Zachwycająca oda do świata, którego już nie ma.
Albo którego nie potrafimy zobaczyć
Rok 1918. Wśród polnych kwiatów, w maleńkiej wiosce otoczonej lasem,
rodzi się Florentyna – dziewczynka obdarzona niezwykłymi zdolnościami.
Dorastając, odkrywa, że jej Sokołów nie jest zwyczajną osadą, lecz
miejscem pełnym tajemnic. Świat namacalny przenika się tu z inną
rzeczywistością, którą można ujrzeć w krążących nad lasem światłach czy
usłyszeć w echu zaplątanym w starej studni. Nastoletnia Florentyna
zakochuje się w Siemile – wrażliwym, zapatrzonym w gwiazdy chłopcu. Ich
beztroską młodość przerywa wybuch wojny, która nieodwracalnie odmieni
życie wszystkich mieszkańców Sokołowa…
Florentyna od kwiatów to wyjątkowa opowieść z elementami fantastyki i
realizmu magicznego, pełna odniesień do ludowych wierzeń. Pokochają ją
wielbiciele Olgi Tokarczuk, Radka Raka i Neila Gaimana.
Nasza codzienność zbudowana jest na fundamencie pośpiechu. Wciąż gdzieś pędzimy, skupiamy się na kolejnych celach, nie mamy czasu na to, aby na chwilę przystanąć i skupić się na pięknie otaczającego nas świata. Mijają lata. Na świecie pojawiają się kolejne pokolenia, a pamięć, wszak tak ulotna, zawodzi. Wiele spraw, małych radości, wydarzeń, które były kiedyś dla kogoś ważne, rozmywa się we mgle przeszłości i zapomnienia. Bo przecież rzeczy, o których zapominamy, przestają istnieć…
Agnieszka Kuchmister stworzyła powieść wyjątkową. Inną niż wszystkie, jedyną w swoim rodzaju. Powieść, która łączy dwa światy: ten, którego już nie ma z tym, który poniekąd znamy i z którym obcujemy na co dzień. Okrasiła tę historię magią, ale nie taką, która na myśl przywodzi bajowe zaklęcia, ale taką, której często nam brakuje, której poniekąd łakniemy. Wykreowała świat, do którego z chęcią byśmy się przenieśli, choćby na kartach książki. Pełny wierzeń, bajań, zabobonów, ludzkiej doli i niedoli, wymierzanej na własną rękę sprawiedliwości, śmierci, w którym odbywa się odwieczna walka dobra ze złem. I w samym jego centrum – ona – Florentyna od kwiatów. Dziewczyna zwyczajnie – niezwyczajna, która wciąż chciała wiedzieć więcej, która dziwiła się światu. Odważna i delikatna jednocześnie, zupełnie, jak błękitne kwiaty, które rosły pod jej dotykiem. Autorka zgrabnie lawiruje pomiędzy światem magicznym a losami mieszkańców wsi, przedstawiając ich codzienność, życie zgodnie z rytmem natury, który może zburzyć tylko świat zewnętrzny. Wrzuca całą tę magię w wir prawdziwych wydarzeń, obarczając ich piekłem wojny, która zdaje się początkiem końca tego wyjątkowego świata, który z dnia na dzień ma przestać istnieć. Zupełnie tak, jakby ktoś wszedł do ogrodu pełnego kwiatów i je zdeptał… Wojny, która nie dla wszystkich jest tożsama z walką, lecz bardziej z milczeniem o tym, „o czym nie chce się mówić”. Mam wrażenie, że Agnieszka Kuchmister chciała pokazać, że wciąż żywe są słowa: „Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko". I taka jest ta historia — tutaj odczuwanie otaczającego świata, a przez to jego postrzeganie stanowczo wiedzie prym.
Podsumowując:
Agnieszka Kuchmister zabrała mnie do pięknego świata. Poczułam się jego częścią, choć jest tak odległy i nierealny w świetle tego, w którym żyję na co dzień. Otuliła niespieszną fabułą, która pozwala wchodzić w tę historię z pełnym namaszczeniem, na jakie zasługuje. Dałam się ponieść tej nieco bajkowo – onirycznej rzeczywistości. Autorka stworzyła powieść pełną magii, a jednocześnie zmuszającą nas do zatrzymania się w codziennym pędzie, aby zastanowić się nad upływem czasu, kruchością ludzkiego istnienia, nad przemijaniem, potęgą zapomnienia. Zupełnie nietuzinkowa i jedna z najbardziej urzekających, jakie miałam przyjemność przeczytać. Polecam!Książkę można zamówić tutaj: KLIK
Wpis we współpracy z Wydawnictwem Książnica.
Komentarze
Prześlij komentarz