"Nagła zmiana planu" - Ewelina Miśkiewicz

Czas płynie, ale niczego nie zmienia. Łudzimy się, że dawni znajomi po latach stają się innymi ludźmi, tymczasem oni wciąż mają te same wady, które wyłażą na wierzch, kiedy ponownie się do nich zbliżymy".
Lubię sięgać po debiuty. Ten był nietypowy, bo obyczajowy. Czy udany?
 
Pełna ciepła historia o sile kobiecej przyjaźni
Lena ma 35 lat i jej życie właśnie legło w gruzach. Po latach udanego, jak jej się zdawało, małżeństwa Paweł postanowił odejść. Zdradzona Lena ma tylko jedno wyjście: nauczyć się żyć bez niego.
Gdy znalezienie pracy okazuje się prawdziwym wyzwaniem, a ukochana mamusia zdecydowanie zbyt mocno angażuje się w życie uczuciowe Leny, czas szukać ratunku. Z pomocą ruszają niezastąpione przyjaciółki. Zwariowana Anka, niezależna Karolina i poukładana Ewa znajdą rozwiązanie każdego problemu. Na początek – nowa miłość!
Czy randka w ciemno na weselu to dobry pomysł? Jaką rolę w życiu Leny odegra tajemniczy Karol? I jak wiele trzeba zaryzykować, aby wreszcie osiągnąć pełnię szczęścia?
 
Lubię sięgać po debiuty i zawsze jestem ciekawa, czy mam do czynienia z kolejną, potencjalną TOPową autorką, czy kimś kto po prostu spełnił swoje marzenie, ale nie do końca wyszło jak należy. W przypadku Eweliny Miśkiewicz nie był to debiut w dosłownym tego słowa znaczeniu, niemniej debiut - obyczajowy. Co ja mogę powiedzieć? Było całkiem poprawnie. Początek książki spowodował, że w mojej głowie odezwał się głos: "ale to już było". Mam na myśli motyw czterech przyjaciółek, które mają, mniej lub bardziej, pogmatwane życie osobiste i zawodowe. Potem było trochę lepiej i miałam nawet momentami skojarzenie, że oto mam przed sobą rodzimą wersję serialu o stosunkach w wielkim mieście, tyle że w przypadku bohaterek "Nagła zmiana planu", było go jak na lekarstwo. Nie licząc, w niektórych przypadkach, pomocy pewnej różowej zabawki. :)
Autorka ma fajny styl i lekkie pióro, a sama historia jest dobrą odskocznią od rzeczywistości. Nie powiem, były w niej momenty, które mnie bawiły, oczami wyobraźni widziałam siebie z przeszłości i moje przyjaciółki oraz nasze ówczesne problemy. I choć aktualnie bliżej mi wiekiem do dziewczyn z powieści Miśkiewicz, to ich dramaty i babskie pogaduchy kierowały moje myśli do czasów studenckich, imprez i dylematów damsko-męskich. Co tak naprawdę mam do zarzucenia tej powieści? Nie wiem czy mogę powiedzieć, że to zarzut. Po prostu zabrakło mi efektu WOW. To była kolejna opowieść z serii: "można przeczytać", w moim odczuciu niewyróżniająca się zbytnio w gąszczu innych powieści obyczajowych. Momentami nużąca babską paplaniną, jak dla mnie zbyt rozbudowaną, i tak, mówi to kobieta - gaduła. Porównałabym tę historię do bezy: słodka, przyjemnie chrupiąca, ale jak zjesz za dużo, czujesz przesyt.
Podsumowując:

Po dobrej passie związanej z bardzo dobrymi i świetnymi książkami, które miałam okazję ostatnio przeczytać, przyszedł czas na średniaka. Powieść Eweliny Miśkiewicz jest sympatyczna, ale dla mnie zbyt mało wyrazista, aby ocenić ją wyżej. Na pewno umili Wam wakacyjny czas, dostarczy rozrywki na kilka godzin. Można przeczytać, ale w moim odczuciu nie jest to must read. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
https://www.facebook.com/czwartastrona/
 







Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana