"Chwała meksykańskim zakonnicom" - Barbara Kwinta [PRZEDPREMIEROWO] - patronat medialny NIEnaczytana

  

Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Chyba że chodzi o miłość".

Czasem trafiamy na takie książki, które wywołują w nas mnóstwo emocji. I do takich należy z całą pewnością "Chwała meksykańskim zakonnicom".

Kochająca planowanie i rutynę Emilia Starska wsiada do życiowego rollercoastera.
Po przeczytaniu listu od zmarłej mamy dochodzi do wniosku, że nie może wyjść za Dawida. Jej narzeczony to jednocześnie syn właścicieli wielkiej firmy odzieżowej, w której na stanowisku kierowniczym pracuje także Emilia.
Dziewczyna zmyka z własnego ślubu, traci pracę i wyjeżdża, by dowiedzieć się, kogo i co kocha najbardziej.
Uciekająca panna młoda chroni się pod skrzydłami najlepszej przyjaciółki Lien.
By odciąć się od życiowego kataklizmu, udaje się na kilka dni do domu rodzinnego. Podczas sprzątania strychu znajduje walizki babci Zofii - słynnej krakowskiej krawcowej. W jednej z nich odkrywa pomysł na swoje nowe życie.
Urocza i dowcipna powieść o zmianach i wyborach, odwadze bycia sobą i nienazwanym "czymś więcej". 


Gdybym Wam napisała, że ta książka jest jak ja? Wiem, że może zabrzmiało to nieco dziwnie, ale to chyba najlepsze podsumowanie. Jest zabawna i wesoła, momentami także zakręcona i zwariowana. Ma w sobie dużo optymizmu, ale i zdroworozsądkowego podejścia do życia, a także bywa charakterna za sprawą głównej bohaterki. Posiada w sobie pierwiastek romantyzmu, ale nie za dużo, żeby nie przesadzić. A do tego jest pozytywnie nastawiona do życia, choć czasem miewa chwile zwątpienia. Wypisz wymaluj — ja.

Gdybym nie fakt, że wiem, iż jest to niejako obyczajowy debiut Barbary Kwinty, nigdy bym nie uwierzyła, że to jej pierwsza powieść. Styl, język, jakim posługuje się autorka, są tak lekkie, jakby robiła to od zawsze. Do tego myślę, że ma ona niebywały instynkt uderzania w te struny, które poruszają miłośników książek tego gatunku. Miks wątków jest tutaj dobrze wyważony, a czytelnik nie ma czasu na to, aby się nudzić. Życiowa opowieść o dziewczynie, której po prostu... nie wyszło. O uciekającej pannie młodej, która poza zdumionym przyszłym mężem, zostawiła za sobą, za jednym zamachem, nadzieję na świetlaną przyszłość, zarówno tę uczuciową, jak i zawodową. Wydawać by się mogło, że to prawdziwy Armagedon! A jednak niekoniecznie! Jeśli ma się w sobie tyle energii, ile ma Emilia Starska, a do tego obok wierną przyjaciółkę Lien, i nie tylko ją, to nie ma rzeczy niemożliwych! I o tym właśnie jest ta powieść. Autorka udowadnia, że koniec świata nie zawsze musi oznaczać tragedii. Bo to, co początkowo wydawało się życiowym kataklizmem, można śmiało przekuć w coś dobrego. Ba! Jeszcze lepszego, czego przykładem jest nasza bohaterka. Oczywiście, nic nie dzieje się od razu, a powieść Barbary Kwinty to nie jest w żadnym przypadku banalna historia. Urocza i zabawna — owszem, ale niepozbawiona życiowej prawdy, którą autorka zgrabnie wplotła w fabułę. A do tego wrażliwości na świat, drugiego człowieka i piękno, jakie na pewno można odnaleźć w pasji, jakakolwiek by ona nie była. Wystarczy tylko... uwierzyć.

„Chwała meksykańskim zakonnicom” to propozycja dla tych, którzy w powieści obyczajowej szukają czegoś więcej. Idealny miks humoru,
życiowej klęski urodzaju", pasji, miłości i przyjaźni, której niestraszne są żadne przeszkody. Ale także o relacjach międzyludzkich. Tych typowo damsko-męskich, ale także rodzinnych. I jedne i drugie stanowczo należy stale pielęgnować. I wiecie co jeszcze? To też opowieść, która przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. U mnie tak właśnie było, a dzięki Basi Kwincie mogłam odbyć sentymentalną podróż do małego pokoiku mojej cioci, noszącego dumne miano pracowni krawieckiej". Zobaczyłam małą dziewczynkę przeglądającą zagraniczne, zdobyte niemal cudem, katalogi o modzie. Słyszałam stukot starego Singera, uśmiechałam się pod nosem do wspomnienia samej siebie grzebiącej w ścinkach i szukającej większych kawałków na ubranka dla lalki. Ale także siebie, która z dumą przyniosła do swojej ukochanej cioci małą maszynę, przywiezioną (także cudem) przez tatę z ZSRR, próbująca swoich sił w szyciu. I za te piękne wspomnienia bardzo dziękuję!


Podsumowując:

Czy „Chwała meksykańskim zakonnicom” to powieść idealna na ten czas? Tak! Czy podniesie Was na duchu i wywoła szeroki uśmiech na Waszej twarzy? Z całą pewnością. Czy zadowoli wybredne czytelniczki literatury obyczajowej? Tak, jestem na to żywym przykładem. Czy pozwoli zauważyć małe radości i nadzieję, którą należy dostrzegać w okazjach, jakie los daje nam każdego dnia? Jak najbardziej. A jeśli dołożymy do tego niezastąpioną CIOCIĘ DOBRA RADA, to już świetna lektura zagwarantowana Parafrazując zapis na okładce, potwierdzam, że książka Barbary Kwinty to stanowczo powieść niosąca ze sobą nienazwane coś więcej". Polecam!

Książkę możecie zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.


https://www.facebook.com/Proszynski/


 

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana