"Szczęśliwe numerki", czyli podsumowanie 2018 roku
Koniec roku zachęca do sporządzania podsumowań. Ja postanowiłam podkreślić rok 2018 grubą kreską i wyłuskać z niego to, co w moim blogowaniu było najfajniejsze, najciekawsze i w ogóle naj. Zapraszam was na moje podsumowanie w liczbach.
8 - jak 8 marca
Premiera mojego nowego logo. Moje dotychczasowe zrobiłam sobie sama i odkąd zaczęło pojawiać się na okładkach wiedziałam, że nie jest czytelne. Na szczęście miałam u boku niezawodną Anię, która jest matką chrzestną mojego bloga, a która to zaprojektowała to, które macie okazję zobaczyć w moich mediach społecznościowych. Do tego w ciągu roku pojawiały się wariacje na jego temat, jak odsłona wiosenno - letnia, czy jesienna i świąteczna.
5000 - jak 5000 polubień
W roku 2018 moją stronę na Facebooku polubiło aż 5000 osób! Sama nie mogę w to uwierzyć. Mój blog miał być moją odskocznią od codzienności, a fakt, że tyle osób lubi do mnie zaglądać, jest niewątpliwie bardzo motywujące. Cały czas staram się systematycznie wrzucać coś na FB tak, aby moi obserwatorzy znaleźli na niej coś ciekawego.
28 - jak 28 patronatów medialnych
Pamiętam jak rok temu, będąc całkiem świeżym blogerem, marzyłam o swoim pierwszym patronacie. Nie wiem jak traktują to inni blogerzy, ale dla mnie jest to duże wyróżnienie, oznaka zaufania i docenienia mojej pracy. Pamiętam pierwszą propozycję, którą dostałam od Joanny Szarańskiej. Nie mogłam uwierzyć, że jedna z ulubionych autorek chce akurat MNIE (!!!) na swojego patrona. Nadal nie mogę uwierzyć, że Asia wciąż mnie chce. :) Tak rozpoczęła się moja współpraca z wydawnictwem Czwarta Strona i pojawiały się moje kolejne patronaty, których liczba nie jest dla mnie ważna, ale każdy cieszył i cieszy tak samo.
195 - jak 195 recenzji
W tym roku przeszłam samą siebie. Udało mi się zrecenzować 130 książek dla dorosłych (w tym także tych niewydanych) oraz 65 książek dla dzieci. Kiedyś nie uwierzyłabym, że będąc mamą dwójki dzieci i pracując na pełen etat, jestem w stanie przeczytać i ocenić aż tyle! Jest to mój osobisty sukces, ale wiem, że wymagało to ode mnie ogromnych pokładów pracy i poświęcenia. W nadchodzącym roku chciałabym jednak zmniejszyć tę liczbę na rzecz obejrzanych seriali lub po prostu wieczoru... bez książki. :)
P.S. A poza tym to w sumie przeczytałam około 150 książek.
1000 - jak 1000 wylanych łez
Jestem osobą wrażliwą, ale częściej płaczę podczas oglądania filmów, niż w trakcie czytania książki. Momenty kiedy płakałam jak "bóbr", można policzyć na palcach jednej ręki. Wzruszam się podczas czytania, ale przy książce "Zaczekaj na mnie" duetu Lidia Liszewska i Robert Kornacki wylałam morze łez i łkałam tak bardzo, że aż mój mąż myślał, że coś się stało. :) Jeśli nie mieliście okazji jej przeczytać, to odsyłam was do mojej opinii. KLIK
2 - jak 2 tomy i 2 wielkie uśmiechy
Skoro było już o łzach, to teraz trochę o uśmiechu. Mam duże poczucie humoru i lubię się śmiać. Jednak tak jak w przypadku łez, podobnie z rozśmieszeniem mnie, musi to być naprawdę zabawna książka, abym się przy niej dobrze bawiła. Jest taka pozycja, a nawet pozycje, bo książki Joanny Szarańskiej to dla mnie najzabawniejsze komedie jakie przeczytałam w tym roku. Uwielbiam serię o Zojce, a Chochołek jest moim ulubionym męskim bohaterem, którego nieporadność życiowa, niezmiennie mnie rozbraja. Czekam z niecierpliwością na premierę kolejnego tomu!
6 - jak 6 książek jednej autorki
W tym roku przeczytałam i zrecenzowałam wiele książek. Największa liczba książek autorstwa jednej pisarki, jaką udało mi się przeczytać w 2018 roku, to 6.
"Żona na pełen etat", "Ja chyba zwariuję!", "W promieniach szczęścia", "Wierność jest trudna", "Dlatego od ciebie odeszłam" oraz "Siedem cudów" - to książki Agaty Przybyłek. Podobnie sprawa ma się z książkami Karoliny Wilczyńskiej, która ma w moich osiągnięciach czytelniczych także swój mały rekord: "Performens", "Owoce miłości", "W obiektywie wspomnień", "Uczucia zaklęte w kamieniu", "Życie na zamówienie, czyli espresso z cukrem" oraz "Spełnione życzenia". Ależ mamy "płodne" te autorki! :)
P.S. Dodatkowo w przypadku książek Agaty Przybyłek, wszystkie wydane w tym roku, to moje patronaty medialne. :)
1 - jak 1 bohater o moim nazwisku
W tym roku doczekałam się także bohatera, który otrzymał moje nazwisko. Joahim Wolf z książki Hanny Greń "Mam chusteczkę haftowaną" to mój (przynajmniej jeśli chodzi o personalia :)) męski odpowiednik. To fajne uczucie, kiedy możesz "coś" dzielić z postacią fikcyjną. Chociaż to w zasadzie on dzieli coś ze mną. :D
3000 - jak 3000 obserwatorów na Instagramie
Instargam to dla mnie wciąż zagadka. Zawsze myślałam, że liczą się wyłącznie piękne zdjęcia. Jednak obserwując niektóre profile oceniam, że nie do końca tylko to się liczy. To medium społecznościowe działa inaczej niż Facebook, nadal się go uczę, staram się zrozumieć specyfikę jego działania, a przede wszystkim staram się dobrze bawić! Dzięki niemu poznałam wielu wspaniałych ludzi i odkryłam, że na Instagramie panuje dużo fajniejsza atmosfera między blogerami, niż czasem ma to miejsce na FB. To ciekawa przygoda, która cały czas trwa i mam nadzieję, że nadal będzie przynosić mi tyle frajdy, ile do tej pory, nawet jeśli mam do dyspozycji jedynie smartfona :D
P.S. Jeśli macie ochotę zobaczyć jak sobie radzę, to zapraszam do mnie: KLIK
To chyba tyle z mojego podsumowania roku 2018 w liczbach. Dziękuję wam za te dwanaście miesięcy i liczę, że będziemy spotykać się w nadchodzącym 2019 roku.
Książki łączą ludzi, a jeśli ci ludzie mają w sobie tak wielkie pokłady pasji, to ta więź jest nie do rozerwania.
Cieszę się, że mogę należeć do grona miłośników książek. :)
Gratuluję sukcesów w mijającym roku i życzę kolejnych w 2019. 😊
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję ! I wzajemnie 😊
UsuńGratuluję tych wszystkich super - owych osiągnięć ,muszę przeczytać ,Mam chusteczke haftowana "" HannaGren, to poznam tego pana o tym samym nazwisku Wolf �� pozdrawiam serdecznie wszystkiego dobrego �� na ten Nowy Rok
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów! Świetne podsumowanie!
OdpowiedzUsuń