#6 PRZYBIJ PIĄTKĘ, PODAJ ŁAPĘ - AGNIESZKA LIS

Moje ulubione zwierzę to …?

Pies. Wierny, cierpliwy przyjaciel, któremu zawsze można zaufać.

Jest ciągle z moich myślach pies, właściwie suka, moich rodziców. „Sprawili” ją sobie, gdy już wyjechałam z domu na studia, chyba wystąpił syndrom pustego gniazda ;-) Pojawiła się więc, jak dla mnie, trochę znienacka i zawładnęła sercem. Od kilku już lat nie ma jej z nami, chorowała i bardzo się męczyła, pewnie dla niej śmierć była przejściem na łatwiejszą stronę, ale… cóż, bardzo za nią tęsknię.

Czy masz zwierzęta w domu?

Był pies, rybki i mrówki ;-)
Ale już nie ma.
Okazało się, że moja rodzina ma silne uczulenie na sierść, o zwierzętach nie ma u nas mowy. Pies odszedł w naturalny sposób, rybki były czasowo, należały do kuzynki, a mrówki szczęśliwie się wyprowadziły do ogrodu.
I sądzę, że raczej w naszym domu zwierzęta nie zagoszczą, aczkolwiek mądrzy ludzie powiadają – nigdy nie mów nigdy…

 


Gdybym miała porównać siebie do jakiegoś zwierzęcia, to byłby to...?

Ja akurat nie muszę się porównywać! Lis to lis.
Wiadomo, lisa cechuje inteligencja i duży spryt. W naszej kulturze – błędnie oczywiście – jest postrzegany jako cwaniaczek, złodziejaszek, chytrus. Znacznie słuszniej oceniło go społeczeństwo zza morza – w Ameryce to dostarczyciel mądrych wiadomości. I tego się trzymajmy ;-)

Zwierzęta kocham za …?


Naturalność. Brak cwaniactwa. Za to, że po prostu kochają, bezinteresownie, szlachetnie. Za brak tych cech, które tak okrutne są u ludzi…

Proszę opowiedz w kilku zdaniach o swoim opowiadaniu ze zbioru „Przytulajka”.


Dobrze, że jasno określiłaś – w kilku zdaniach. Bo już w myślach się rozkręciłam ;-)
Długo myślałam o tym opowiadaniu. Kombinowałam, wyszukiwałam najdziwniejsze pomysły. Pojechałam na lipcowe wakacje z postanowieniem, że wrócę z gotowym opowiadaniem. Tymczasem nie tylko nie zaczęłam pisać – nawet nie miałam pomysłu! Po powrocie usiadłam przed ekranem z poczuciem złości na siebie. I po prostu zaczęłam pisać.
Miałam pewien pomysł, ale bardzo mało skonkretyzowany, niewystarczający w moim odczuciu. Jednak gdy zaczęłam pisać – wszystkie watki „zaskoczyły”.

Pierwszego dnia odeszłam od komputera okropnie zmęczona, z wrażeniem, że napisany tekst jest do kitu. Drugiego byłam zmęczona jeszcze bardziej i miałam odczucie, że jeszcze ogrom pracy przede mną. A trzeciego poukładałam tekst, poprawiłam literówki i wiedziałam, że to jest to.


To oczywiście bardzo skrótowa wersja. Potem jeszcze siedziałam kilka dni nad specyficznym językiem jednej z bohaterek. A potem kolejne dni odpowiadając na (trudne!) pytania redaktorki (swoją droga, pani Kingo – bardzo dziękuję za wnikliwość. Fantastycznie się z panią pracowało!). Ale te pierwsze trzy dni to było sedno pracy nad „przytulajkowym” opowiadaniem.

Myślę, że wyszło całkiem nieźle. Ale ocenią – oczywiście – Czytelnicy.


Dziękuję za rozmowę.

ZAPRASZAM NA PROFIL AUTORKI NA FB

https://www.facebook.com/Agnieszka.Lis.Pisarka/
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana