" Laurowy pean" - Julia Gambrot
Naszą egzystencję można porównać do wielkiego domu z dziesiątkami różnych pokojów. Życie polega na wędrówce przez jego kręte i nieskończone korytarze. W momencie, kiedy ktoś nowy pojawia się w naszym życiu, odkrywamy wcześniej nieznane wnętrza".
Miłość, medycyna i dar od losu, który okazuje się przekleństwem…
Schyłek lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Doktor Laura Kader, której małżeństwo przeżywa kryzys, niespodziewanie otrzymuje w spadku wiekową rezydencję położoną na wyspie Sylt. Postanawia wykorzystać szansę od losu. Pakuje dotychczasowe życie do walizek i wraz z dwiema córkami wyrusza do północnej Fryzji, by tam szukać szczęścia.
Wszystko się jednak komplikuje. Nad nowym domem Laury ciąży klątwa. Krewna, która spisała testament, zginęła w niejasnych okolicznościach, a miejscowy inspektor badający sprawę podejrzewa morderstwo. Dodatkowo w życiu bohaterki pojawia się intrygujący doktor Arens.
Jakie jeszcze tajemnice skrywa wyspa i położona na niej osobliwa posiadłość? Czy Laura odnajdzie na Sylcie to, czego pragnie?
Kiedy sięgałam po nową powieść Julii Gambrot, nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Myślałam, że będzie to powieść niezwykle kobieca i pełna miłości. Co do jednego się nie pomyliłam… Autorka kreśli historię Laury, która otrzymuje niezwykły spadek, dla którego postanawia porzucić dotychczasowe życie. Przenosi się na wyspę Sylt do posiadłości na czerwonym klifie, która owiana jest złą sławą. Kobieta zdaje się nie przejmować, krążącymi wśród mieszkańców legendami, gdyż uważa, że każde dziwne wydarzenie, można racjonalnie wytłumaczyć. Jednak z czasem zaczyna wątpić w swoje przekonanie. Zdaje sobie sprawę, że za tajemniczym spadkiem kryje się równie tajemnicza historia…
Ale to była wyborna uczta literacka! Wciągająca bez reszty i wywołująca dreszczyk niepokoju, który nie opuszcza czytelnika w trakcie lektury. Niesamowity klimat powieści otula nas i sprawia, że z przejęciem i wypiekami na twarzy śledzimy losy głównej bohaterki, momentami drżąc o jej bezpieczeństwo. Autorka stopniowo buduje napięcie. Początkowo czytelnik myśli, że historia toczy się spokojnie, nie spodziewa się jednak, że to dopiero początek wydarzeń, które porwą go w wir literackiej przygody. Julia Gambrot świetnie wykreowała swoją bohaterkę, tworząc postać jednocześnie silną i doświadczoną, która jest doskonałym ginekologiem i stara się nieść pomoc kobietom nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Z drugiej strony, niewiastę kruchą, która potrzebuje opieki i silnego męskiego ramienia. I takie się pojawia, dlatego w książce znajdziecie również ekscytujące wybuchy namiętności. W powieści nie zabrakło także opisów przeróżnych medycznych przypadków, a także odwołań do ich genezy, które dodają jej dodatkowego smaczku z dziedziny ginekologii i nie tylko. Jeśli do tego dodamy tajemnicę, która niczym fatum ciąży nad główną bohaterką, to otrzymamy świetną mieszankę powieści obyczajowo-historycznej i domestic thrillera, okraszonej elementami horroru.
Na szczególne uznanie zasługuje świetnie oddany klimat tajemniczej wyspy, której mroczna aura wywołuje gęsią skórkę. Mimo obaw przewracamy kolejne strony powieści, chcąc zajrzeć prawdzie prosto w oczy. Nawet jeśli jej oblicze miałoby być odrażające… Legendy, lokalne wierzenia, zabobony – to tylko niektóre przeszkody, z którymi musi się zmierzyć pani doktor w nowym dla siebie miejscu. Miejscu, które od pierwszych chwil zdaje się niegościnne. Zupełnie jakby nie chciało do siebie dopuścić obcych. Niezwykle plastyczne opisy wpływają na wyobraźnie czytelnika, który może jej oczami zobaczyć poszczególne elementy krajobrazu wyspy i poczuć się niczym aktor w mrocznym filmie grozy.
Ale to była wyborna uczta literacka! Wciągająca bez reszty i wywołująca dreszczyk niepokoju, który nie opuszcza czytelnika w trakcie lektury. Niesamowity klimat powieści otula nas i sprawia, że z przejęciem i wypiekami na twarzy śledzimy losy głównej bohaterki, momentami drżąc o jej bezpieczeństwo. Autorka stopniowo buduje napięcie. Początkowo czytelnik myśli, że historia toczy się spokojnie, nie spodziewa się jednak, że to dopiero początek wydarzeń, które porwą go w wir literackiej przygody. Julia Gambrot świetnie wykreowała swoją bohaterkę, tworząc postać jednocześnie silną i doświadczoną, która jest doskonałym ginekologiem i stara się nieść pomoc kobietom nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Z drugiej strony, niewiastę kruchą, która potrzebuje opieki i silnego męskiego ramienia. I takie się pojawia, dlatego w książce znajdziecie również ekscytujące wybuchy namiętności. W powieści nie zabrakło także opisów przeróżnych medycznych przypadków, a także odwołań do ich genezy, które dodają jej dodatkowego smaczku z dziedziny ginekologii i nie tylko. Jeśli do tego dodamy tajemnicę, która niczym fatum ciąży nad główną bohaterką, to otrzymamy świetną mieszankę powieści obyczajowo-historycznej i domestic thrillera, okraszonej elementami horroru.
Na szczególne uznanie zasługuje świetnie oddany klimat tajemniczej wyspy, której mroczna aura wywołuje gęsią skórkę. Mimo obaw przewracamy kolejne strony powieści, chcąc zajrzeć prawdzie prosto w oczy. Nawet jeśli jej oblicze miałoby być odrażające… Legendy, lokalne wierzenia, zabobony – to tylko niektóre przeszkody, z którymi musi się zmierzyć pani doktor w nowym dla siebie miejscu. Miejscu, które od pierwszych chwil zdaje się niegościnne. Zupełnie jakby nie chciało do siebie dopuścić obcych. Niezwykle plastyczne opisy wpływają na wyobraźnie czytelnika, który może jej oczami zobaczyć poszczególne elementy krajobrazu wyspy i poczuć się niczym aktor w mrocznym filmie grozy.
Podsumowując:
Lubię kiedy pierwsze spotkanie z twórczością autora jest zaskakujące. I tutaj absolutnie jestem zaskoczona i to na wielki plus. Julia Gambrot prowadzi czytelnika zawiłą ścieżką do odkrycia mrocznej tajemnicy. Drogą do prawdy, w której towarzyszą nam strach mieszający się z ekscytacją, a także zaciekawieniem, co odkryjemy u schyłku naszej podróży. Dajcie się zaprosić do rezydencji na czerwonym klifie. Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni tym, co kryją jego mury... Polecam miłośnikom powieści, które stanowią idealną kompilację gatunkową.
Lubię kiedy pierwsze spotkanie z twórczością autora jest zaskakujące. I tutaj absolutnie jestem zaskoczona i to na wielki plus. Julia Gambrot prowadzi czytelnika zawiłą ścieżką do odkrycia mrocznej tajemnicy. Drogą do prawdy, w której towarzyszą nam strach mieszający się z ekscytacją, a także zaciekawieniem, co odkryjemy u schyłku naszej podróży. Dajcie się zaprosić do rezydencji na czerwonym klifie. Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni tym, co kryją jego mury... Polecam miłośnikom powieści, które stanowią idealną kompilację gatunkową.
Komentarze
Prześlij komentarz