ma mieć najnowsza książka Agnieszka Krawczyk, nie sposób było się nie uśmiechnąć. Bo ten tytuł takie właśnie reakcje wywołuje. Dlatego też sama postanowiłam sprawdzić, czy we mnie autorka wywoła tylko pozytywne odczucia. I powiem wam, że udało się jej. Podczas lektury z mojej twarzy praktycznie nie schodził uśmiech. Barwni bohaterowie, ciekawe dialogi, cięte riposty Zuli, a nade wszystko uroczy „lokalny element” sprawiły, że „Tylko dobre wiadomości” czytałam z dużą przyjemnością.

Co mogę wam powiedzieć na zakończenie? Na pewno jest to ciepła historia o przyjaźni, miłości do zwierząt i... miłości w ogóle. Idealna pozycja wydawnicza dla miłośników dobrej obyczajówki, która zabierze was w literacką podróż w nieznane zakamarki Krakowa, sprawi, że zakochacie się w przepięknej Wenecji. A wszystko to okraszone tajemnicą, zabawnymi dialogami oraz tym niesamowitym klimatem, który pozwoli wam oderwać się od rzeczywistości na długie godziny. Polecam!


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu FILIA oraz ONA CZYTA.

https://www.facebook.com/ag.krawczyk/
https://www.facebook.com/WydawnictwoFILIA/
https://www.facebook.com/ONACZYTA/

Komentarze

  1. Chętnie przeczytam, bo marzę o tym, by w moim życiu pojawiały się tylko dobre wiadomości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie jestem świeżo po lekturze.Na początku byłam sceptycznie nastawiona do powieści ale apetyt rośnie w miarę jedzenia.Ogólnie bardzo przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana