"Teatr pod Białym Latawcem" - Ilona Gołębiewska

(...) człowiek jest jak ten latawiec. Wciąż musi starać się wzbić w górę, bo tylko wtedy jest wolny. Każdy człowiek potrzebuje wolności jak powietrza..."
Zapraszam was do przedwojennego teatru, gdzie zacumowało kilka zagubionych latawców...

Zuzanna pracuje w kobiecym piśmie, jednak to zajęcie jest poniżej jej kwalifikacji. Jej kariera dziennikarska została przerwana przez dużą aferę i teraz musi pogodzić się z losem i obecnym życiem. Konieczność zebrania materiałów do świątecznego wydania magazynu, niespodziewanie zmienia jej życie o 180 stopni. Wkracza ona bowiem w świat teatru, a to za sprawą Eleny, sąsiadki, którą dotychczas uważała za zdziwaczałą staruszkę. Młoda kobieta nawet nie wie, co szykuje dla niej los i jak bardzo przyjaźń z dawną gwiazdą teatru, zmieni ją samą. 
Wiecie o czym myślałam kiedy czytałam najnowszą książkę Ilony Gołębiewskiej? O moim pamiętniku. Każdy chyba jako dziecko miał swój, a w nim wiele wpisów od towarzyszy dziecięcych zabaw. Dla mnie dużą wartość stanowiły także dedykacje od nauczycieli, a zwłaszcza jedna, która idealnie nawiązuje, w moim odczuciu, do treści "Teatru pod Białym Latawcem". I chociaż dziś już nie pamiętam kto wpisał te słowa, ani kto był autorem cytatu, ale utkwił on w mojej pamięci tak głęboko, że do teraz mam go przed oczami:

"Życie jest jak szpital, ludzie jak chorzy
Życie jest jak teatr, ludzie jak aktorzy.
Jedni swą rolę grają znakomicie,
inni zaś cierpią, cierpią całe życie..."

W swojej najnowszej książce Ilona Gołębiewska zabiera nas do Teatru Starego na Woli. Od pierwszych stron poznajemy losy Eleny Nilsen i jej matki - aktorki przedwojennej Warszawy. Autorka tak pięknie oddała klimat tamtych lat, że oczami wyobraźni jesteśmy w stanie zobaczyć scenę, światła, kurtynę, usłyszeć orkiestrę, czy brawa widzów spektaklu...
I chociaż o życiu obu pań dowiadujemy się głównie z opowiadań Eleny, to nie sposób się nie zachwycić. Fascynujący świat historii odgrywanych na deskach teatru, porywa nas i sprawia, że najchętniej sami poszlibyśmy na przedstawienie, aby poczuć te emocje "na żywo".

Tak wiele mamy, a jednak nie zawsze potrafimy docenić fakt, że możemy rano wstać i cieszyć się pięknem tego świata. Więcej w naszym życiu jest powodów do narzekania, niż do radości, bo przecież wciąż tak wiele nam brakuje, tak wiele jeszcze byśmy chcieli... A potem następuje coś, jedna chwila, która zmienia nasz dotychczasowy świat i sprawia, że nasza codzienność już nigdy nie będzie taka sama. Często dopiero wtedy potrafimy docenić to, co mamy. Tylko dlaczego dopiero wtedy, kiedy zostajemy do tego niejako zmuszeni przez sytuację? 
Ilona Gołębiewska w "Teatrze pod Białym Latawcem" dosyć dobitnie pokazuje, jak jeden moment, jedno wydarzenie, może zniszczyć czyjeś życie. W osobie Jakuba Bilewicza możemy zobaczyć człowieka, który cierpi, a swoje życie podporządkowuje zemście. Odcina się od wszystkiego co może być w życiu piękne. Odzwierciedla postać nieszczęśliwego mężczyzny, pogrążonego w beznadziei ojca, który nie widzi przyszłości dla swojego niepełnosprawnego syna. Uważa, że wypadek przekreślił jego szansę na w miarę normalne życie.

W książce autorka zwraca również uwagę na temat niepełnosprawności. Ukazuje życie podopiecznych Fundacji Złotych Serc, od których każdy zdrowy człowiek może uczyć się radości życia. Plus za to, że Ilona Gołębiewska nie uprościła tematu opieki i życia z osobą niepełnosprawną. Podopieczni fundacji są jednak optymistycznym dowodem na to, że można nawet w zwykłych, prozaicznych czynnościach, odnaleźć powód do uśmiechu. Bo przecież w życiu należy cieszyć się tym, że ma się blisko kochające osoby.
Podsumowując:

Teatr jest stanowczo motywem przewodnim tej książki. Nie tylko dlatego, że jest miejscem większości wydarzeń, ale dlatego, że każdy z bohaterów odgrywa w całej historii ważną rolę. Ilona Gołębiewska stworzyła doskonały spektakl, który jest mieszanką emocji i ludzkich charakterów. Uważam, że to najlepsza książka autorki, która porywa czytelnika tak bardzo, jak świat teatru - widza. Ma w sobie wszystko to, czego oczekuję od dobrej obyczajówki. Jest ciepła, wzruszająca, mądra, refleksyjna, a przede wszystkim jest o "czymś". Przypomina nam o wartościach, których nigdy nie powinniśmy stracić z oczu. Polecam wam ją serdecznie. Na pewno się nie zawiedziecie!
Człowiek jest niepokonany, drzemie w nim siła, z której zazwyczaj nie zdaje sobie sprawy. Z każdego upadku można powstać. Potrzebna jest silna wola walki, chęć dostrzegania cudu w małych codziennych sprawach i pomocna dłoń przyjaciół, którzy są jak zapasowe skrzydła latawca. Podnoszą nas, gdy sami zapominamy, że wciąż potrafimy latać..."
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce oraz Wydawnictwu MUZA SA. 

https://www.facebook.com/golebiewska.ilona.pisarka/

https://www.facebook.com/wydawnictwo.muza.sa/


Komentarze

  1. Problem niepełnosprawności jest mi niestety znany z autopsji, więc tym bardziej jestem ciekawa tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana