"Bez ciebie", "Jeszcze raz" - Agata Przybyłek
(...) nie mógł nic zrobić, by ją przy sobie zatrzymać. Miał ochotę paść na kolana i pierwszy raz od dawna po prostu się pomodlić. Jego życie, które w końcu zaczęło się jakoś układać, miało jutro obrócić się w proch, a on mógł tylko stać, kiwać głową i zgadzać się na to, by serce pękało z żalu".
Czasem w nasze ręce trafiają takie książki, które pamiętamy bardzo dobrze pomimo upływu czasu. I tak było w moim przypadku z powieściami Agaty Przybyłek: "Bez ciebie" oraz "Jeszcze raz", zwłaszcza z pierwszą z nich. Mimo że czytałam ją ponad trzy lata temu nadal są we mnie żywe emocje, które towarzyszyły mi w trakcie lektury. Nadal miałam łzy przywołując obrazy z "Bez ciebie", mając przed oczami Katarzynę. Pięknego ptaka zamkniętego w złotej klatce pozornie perfekcyjnego związku. A mimo to postanowiłam sięgnąć po nie nomen omen - jeszcze raz. Ktoś może pomyśleć, że lubię jak powieść daje mi emocjonalny wycisk. Z jednej strony tak, a z drugiej byłam zwyczajnie ciekawa czy po takim czasie wywołają one we mnie takie same uczucia, czy spojrzę na nie innymi oczami?
Przyznaję, że rereading tych powieści był czymś na kształt oczyszczenia. To ciekawe doświadczenie, bo w zasadzie wiedziałam jak potoczy się fabuła, a jednak emocje były wciąż żywe. Niby te same, a jednak jakby... dojrzalsze?
"Bez ciebie" to powieść, która porusza temat przemocy domowej. Główną bohaterkę poznajemy w najtrudniejszym momencie jej życia.
Poranioną fizycznie i duchowo, uwięzioną w czterech ścianach swojego domu,
zapomnianą przez świat, samotną i zagubioną. Znajduje się w sytuacji wydawałoby się bez wyjścia. Pozornie
"perfekcyjna pani domu" - zawsze pięknie ubrana, zadbana, smaczny obiad
i czyste mieszkanie. Jednak co wieczór w domu Katarzyny i jej męża
rozgrywa się dramat. Wyreżyserowany plan działania powtarza się. Kasia
jest jak zaprogramowany robot, który chce swoim perfekcjonizmem zasłużyć
na odrobinę uczucia i czułości, na ciepłe spojrzenie i miłość swojego
oprawcy ... Nigdy nie wie, czy akurat dziś otrzyma to czego pragnie. Czy
znowu spadnie na nią gniew męża, kolejny cios, nie tylko fizyczny, ale
także emocjonalny. Chociaż bardziej, jako kobiety, jej mąż chyba nie
mógłby już zranić ... Zakończenie łamie serce na milion kawałków. Ja do tej pory nie zdołałam pozbierać ich w całość, a ta książka nadal wywołuje u mnie lawinę emocji.
W "Jeszcze raz" podczas pierwszego spotkanie szukałam wymarzonego przeze mnie happy endu dla "Bez ciebie". Jednak miejsce głównej bohaterki zajęła
średnio sympatyczna, znana z pierwszej części, Agata. Z każdą
przeczytaną stroną, rozczarowanie związane z jego brakiem znikało, aby dać miejsce
zaciekawieniu. Z pewnością książka, podobnie jak jej poprzedniczka,
przesycona jest emocjami. Agata Przybyłek niczym malarz maluje wielobarwny obraz
uczuć dwójki bohaterów. Kolejny raz porusza trudny temat, tym razem związany przede wszystkim z próbą poradzenia sobie po stracie ukochanej osoby. Czytając mamy
wrażenie, że to co spotkało Alana, ale przede wszystkim Agatę, jest tak
blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki. Nie tylko współodczuwamy, ale
nieomalże wchodzimy w ich skórę.
Podsumowując:
Choć książki stanowią coś na kształt dylogii i w całości tworzą kompletną całość, to moje serce skradła, a następnie robiła jak kryształowy wazon, pierwsza z nich czyli "Bez ciebie". Myślę, że jest to najbardziej wzruszająca, psychologicznie zajmująca, a jednocześnie dojrzała powieść Agaty Przybyłek. Jest niczym emocjonalny tatuaż, który, jak sama się przekonałam, zostawia po sobie trwały ślad.
Komentarze
Prześlij komentarz