"Każda historia po prostu w jakiś magiczny sposób pojawia się w mojej głowie" - wywiad z Agnieszką Olejnik

   

Co było inspiracją do powstania książek „Wybór Charlotty” oraz „Sekrety Marianny”?

Trudno powiedzieć. Zawsze lubiłam powieści historyczne i filmy kostiumowe, na przykład serial „Downton Abbey”, więc zapewne właśnie podczas czytania lub oglądania zakiełkowała we mnie myśl o napisaniu takich książek. Ale prawdę mówiąc, zawsze mam problem ze wskazaniem konkretnej inspiracji. Każda historia po prostu w jakiś magiczny sposób pojawia się w mojej głowie, pęcznieje jak nasionko, czeka na odpowiednie warunki – a potem zaczyna rosnąć niejako bez mojego udziału.

Gdyby Pani miała wybierać, to do której z bohaterek Pani książek jest Pani bardziej podobna – do Marianny czy Charlotty?

Myślę, że obie mają sporo moich cech. Charlotta jest mi bliska z powodu optymizmu i pewnej zadziorności, z kolei z Marianną łączy mnie jakiś rodzaj „osobności”. Podobnie jak ona bywam odludkiem i są dni, kiedy najchętniej pobyłabym sama.

Książki z tej serii określa się mianem idealnych dla wielbicielek twórczości Jane Austen. Czy czuje się Pani „polską Austen”?

Nie czuję się, nawet o tym nie śnię – to za wysokie progi. Poza tym Jane pisała o czasach sobie współczesnych, to były w owych latach powieści obyczajowe, natomiast ja się po prostu bawię w romans historyczny, nie próbuję poruszać aktualnych kwestii, to czysta rozrywka.


„Sekrety Marianny” to romans historyczny. A czy Pani sama chętnie sięga po taki gatunek? Mam na myśli chociażby prozę Austen?

Tak, czytałam wszystkie jej książki, zarówno po polsku, jak po angielsku – są napisane przepięknym językiem; niestety w tłumaczeniu się tego nie czuje. Bardzo chętnie sięgam po powieści tego gatunku, po prostu lubię tamte czasy i kocham Wielką Brytanię. Niedawno skończyłam „CordelięWinstrona Grahama, jeszcze wcześniej „Wiktorię” Daisy Goodwin. Innymi słowy: chwytam wszystko „z epoki”, co wpadnie mi w ręce, byle nie harlequiny, bo za tymi nie przepadam.

Podobnie jak w „Wyborze Charlotty” także w „Sekretach Marianny” przemyciła Pani wątek feministyczny. Czy był to celowy zabieg?

Nie, zupełnie o tym nie myślałam. Zdaje się, że po prostu myśląc o sytuacji kobiet w czasach gregoriańskich i potem wiktoriańskich, nie da się nie odczuwać gniewu i buntu przeciwko temu, jak wyglądał wówczas świat. I zapewne bezwiednie dałam temu buntowi wyraz.

Zauważyłam, że nasze bohaterki mają ogromne zamiłowanie do książek. Czy w Pani domu również odnajdziemy pełne regały?

Tak, wychowałam się w domu, gdzie książki się bardzo szanowało, gdzie trzeba było myć ręce, zanim się po książkę sięgnęło, gdzie nie wolno ich było kłaść grzbietem do góry… I tak jest także w domu, który ja stworzyłam swoim dzieciom. Oczywiście notorycznie przyłapuję synów na tym, że nie używają zakładek. 😊 Ale książki kochamy wszyscy i mamy ich dużo. Za dużo. Dlatego od czasu do czasu zanoszę kilka do biblioteki. Wtedy mogę bezkarnie kupić nowe.

Akcja powieści toczy się w XIX wieku. Gdyby Pani miała – hipotetycznie – możliwość przeniesienia się w czasie do tego okresu, czy chciałaby Pani żyć w XIX wieku?

Niespecjalnie. Przyjemnie się o tym pisze i czyta, ale to nie był dobry czas dla kobiet – pod żadnym względem. Bardzo cenię sobie wolność, zwłaszcza gdy mowa o wolności wyboru, jak chcę żyć. Cieszę się z tysięcy możliwości, które daje mi życie, tymczasem dwieście lat temu kobiety tych możliwości nie miały. Jestem im wdzięczna za to wszystko, co dla nas wywalczyły, ale sama wolę żyć tu i teraz.

W książce znalazłam zdanie, które zapadło mi szczególnie w pamięć: „Czasem trzeba się cofnąć, aby uzyskać ostrość widzenia” – czy zgadza się Pani z nim? 

To jest coś, czego nauczyło mnie życie. Pewne rzeczy widać dopiero z dystansu – albo dosłownie z oddalenia, albo z perspektywy czasu. Warto dać sobie taką perspektywę, zrobić krok wstecz i spojrzeć raz jeszcze, zanim się podejmie decyzję lub wypowie jakieś ostateczne słowa.

W „Sekretach Marianny” jeden z wątków dotyczy równouprawnienia. Kiedyś wręcz niemożliwe, dziś zdaje się zjawiskiem naturalnym, choć nadal w wielu dziedzinach kobiety nie są stawiane na równi z mężczyznami. A czy Pani jest zwolenniczką równouprawnienia, czy jednak są Pani zdaniem dziedziny życia, w których prym powinni wieść jednak mężczyźni?

Nie ma absolutnie żadnych dziedzin życia, które powinny być zarezerwowane dla mężczyzn albo dla kobiet. Znam kobiety zupełnie pozbawione instynktu macierzyńskiego i mężczyzn tak czułych i opiekuńczych, że niejedna „Matka Polka” mogłaby się od nich uczyć. Są mężczyźni, którzy rewelacyjnie sprawdzają się jako wychowawcy przedszkolni, i kobiety uwielbiające grzebać w śrubkach i trybikach. Po co nam te podziały? Czy nie lepiej po prostu uznać, że ludzie są różni? Że każdy lubi coś innego, ma inne talenty i upodobania? Niech sobie wszyscy żyją po swojemu, niech sobie sami wybierają, kim chcą być i jak pragną zarabiać na życie. Zupełnie nie rozumiem potrzeby dominowania jednej płci nad drugą, tych wszystkich kulturowych kagańców, które ktoś usiłuje nam założyć.

„Sekrety Marianny” to nie tylko podróż w czasie, ale także możliwość przeniesienia się do pięknej Saksonii. Czy miała Pani okazję odwiedzić te rejony? 

Byłam w Dolnej Saksonii kilkakrotnie, ale zawsze przejazdem, jadąc do Holandii. Ponieważ jednak mieszkam przy niemieckiej granicy, wciąż sobie obiecuję, że pewnego dnia zwiedzę te wszystkie miejsca, o których piszę, na przykład uroczą Bremę. Niech no tylko skończy się ta głupia pandemia.

Pytanie, na które na pewno chciałyby poznać odpowiedź miłośniczki Charlotty i Marianny: czy, kiedy i o kim będzie kolejna książka? Czy może nam Pani uchylić rąbka tajemnicy? 

Nie mogę, bo jeszcze nie wiem. Chodzi mi po głowie opowieść o Henrietcie – czyli o pierwszej ukochanej Cedrika, która odrzuciła go, gdy wrócił oszpecony z wojny. Ale są dni, kiedy Henrietta idzie w zapomnienie, a uwagi domaga się Amelia. Potem z kolei przychodzi mi do głowy, że może jednak powinnam skupić się na Mary Sayers. Albo tym razem poświęcić opowieść jakiemuś męskiemu bohaterowi? Jak widać, naprawdę jeszcze nie ma czego zdradzać. Nasionko już jest, ale wciąż nie pęcznieje i nie rośnie. Trzeba cierpliwie poczekać. 😊

Dziękuję za rozmowę! 

Ja także dziękuję i pozdrawiam! 😊

Recenzja "Wybór Charlotty"

Recenzja "Sekrety Marianny"

Książki można zamówić tutaj: KLIK

Wpis we współpracy z Wydawnictwem Książnica.

https://www.facebook.com/Wydawnictwo-Ksi%C4%85%C5%BCnica-1712601658770030/

 

 

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana