"Najważniejsze to przeżyć" - Ałbena Grabowska

 

Bo ludziom nie wystarczyło, że przeżyli, musieli jeszcze nadać przeżyciu jakiś sens".

Wojna się skończyła. Do zrujnowanej Warszawy wracają ludzie, których życie też legło w gruzach. Ale przeżyli. I to jest najważniejsze…

II wojna światowa w przerażający sposób zmieniła życie setek tysięcy mieszkańców Warszawy, miasta, które po upadku powstania przypominało morze gruzów. Jedni zdołali przeżyć, innym się to nie udało. Zginęli na ulicach miasta, zostali zamęczeni na Pawiaku lub w obozach koncentracyjnych. Ci, którym udało się ocaleć, próbują po wojnie układać sobie życie na nowo.
Do zrujnowanej stolicy wraca rodzina Pataczków. Kamienica przy Marszałkowskiej, w której kiedyś mieszkali, cudem ocalała. Ojciec, lekarz, natychmiast podejmuje pracę w szpitalu. Matka, przedwojenna nauczycielka, próbuje odnaleźć się jako dziennikarka szukająca śladów nadziei wśród ruin. Starsza córka, Tereska, pomaga odgruzowywać Politechnikę, licząc, że dzięki temu odzyska przedwojenną miłość. Jest jeszcze ta młodsza – Mirka. I to w niej jest największa nadzieja. To ona bowiem znajduje w sobie dość odwagi i siły, by co dzień udowadniać, że najważniejsze to przeżyć. I żyć dalej…
Nikt, kto nie doświadczył na własnej skórze piekła wojny, nie jest w stanie zrozumieć. Nikt, kto nie stracił ukochanych osób, nie może wiedzieć, czym jest poczucie beznadziei, że oni odeszli, a my zostaliśmy… I choćbyśmy przeczytali tysiące stron traktujących o tamtym piekle, choćbyśmy poszerzali swoją wiedzę na temat ówczesnych wydarzeń, nie będziemy w stanie w pełni pojąć ogromu tamtej tragedii… To normalne, że pewne rzeczy dla nas, ludzi żyjących w wolnym kraju, są nierealne, wydaje nam się, jakbyśmy oglądali je przez grubą szybę, ale i tak chcemy wiedzieć. Ocalić od zapomnienia to, co zostało po tych, których już z nami nie ma. I chociaż nie jesteśmy w stanie w pełni wszystkiego zrozumieć, to czytając nową powieść Ałbeny Grabowskiej, miałam wrażenie, że jestem niemal o krok, by poczuć…
Autorka kreśli poruszającą opowieść, która jest kalejdoskopem ludzkich losów. Tych, którzy po zakończeniu wojny próbowali odbudować swoje życie. Tych, którzy przeżyli, bo to przecież najważniejsze, prawda? A jednak nie dla wszystkich. Nie dla tych, którzy nie mogą znieść bólu po stracie ukochanych osób, którzy są niemal martwi za życia; którzy woleliby odejść razem z nimi… Nie dla tych, którzy stali się zupełnie innymi ludźmi przez piekło, jakiego doświadczyli w czasie wojny; ofiar eksperymentów, poranionych nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. I zdaje się również nie dla tych, którzy wciąż wierzą, że będzie tak jak kiedyś, że da się zatrzeć wspomnienia, którzy kurczowo trzymają się nadziei, być może tylko ona im pozostała… A przecież nigdy już nie będzie tak samo. Wojna się skończyła, ale klecona ze strzępków poprzedniego życia nowa rzeczywistość już zawsze będzie naznaczona doświadczeniami tych, którzy walczyli, ale i tych, którzy walczyć nie poszli. Tych niosących na barkach poczucie winy, że nie stanęli z innymi ramię w ramię. Bo tak było trzeba, tak powinni byli zrobić, nawet za cenę życia…
Z kart powieści Ałbeny Grabowskiej wyłania się powojenna Warszawa. Odbudowywana cegła po cegle, sprzątana ze śladów ówczesnych wydarzeń. Cała historia stanowi kompilację zapisków z pamiętnika Tereski, relacji rezolutnej Mirki, doświadczeń ich ojca oraz pracy dziennikarskiej matki. I w moim odczuciu fragmenty, które pochodziły z czegoś, co można nazwać „wizją lokalną” pracowników gazety, były najbardziej poruszające. Najbardziej prawdziwe, chwytające za serce, zupełnie, jakby przez swoich bohaterów autorka relacjonowała prawdziwe opowieści o losach tych, którzy przeżyli. I to właśnie powstająca z kolan zrujnowana stolica stanowi analogię dla ludzkich doświadczeń. Jedni odbudowują swoje życie, pozbywając się „gruzów” przeszłości, z nadzieją patrząc w przyszłość, inni zaś traktują nową codzienność jak „życiową poczekalnię”, biernie przyjmując to, co im przypadło w udziale. A jeszcze inni woleliby pod tymi gruzami zostać pochowani…


Podsumowując:

Ałbena Grabowska wypełniła swoją nową powieść emocjami aż po brzegi. Czytelnik niemal płynie, czując, jak wzruszenie zaciska się na jego gardle, nie pozwalając złapać oddechu. Fakt, że autorka tak wiarygodnie przedstawiła losy swoich bohaterów, sprawia, że czujemy się z nimi związani, niezależnie od tego, czy są to postaci pierwszoplanowe, czy te, które niejako stanowią tło dla tej przejmującej historii. Przeżywamy to, czego doświadczyli, widzimy, jak borykają się z poczuciem winy, rozdarcia, rozczarowania, ale i szukają pod gruzami swojego poprzedniego życia nadziei na lepszą przyszłość. Może naznaczoną tragedią wojennej zawieruchy, ale wciąż możliwą. I chociaż autorka pokazuje, że dla niektórych niewystarczające było to, że przeżyli, to uświadamia jednocześnie, że dla wielu wciąż był to najpiękniejszy dar od losu. Dlatego starali się go wykorzystać mimo wszystko i nadać życiu nowy sens. A zakończenie? Stanowi kulminacyjny moment nagromadzonych w czasie lektury emocji… Polecam! 

Książkę można zamówić tutaj KLIK

 
[materiał sponsorowany przez Dom Wydawniczy Rebis]



Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana