"Do jutra w Amsterdamie" - Agnieszka Zakrzewska
Czas pokaże. Bo to właśnie czas jest reżyserem naszego życia. A przeznaczenie jego scenarzystą".
Literacka podróż do Holandii? Czemu by nie?! Odwiedziny w krainie tulipanów zakrapiana miłością, która nie zna granic? To wszystko od jutra... w Amsterdamie.
Agnieszce nie wiedzie się zawodowo. W życiu osobistym też nie układa się tak, jakby mogła sobie wyśnić młoda kobieta. Dlatego kiedy dostaje telefon od siostry z prośbą, aby zastąpiła ją w pracy gospodyni domowej w Holandii, postanawia rzucić wszystko i podreperować swój budżet. Na miejscu okazuje się, że owszem, siostra wyjechała ale jej historia nie do końca jest taka, jak opisywała podczas rozmowy telefonicznej. Na szczęście Agnieszka znajduje wsparcie w osobie Prospera, a nowo poznane osoby sprawiają, że zaczyna się jej podobać na obczyźnie bardziej, niż to zakładała na samym początku swojej przygody.
Opis książki Agnieszki Zakrzewskiej brzmiał zachęcająco. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję, aby ją poznać, z zaciekawieniem rozpoczęłam lekturę. Tak to już jest, że bardzo intrygują mnie autorskie debiuty, jest to wielka niewiadoma, niespodzianka ukryta na kartach powieści, której przeczytanie wpłynie na to, czy sięgnę po kolejne książki danej pisarki, czy też nie. W przypadku Agnieszki Zakrzewskiej mówię zdecydowane TAK!
Od pierwszych stron dałam się porwać napisanej lekkim piórem autorki książce. Historia Agnieszki, jej siostry Julii oraz innych bohaterów, których poznawałam w miarę czytania, przypadła mi do gustu do tego stopnia, że bardzo cieszył mnie fakt, że nie będę musiała czekać, aby poznać ich dalsze losy, gdyż na mojej półce czeka już drugi tom - "Pocztówki z Amsterdamu".
Przyznaję, że poza samą fabułą wciągnął mnie niesamowity klimat i uroki Holandii, które autorka opisuje z dużą dbałością o szczegóły. Tradycyjne dania, powiedzenia, czy zwyczaje mieszkańców "krainy wiatraków i tulipanów", Agnieszka Zakrzewska nakreśliła równie obrazowo jak wady, które nie są obce mieszkańcom Amsterdamu.
To co bardzo uderzyło mnie w tej książce to realizm opisów sytuacji i miejsca emigranta na obczyźnie. Sama kiedyś pracowałam za granicą, dlatego potrafiłam się wczuć w rolę głównej bohaterki i jej przyjaciół. Niestety podobnie jak ona, miałam nieprzyjemności tylko z tego tytułu, że pochodziłam z Polski, która w oczach rodzimych mieszkańców kraju, w którym przebywałam, jawiła się jako "dziura zabita deskami". Mnie samej zaś w ich mniemaniu, nie należał się szacunek.
Żeby nie było już tak gorzko, bo nie jest to w żadnym wypadku smutna książka dodam, że "Do jutra w Amsterdamie" to przede wszystkim opowieść o miłości w różnych jej odsłonach. Od uczucia łączącego siostry, przez miłość do ojczyzny, aż po tę pomiędzy kobietą, a mężczyzną, której najbardziej romantyczne odzwierciedlenie odnalazłam w historii jednej z klientek obu dziewczyn - Annemarie i jej ukochanego Etienne’a.
Podsumowując:
"Do jutra w Amsterdamie" to idealna propozycja dla miłośników dobrej obyczajówki z subtelnym wątkiem kryminalnym. Napisana z dużą dawką humoru oraz wrażliwości opowieść, wciąga od pierwszej strony. Nie sposób nie docenić 'koronkowej pracy' autorki, która wiernie oddała klimat Holandii. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać twórczości Agnieszki Zakrzewskiej, to zachęcam was do sięgnięcia po tę książkę, jak i jej kontynuację.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce.
Na pewno skorzystam z polecenia. 😊
OdpowiedzUsuń