HUBERT FRYC - "SZEPTAĆ"
A najważniejszy z tego wszystkiego jest dom, Michałku. Dom to klucz."
Pamiętacie swój rodzinny dom? Ja pamiętam. Wspominam z rozrzewnieniem lata mojego dzieciństwa, zabawy z przyjaciółmi, godziny spędzone w warsztacie krawieckim mojej cioci, która mieszkała tuż obok. I dom. Pachnący drożdżowym ciastem, ciepły, rodzinny...
Dlaczego o to pytam? Bo „Szeptać” to sentymentalna podróż w czasie. Bohaterem książki jest Michał. Po śmierci dziadków porządkuje ich stary dom. Usytuowana na wzgórzu chałupa jest już właściwie ruiną, niemniej Michał nie potrafi przejść obojętnie obok tego miejsca. Jest w nim coś magicznego, coś co przyciąga go jak magnes. Podczas jednego z takich dni, kiedy przyszło mu uporać się z zawartością strychu dziadków, znajduje na nim swój stary walkman oraz kilka kaset. Z prawdziwym namaszczeniem wkłada do odtwarzacze pierwszą z nich i rozpoczyna swoją podróż w czasie …
Wspomnienia rozbłyskują pod czaszką. Są odległe i jakby nie moje, z innego świata, bo od lat leżały na dnie pamięci, nieodświeżane, przez co trochę obce, ale przecież wyrosły we mnie i tylko czekały, aż przetrę te warstwę kurzu i ku nim spojrzę, i zbliżę się, i dotknę, żeby znów poczuć tamte wakacje …"
Za sprawą kaset bohater powraca wspomnieniami do rodzinnej miejscowości. Jednak poza opowieściami o losach dziadków oraz wakacjach Michała, autor nakreślił również ciekawy portret relacji rodzinnych. Nie sposób nie zauważyć szczególnej więzi, jaka łączyła bohatera z dziadkiem Franciszkiem, który choć z pozoru surowy, był dla niego prawdziwym autorytetem. To specjalnie dla niego stworzył historie: o starym domu, o śpiących żołnierzach, o karczmie co się pod ziemię zapadła, czy o kulawym Szymusiu. W swojej książce Hubert Fryc przedstawił również obraz polskiej wsi sprzed 20-30 lat. Z uśmiechem na twarzy czytałam opis panujących w Rzeczowej zwyczajach, codziennych obowiązkach, zbiorze truskawek i wyjazdach na targ w Oświęcimiu, w którym mieszkam.
Podsumowując:
„Szeptać” to nie jest książka, która spodoba się każdemu. Nie spodziewajcie się wartkiej akcji, ale moim zdaniem w zamian dostaniecie coś więcej. Polecam sięgnąć po nią wszystkim tym, którzy chcą poczuć magię dzieciństwa na nowo. To niebanalna historia, która ukazuje troski dnia codziennego, ale coś sprawia, że one nie przytłaczają. Być może mają na to wpływ uszyte ze „skrawków wspomnień” opowieści dziadka Franciszka? A może to Michałowe przywiązanie do domu, który jest dla niego niczym „świątynia” ? Nie wiem. Tak czy inaczej dajcie się porwać tej nietuzinkowej opowieści, nagrywanej na starych, dobrych kasetach magnetofonowych...
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Książnica.
Komentarze
Prześlij komentarz