"W drodze do Nawii" - Magdalena Wala

Strategiczne odwroty jednak nigdy nie były w jej stylu. Instynkt samozachowawczy znów ją zawiódł. W przeszłości, wczoraj, a nawet jeszcze chwilę temu cieszyło ją jego przyjazne zachowanie. Była pewna, że oboje obdarzyli się sympatią. Teraz wolałaby się znaleźć wszędzie, tylko nie tu".
Witajcie w Raj & Co. Spełniamy wszystkie, nawet najbardziej niezwykłe życzenia naszych klientów. Zwłaszcza… jeśli nie jesteście ludźmi!

Nina od wczesnego dzieciństwa śni wyłącznie jeden sen. Urywa się on zawsze, gdy dziewczyna spada z korony potężnego drzewa. W styczniową noc sen zostaje przerwany przez telefon brata. Filip, jego dziewczyna i znajomy zostali zaatakowani z centrum Katowic. Chłopakowi nic się nie stało, jednak w szpitalu umiera jego przyjaciel, a Asia zapada na ciężką chorobę.
Te wydarzenia zbiegają się w czasie ze znalezieniem przez Ninę pracy w firmie Raj & Co, która zajmuje się organizacją imprez w duchu słowiańskim. Dziewczyna szybko jednak żałuje podpisania umowy. Przekonuje się bowiem, że słowiańskie demony bynajmniej nie należą tylko do ludowego folkloru. Co więcej, jeden z nich ma wiele wspólnego z dziwną chorobą Asi. Nina nagle musi się zmierzyć z ożywionymi istotami ze słowiańskiego panteonu, niestandardowymi klientami, powstałym z grobu upiorem i snującymi się w jej pobliżu widmami.
Czy pomiędzy pracą dla niezwykłych szefów, poszukiwaniem remedium na postępującą chorobę Asi i próbą wywiązania się z kolejnego powierzonego zadania dziewczynie uda się ocalić własne plany na przyszłość?

Sny mogą być bardzo realistyczne. Przerażać swoim przekazem, a mimo to próbujemy zrozumieć znaczenie nocnej opowieści, która narodziła się w naszej wyobraźni. Sny mogą być intrygujące i jednocześnie wywoływać niepokój. Czasami wolimy nie wiedzieć, co chcą nam powiedzieć. A czasem ciekawość bierze górę i poddajemy je analizie, by w końcu odkryć ich clou…
Kiedy autor, którego znam z innego gatunku, postanawia wziąć na tapet zupełnie inną estetykę, to zawsze jestem ciekawa. Nie powiem, mam nieco wątpliwości, bo bywa, że kierunek, jaki wybiera na tej dziewiczej drodze, jest zgoła odmienny. Zawsze jednak daję szansę. Nigdy bowiem nie wiem, kiedy mogę się mile zaskoczyć. I tak było w przypadku Magdaleny Wali i jej „W drodze do Nawii”. Niby „nie mój gatunek”, a historia nakreślona jej ręką wciągnęła mnie bez reszty!
Lubię powieści z wątkami słowiańskimi, jednak z urban fantasy wcześniej nie miałam do czynienia. Można zatem stwierdzić, że zarówno dla autorki, jak i dla mnie, to był „pierwszy raz”. Nie wiem, jak Magda Wala ocenia go ze swojego punktu widzenia, ale w moim odczuciu wyszło jej to wybornie. Tą książką udowodniła, że jest niczym literacki Światowid i jak „rasowa autorka” – żadnego gatunku się nie boi.
„W drodze do Nawii” poznajemy Ninę, która w zasadzie przypadkowo trafia do firmy Raj & Co. Chce sobie dorobić i tym samym wspomóc rodzinny budżet, z którym jest krucho. Krucho jest także z dziewczyną jej brata, która pewnego dnia zostaje ugryziona przez dziwnego bezdomnego. Asia zapada na ciężką chorobę, a rokowania nie są dobre. Wszyscy martwią się o nią, włączając Ninę. Nie spodziewa się ona jednak, że jej nowa praca nie tylko ma związek z wydarzeniami z udziałem jej bliskich, ale także nie trafiła pod dach Raj & Co. tak całkiem przypadkowo…
Nowa książka Magdy Wali to kompilacja akcentów słowiańskich, magii, mrocznego klimatu, ale także czarnego humoru, którym subtelnie okrasiła fabułę powieści. Autorka stworzyła uniwersum, które z jednej strony wydaje się tak odległe, nieodgadnione, mistyczne wręcz, z drugiej – bliskie nam, chociażby dlatego, że akcja toczy się w Katowicach, a w zasadzie każdy z nas kiedyś aplikował o pracę. Fakt - nie trafił na tak nietypową, jak bohaterka książki, ale okoliczności fabuły można w zasadzie uznać za całkiem swojskie. 
Mam wrażenie, że „W drodze do Nawii” to zaledwie przygrywka w tej intrygującej melodii. Preludium do wydarzeń, które autorka przygotowała i zaserwuje zapewne w kolejnych tomach. Bardzo liczę na rozbudowanie elementów słowiańskich, jak również na wyjaśnienie nietuzinkowego snu, który nawiedza Ninę.
Podsumowując:

Jeśli szukacie powieści nieoczywistej, klimatycznej, wciągającej i zaskakującej, która pozwala na balansowanie na granicy jawy i snu, to sięgnijcie po „W drodze do Nawii”. To dla mnie potwierdzenie, że nie istnieje coś takiego, jak „nie mój gatunek”. Czasami wzbraniamy się przed nowymi czytelniczymi doświadczeniami, a tymczasem możemy się mile zdziwić. Tak było w moim przypadku i teraz z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wypadków. Podczas lektury nowej książki Magdy Wali świetnie się bawiłam, przewracałam kolejne strony z wypiekami na twarzy, czasem szerzej otwierałam oczy… ze strachu, ale cały czas czułam tę wyjątkową aurę tajemniczości i magii. Myślę, że to idealna lektura na jesienne wieczory. Wystarczy zapalić świecę, otulić się ciepłym kocem i wkroczyć w intrygujące i może nawet niebezpieczne progi Raj & Co. PS Chętnie wybrałabym się na takie „polowanie na upiora”.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Czwarta Strona]

 

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana