"Na zawsze Santorini" - Katarzyna Leśniak
[...] nigdy nie wiemy, jak potoczy się nasze życie, ale trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze".
Zachód słońca, spotkanie po latach, wielka miłość i wydarzenia, po których nic już nie będzie takie samo.
Marta, uwięziona w toksycznym związku, wreszcie decyduje się zawalczyć o siebie i odciąć od bolesnej przeszłości. W dniu rozwodu niespodziewanie dostaje zaproszenie na Santorini od swojej dawnej miłości, otrzymując tym samym szansę na nowy początek. Chwila wytchnienia zamienia się w coś więcej, gdy stare uczucia powracają z podwójną siłą.
Szczęście jednak nie trwa długo, kiedy Marta dowiaduje się, że Janis jest śmiertelnie chory. Ich świat w jednej chwili staje na krawędzi, a każda wspólna chwila nabiera nowego znaczenia. Strach, niepewność i walka o czas, który im pozostał, stają się codziennością.
Czy można zatrzymać chwilę, która pędzi ku końcowi?

Życie pełne jest niespodzianek. Czasami serwuje nam próby, którym nie sposób podołać bez ran, które zostają z nami na zawsze... Czasem, niejako z własnej winy, tkwimy w toksycznych relacjach, nie znajdując sposobu, by odciąć się od osób, które zadają nam ból. Ale prawda jest taka, że tylko my możemy zmienić to, gdzie aktualnie jesteśmy, by spróbować zdobyć się na odwagę i zawalczyć o siebie oraz swoje szczęście…
Szczerze powiedziawszy, patrząc na okładkę książki „Na zawsze Santorini”, nie wyczuwałam takiej emocjonalnej bomby! Ot, sielska, lekka wakacyjna lektura. Jednak było zupełnie inaczej i autorka zaserwowała mi momenty, kiedy wzruszenie łapało za gardło, a melodramatyczny wydźwięk historii trafiał we mnie celnie, bowiem pomiędzy uroki Santorini wplotła ona życiową opowieść o miłości, drugiej szansie, bólu i próbie poradzenia sobie po stracie.
Najmocniej zapadło mi w pamięć to, jak autorka ukazała dramat, z którym, mam wrażenie, zmaga się aktualnie wiele kobiet. Toksyczny związek, relacja z narcyzem, która z początku przypomina bajkę, a docelowo staje się powolnym, bolesnym procesem niszczenia samej siebie. Słodkie słowa z czasem zmieniają się w pretensje, krytykę i manipulację. I nagle – kobieta, która miała być kochana, czuje się niechciana. Miłość pokazuje swoją drugą twarz – bolesną, brutalną, pełną rozczarowania. Mimo to wiele kobiet wciąż żyje nadzieją, że coś się zmieni, niestety to tylko ułuda… Autorka, w swojej opowieści pokazuje, że zawsze jest moment, by powiedzieć „dosyć” i zacząć od nowa. I że nawet jeśli zmiana oznacza życiową rewolucję, warto się z nią zmierzyć, by w końcu odzyskać siebie.
Poza ważnym wątkiem społecznym „Na zawsze Santorini” to przede wszystkim poruszająca opowieść o miłości - tej prawdziwej, która kiełkuje gdzieś w młodości i mimo upływu lat nie traci swojej siły. O uczuciu pełnym pasji, namiętności, wzajemnego szacunku, które staje się dla nas najcenniejszym skarbem. I należy je celebrować również wtedy, kiedy stajemy przed widmem jego utraty… Wszak liczy się to, co tu i teraz. Zawsze powinniśmy korzystać z tego, co dało nam życie, zwłaszcza jeśli chodzi o odwzajemnione, szczere uczucie i oddychać łapczywie pełną piersią, jakby jutro miało nigdy nie nadejść…
Podsumowując:
Życie nie daje gwarancji. Dlatego trzeba brać z niego garściami, cieszyć się każdą wspólną chwilą, jakby miała być ostatnią i kochać, jakby jutra miało nie być... Bo kiedy uczucie jest odwzajemnione, prawdziwe i czyste - nie ma nic cenniejszego. Książka Katarzyny Leśniak to odmalowana na tle malowniczych krajobrazów pełna emocji opowieść, która każe walczyć o siebie. Która mobilizuje do odwagi na drodze do swojego szczęścia, nawet jeśli miałoby ono trwać tylko przez moment… Powieść dla miłośniczek romantycznych historii pełnych dramatycznych zdarzeń, ale i nadziei na to, że nawet jeśli przyjdzie powiedzieć „żegnaj”, zawsze zostanie w naszym sercu wspomnienie i poczucie, że chwile spędzone z ukochaną osobą, choć ulotne, były najpiękniejszym darem, jaki ofiarował nam los.
Komentarze
Prześlij komentarz