"Rozwód" - Moa Herngren
Ludzie wolą skrywać prywatne tajemnice i nie rozpowiadają o najgorszych cechach współmałżonków. Zawierają niepisane porozumienie, które polega na wzajemnej tolerancji, nawet w najgorszych momentach wspólnego życia".
Moa Herngren woli pisać o tych drugich – i robi to tak, że jej książki od lat trafiają na listy bestsellerów. Pisząc ciepło i z empatią, stawia dyskretne pytania o to, dlaczego związki się rozpadają, czy osoba, która odchodzi od partnera, zawsze jest winna, i co kryje się pod powierzchnią rutynowej codzienności.
Pozornie solidne małżeństwo z długoletnim stażem nagle rozpada się podczas gorącego sztokholmskiego lata.
Po
pozornie przyziemnej kłótni o błahą sprawę Niklas wychodzi z
przyjacielem, by odreagować. Gdy po kilku godzinach wciąż nie ma go w
domu, irytacja jego żony Bei ustępuje miejsca lękowi, że doszło do
czegoś strasznego. Prawdziwy szok kobieta przeżywa jednak w chwili, gdy
dowiaduje się, że wprawdzie nic się nie stało, nie doszło do żadnego
wypadku… ale jej małżeństwa już nie ma. Jej miły pogodny mąż pediatra
chce rozwodu, a zrozpaczona i zdezorientowana Bea zastanawia się, czy to
naprawdę powinno być dla niej niespodzianką.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKtMiP3OfxgH_PgJq6NI_fFOLMhdImTLs3LMv8AflLUDzUDkimYxzHttXjIvdJntuT4xaA7GCXvhZtaYulwMRULDl-osdmyp9Ygj3CgZuHNQqqXSsW6gAONZFe85M9_Df270qJqvWuarQriW1QDXFmtlxY9wrNEKGT9bHr9eOnKLLGZPbpiRGj4W4w/w200-h59/ornament%20blog.png)
Ta powieść jest na pewno uniwersalna. Każdy odbierze ją na swój własny sposób, przefiltruje przez swoje doświadczenia. Czy czytając o emocjach każdego z bohaterów, unikniemy oceniania i szukania winnego? Moim zdaniem nie. Nawet jeśli widziałam, iż wina leży po każdej ze stron, ja nie uchroniłam się przed większym zrozumieniem dla racji jednej z nich. I chociaż zazwyczaj nie piszę w recenzjach o bohaterach, bo są różni, jednych lubimy a innych nie, to chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, że bohaterka tak negatywnie wpłynęła na mój odbiór książki. Jeśli taki był cel autorki – to się udało. Powieść, mimo że nie mam doświadczeń takich, jak opisana w niej para, uruchomiła we mnie lawinę wyłącznie negatywnych emocji. Byłam zła, sfrustrowana, miałam ochotę potrząsnąć jedną z postaci, z którą nie chciałabym się przyjaźnić, ani tym bardziej nie potrafiłam poczuć empatii dla jej odczuć związanych z rozwodem. Nie współczułam jej, bo nigdy nie zbuduje się relacji, jeśli w związku króluje… egoizm. Jeśli obwiniamy partnera za całe zło tego świata, nie widzimy w sobie żadnej wady... Nie ma szans. Próbowałam wykrzesać dla niej choć odrobinę pozytywnych uczuć, mając na uwadze jej traumę z przeszłości, ale w kontekście rozpadu małżeństwa, nie udało się. Możecie uznać, że jestem nieczuła, ale w tym przypadku jestem w stanie powiedzieć tylko tyle – i tak długo ze sobą wytrzymali…
Autorka na pewno zrobiła dobrze, że pokazała całą sytuację z obu stron. To świadczy o jej chęci przedstawienia tej relacji niejako z szerokiej perspektywy. Dlatego jeśli lubicie bardzo opisowe analizy psychologiczne postaci, to ta książka będzie dla was ciekawa. Jeśli interesuje was wiwisekcja rozpadającego się związku i pobudki, jakimi kierowała się każda ze stron, kiedy nastąpił moment przełomowy, który uruchomił negatywną lawinę zdarzeń – przeczytajcie.
„Rozwód” to książka o manipulowaniu uczuciami i skrajnym egoizmie. Nie tylko ze strony każdego z partnerów, ale także ich dzieci. Ale w sumie patrząc na zachowanie rodziców, nie ma się czemu dziwić, że wychowali potomstwo na swój obraz i podobieństwo. To na pewno książka, która w sposób bezkompromisowy pokazuje, jak bycie głuchym na potrzeby, problemy i odmienność partnera (co dla mnie mimo wszystko po tylu latach było niepojęte), prędzej czy później doprowadzi do katastrofy. Zwłaszcza kiedy do tego najbliższa rodzina „bawi się” w mediatora, a raczej bierze stronę jednego z małżonków, pogrążając tym samym drugiego… I trochę nie rozumiem, że bohaterowie, zamiast załatwić to między sobą, pozwolili wtrącać się w ICH problemy i związek osobom trzecim. Na pewno to powieść, którą każdy odbierze po swojemu. Dla mnie była pełną frustracji i negatywnych emocji literacką podróżą z nieco zbyt rozwleczoną fabułą. Może i tak trzeba było, aby sięgnąć sedna problemu? Polecam samemu sprawdzić. Być może moje doświadczenia są inne i dlatego nie potrafiłam dostrzec istoty tej historii? Może wy ją dostrzeżecie?
Komentarze
Prześlij komentarz