"Jej największe tajemnice" - Agata Przybyłek

Jeden moment potrafi zmienić wszystko.[…] zmęczenie i brak czasu dla tej drugiej osoby potrafi rzucić cień na miłość, a czasem nawet całkowicie ją przysłonić. Może się błędnie wydawać, że już jej nie ma, podczas gdy wystarczy ją tylko trochę odkurzyć, zdjąć z niej przysłonę, zapalić mocniejsze światło.
W Turkawkach nic już nie
będzie takie samo. Jedna chwila zapomnienia sprawiła, że losy trzech
przyjaciółek splotły się jeszcze mocniej, ale przede wszystkim
boleśniej. Kiedy tajemnice wychodzą na jaw, a zaufanie zostaje utracone,
życie zmusza Klaudię, Blankę i Wiktorię do podjęcia trudnych decyzji.
Przed
nimi wybory, z których nie będą mogły się wycofać. Pytania, na które
brak prostych odpowiedzi. Czy to, co wydaje się końcem, ma szansę stać
się początkiem całkiem nowego rozdziału?
Mówią, że prawda uzdrawia,
ale czy da się zbudować coś trwałego na gruzach przeszłości? Co trzeba
utracić, aby móc odnaleźć siebie?
Trzy kobiety. Trzy historie. Jedna nadzieja.

Tajemnica bywa uciążliwa. Kiedy musimy ją ukrywać na co dzień, może być niekomfortowym balastem, który nie pozwala na spokój. Wyrzuty sumienia nie pomagają, kiedy każdego dnia musimy zmagać się nie tylko z konsekwencjami sekretu, ale i ze strachem, jak moment, kiedy prawda wyjdzie na jaw, zmieni nasze życie. Bywa, że na gorsze… Pojawia się zatem pytanie, czy każdy sekret powinien zostać odkryty? Czy są tajemnice, które lepiej, by odeszły w zapomnienie…?
W nowej powieści autorka kontynuuje losy przyjaciółek, jednak ta część bardziej trzyma w napięciu. A to za sprawą niewygodnej tajemnicy, która nawet z cienia, pomału, od środka niszczy zaangażowane w nią osoby. I muszę przyznać, że w czasie lektury cały czas miałam wątpliwości. Zadawałam sobie pytania, czy nie lepiej byłoby, by ten sekret nigdy nie został ujawniony? Czy jest jakieś usprawiedliwienie, które może powstrzymać prawdę, która na pewno zniszczy życie niektórych z bohaterów? Autorka umiejętnie lawiruje między tymi rozważaniami i niejako gra na emocjach, bowiem do samego końca nie jesteśmy w stanie zdecydować, czy rozwiązanie, jakie przygotowała, było słuszne. I ten ambiwalentny stosunek do ujawnienia prawdy dodaje w moim odczuciu smaczku całej powieści i sprawia, że długo po przewróceniu ostatniej strony, wzięte w niej na tapet kwestie, rezonują w naszej głowie…
Agata Przybyłek w swojej książce z niezwykłą wrażliwością i przenikliwością porusza temat, który dotyka najgłębszych zakamarków ludzkiego serca, a mianowicie zaufania. To ono staje się osią, wokół której koncentruje się życie bohaterów. Autorka pokazuje, że zaufanie to nie tylko fundament przyjaźni, ale i miłości. Jednak co się dzieje, gdy zostaje on zachwiany? Wraz z bohaterami stajemy przed pytaniami, które nie mają prostych odpowiedzi. Czy można wybaczyć zdradę? Czy raz nadszarpniętą lojalność da się odbudować, czy też rysa pozostaje na zawsze, może niewidoczna dla innych, lecz bolesna dla nas samych? To właśnie te rozterki każą czytelnikowi zatrzymać się na chwilę i spojrzeć w głąb siebie. Przybyłek nie oszczędza swoich postaci. Zmusza do wyborów, przed którymi wielu z nas nie chciałoby nigdy stanąć. A jednak to właśnie ta szczerość i autentyczność sprawia, że historia porusza i zostaje w nas na długo. Bo w jej książce nie chodzi tylko o zdradę i ból… Chodzi też o siłę, która pozwala przetrwać, i o nadzieję, że nawet z największego rozczarowania może narodzić się coś nowego.
Ważny temat, który jest niejako w tle, a który tak naprawdę jest w moim odczuciu kluczowy w tej serii autorki, to miejsce kobiety w codziennym życiu. Agata Przybyłek subtelnie pokazuje coś, co zazwyczaj nie jest tak oczywiste, bywa pomijane, a mianowicie fakt, że matki, żony, przyjaciółki nie tylko mierzą się z wieloma obowiązkami, ale także ze społeczną oceną i oczekiwaniami. Powinnyśmy być dobrymi mamami, żonami, najlepiej jednocześnie pracować zawodowo, dbać o dom i łączyć cały szereg różnych funkcji z uśmiechem na twarzy. Gdzieś w tym wszystkim gubi się jednak przestrzeń na bycie sobą, na indywidualne potrzeby i marzenia, które kobieta przecież powinna postawić na samym końcu, czego się zresztą od niej wymaga przez wzgląd na płeć...

Podsumowując:
„Jej największe tajemnice” to powieść, która pod pozornie spokojną, obyczajową powierzchnią kryje opowieść pełną emocjonalnych dramatów ukrytych za uśmiechami i cierpień przeżywanych w milczeniu. Agata Przybyłek nie pisze tu tylko o relacjach, ale o tym, co się dzieje, gdy między ludźmi zaczyna narastać coś niewidzialnego, a jednak miażdżącego - sekret. Ten, który potrafi zatruć nas od środka, zrujnować dotychczasowy świat. Autorka pokazuje, że życie składa się z decyzji - nie zawsze dobrych, nie zawsze łatwych, ale koniecznych. I że choćbyśmy próbowali uciekać, prawda zawsze nas dogoni, a jej ciężar może zniszczyć wszystko to, co najpiękniejsze. Agata Przybyłek uświadamia, że tylko szczerość, choć często boli bardziej niż kłamstwo, potrafi naprawdę uzdrowić, że tylko ona może być pierwszym krokiem ku oczyszczenia, które, zwłaszcza w obliczu zdrady, niesie nadzieję na odbudowanie siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz