"Tajemnice Fleat House" - Lucinda Riley - patronat medialny

Większość ludzi całe życie pragnie się zakochać, a jednak czasami miłość może być tak straszliwie niszcząca".

To szczególna pozycja, którą autorka udowodniła, że potrafi wykraczać poza ramy powieści obyczajowej, i zrobiła to w doskonałym stylu.

„Tajemnice Fleat House” to powieść kryminalna i choć nasuwają się przy niej oczywiste skojarzenia z Agathą Christie, z resztą twórczości Lucindy Riley łączy ją sposób splatania aktualnych wydarzeń z przeszłością.
Prywatna szkoła z internatem na angielskiej prowincji.
Podejrzana śmierć jednego z uczniów.
Kolejny zgon osoby związanej ze szkołą, który nie może być przypadkowy.
Zniknięcie małego chłopca.
A wszystko to owiane całunem tajemnicy.
Kiedy w internacie Szkoły Świętego Szczepana umiera jeden ze starszych uczniów, wszystko wskazuje na to, że nie doszło do przestępstwa. Wpływowy ojciec chłopca domaga się jednak wszczęcia śledztwa.
Prowadzenie dochodzenia zostaje powierzone młodej błyskotliwej detektyw Jazz Hunter, która ma za sobą bardzo ciężki rok. Czeka ją trudne zadanie, choćby dlatego, że nie jest w stanie wykrzesać w sobie sympatii dla ofiary. Ale przede wszystkim dlatego, że osoby, z którymi rozmawia, wyraźnie coś przed nią ukrywają. I Jazz czuje, że nie chodzi im tylko o chronienie dobrego imienia szkoły.
Jazz, która musi walczyć z własnymi demonami, zaczyna zdawać sobie sprawę, że czeka ją najbardziej skomplikowane śledztwo w jej karierze. Bo Fleat House skrywa tajemnice tak mroczne, że być może sama nie chciałaby ich odkryć.

Mistrzyni powieści obyczajowej sięga po kryminał! Zawsze kiedy czytam, że autor, który wyspecjalizował się w jakimś gatunku, planuje literacki „skok w bok”, jestem ciekawa, czy podoła nowemu wyzwaniu. Nie inaczej było w przypadku niepublikowanej dotąd powieści Luciny Riley. I muszę przyznać, że ta odmiana w jej dorobku pisarskim była bardzo udana. Aż żałuję, że nie będzie nam dane poznać innych historii, które ukazywałyby tę bardziej mroczną twarz autorki…
Prywatna szkoła z internatem na angielskiej prowincji. Stare mury, które kryją wiele tajemnic. Śmierć jednego z uczniów, która jest dosyć zagadkowa i jedna kobieta - detektyw Jazz Hunter, która zrobi wszystko, aby odkryć prawdę. Muszę przyznać, że autorce udało się mnie zaintrygować. Od pierwszych stron wciągnęła mnie nakreślona jej ręką historia, która kusi nie tylko sekretami ukrytymi za murami uczelni, ale niezwykłym klimatem, który na myśl przywodzi powieści gotyckie. Riley kluczy i zapętla zagadkę kryminalną coraz bardziej, stopniowo odkrywając kolejne karty. Autorka wodzi czytelnika za nos, podrzucając poszczególne tropy, które mają doprowadzić nas do jej rozwikłania. Kolejne zgony, rodzinne relacje, które zdają się mieć wiele wspólnego z prowadzonym śledztwem. A to wszystko w Riley’owym stylu. Autorce udało się świetnie połączyć dwa gatunki. Z jednej strony, mamy rozbudowany wątek kryminalny, który nie jest wcale oczywisty. Autorka zaskoczyła mnie finałem, który pokazał, że praktycznie do samego końca moje podejrzenia odbiegały od prawdy. A z drugiej, to, w czym autorka była mistrzynią, czyli świetnie nakreślone tło społeczno-obyczajowe oraz kreacja postaci z panią detektyw na czele. Riley nie skupia się bowiem jedynie na wątku dotyczącym zagadkowych morderstw, ale daje czytelnikowi możliwość poznania osoby, która prowadzi śledztwo. Demony z przeszłości, z którymi musi się zmierzyć, jej wrodzona wnikliwość i pełne oddanie pracy, dają kompletny obraz kobiety, która, choć sama miała za sobą trudne przeżycia, potrafiła bez reszty poświęcić się dla dobra sprawy.
W książce "Tajemnice Fleat House" Lucinda Riley nie tylko pokazała, że potrafi wyjść ze swojej pisarskiej strefy komfortu, ale jednocześnie dała się poznać, jako wnikliwa obserwatorka, która wiernie oddała realia szkolnej społeczności. Autorka zaprasza czytelnika do elitarnej angielskiej szkoły, która z pozoru jest idealna. Tymczasem za grubymi murami kryją się ból, strach, przemoc psychiczna, ale także ignorancja i hipokryzja. Udało się jej stworzyć niezwykłe miejsce, po wejściu do którego oplata nas nieco mroczny klimat pełen tajemnic, które spoczywają w pamięci tych, którzy są w szkole już od lat. Którzy niejedno widzieli, ale z jakichś powodów milczą, pozwalając, aby domysły i krążące wśród wychowanków legendy, żyły własnym życiem.

Podsumowując:

Byłam ciekawa kryminalnej odsłony Lucindy Riley i się nie zawiodłam! Autorka zadbała w swojej historii o najdrobniejszy szczegół. Od miejsca akcji, które powołała do życia, nadając mu nieco mroczny wizerunek, przez kreację pełnokrwistych postaci, a na zawiłej sprawie kryminalnej skończywszy. Przyznaję, że odkrywanie krok po kroku, strona po stronie tajemnicy Fleat House było prawdziwą przyjemnością. A finał, jaki dla czytelników przygotowała autorka, był zaskakujący. Pierwszy raz cieszyłam się, że nie wpadłam na trop mordercy, a jednocześnie byłam pod wrażeniem tego, jak Riley wplotła clue tej historii w całą fabułę. Polecam! 
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK 
 
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwu Albatros.
https://www.facebook.com/WydawnictwoAlbatros/
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana