"Dopóki grób nas nie połączy" - Agnieszka Zakrzewska [patronat medialny NIEnaczytana]
Kilka pięter niżej rozgrywały się sceny, których lepiej, żeby nikt przy zdrowych zmysłach nie oglądał. Sodoma i ta... głodomoria, na rany kota!
Malownicze holenderskie miasteczko przyciąga wielbicieli spokoju i sielskich krajobrazów.
Życie płynie tutaj leniwie, a mieszkańcy nie mają większych zmartwień. Ale czy na pewno tak jest?
Gdy okolicą wstrząsa informacja o śmierci nestora znanego i poważanego rodu, wszystko wywraca się do góry nogami. Komu zależało na śmierci staruszka? Trzy leciwe przyjaciółki - Eva, Martha i Agneta - postanawiają rozwiązać kryminalną zagadkę. Co tak naprawdę łączy historyczną kamienicę, zakład pogrzebowy i żądnych twardej waluty spadkobierców z piekła rodem? Agnieszka Zakrzewska udowadnia, że odnalazła się w komedii kryminalnej jak mało kto!
Poza oczywistym poczuciem humoru autorka dała się poznać jako niezła obserwatorka ludzkich zachowań i przywar. Bezlitośnie punktowała potknięcia wszelkich grup społecznych, tworząc ich obraz w krzywym zwierciadle. Na szczęście podobnym do tego z lunaparku, po przejrzeniu w którym, człowiek śmieje się sam z siebie. Choć u kryminalnej Zakrzewskiej mamy do czynienia z całą plejadą ekscentrycznych postaci, moimi ulubionymi są dziewczynki, jak je pieszczotliwie nazywam. Trio egzotyczne spod znaku geriatrii idealnie pokazuje, że starość nie musi być nudna, a babcia może mieć trzeźwy umysł i całkiem sprawne ciało, również wtedy, gdy na karku wiosen wiele a wianek dawno już ususzył się, a nawet rozsypał w zielarski pył. Ich śledztwo, a nade wszystko wnikliwe, choć nie zawsze trafne obserwacje, dostarczały mi najwięcej rozrywki. W jednej z nich upatrywałabym nawet swoje, przyszłościowe lustrzane odbicie. Nie zdradzę jednak, w której, ale dodam, że to taka złośliwa, kładąca kawę na ławę, osóbka. Jeśli jesteście ciekawi, o której bohaterce mowa, przeczytajcie i poznajcie nowe oblicze Agnieszki Zakrzewskiej. Stanowczo warto.
Podsumowując:
Bez upiększania, bez zbędnego ugładzania, z krwią na rękach i niezłym „kurcgalopkiem", Agnieszka Zakrzewska wkroczyła na wydawniczy rynek komedii kryminalnych. I mam nadzieję, że zrobi na nim niezłe zamieszanie, żeby dosadniej nie powiedzieć. 😝 Bo stanowczo ma odpowiednie „łokcie” do tego, aby się na nim rozpychać i zająć zasłużone miejsce w czołówce autorów tego gatunku. Idealna na poprawę nastroju, pełna gagów z kraju tulipanów i wiatraków. Dowcip, humor, trafne riposty, karykaturalne, ale przez to jedyne w swoim rodzaju, postaci — wszystko to sprawia, że nie będziecie mogli przestać się... śmiać. Tutaj pasuje wszystko i nie pasuje nic. I o to chodzi i tu jest pies, nomen omen, pogrzebany. Świetna!
Książkę możecie kupić tutaj: KLIK
Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem Skarpa Warszawska.
Komentarze
Prześlij komentarz