"Zanim zniknęła" - Lisa Gardner - patronat medialny
- Mnie zależy na procesie dochodzenia do celu. Kiedy mijamy linię mety, gubię się. Przestaję tak dobrze wszystko rozumieć".
Tym tytułem Lisa Gardner rozpoczyna nową serię.
Nie jest policjantką.
Ani prywatnym detektywem.
Nie ma jakichś szczególnych umiejętności czy wyszkolenia.
Jest przeciętną kobietą, która swoje w życiu przeszła.
Nazywa się Frankie Elkin i zajmuje się odnajdywaniem zaginionych osób.
Kiedy policja daje za wygraną, ludzie zaczynają powoli zapominać, a
media tracą zainteresowanie, Frankie pojawia się i zaczyna szukać. Nie
dla pieniędzy czy sławy.
Dlaczego to robi?
Może należałoby zapytać, dlaczego nie robią tego inni?
Ile osób już znalazła?
Jeszcze żadnej.
Ale może tym razem się uda?
Tylko że minął już rok od zaginięcia, a Angelique Badeau, haitańska
nastolatka, zniknęła z bostońskiej dzielnicy o nie najlepszej reputacji.
W dodatku Frankie jest zdana wyłącznie na siebie – policja rzuca jej
pod nogi kłody, a rodzina dziewczyny podchodzi do niej z rezerwą.
Frankie nie da jednak za wygraną. Zrobi wszystko, by odkryć prawdę.
Nawet jeśli miałoby się to skończyć tym, że sama będzie następną
zaginioną.
Muszę przyznać, że lektura „Zanim zniknęła” była niczym rozpędzający się wolno rollercoaster. Akcja nabierała tempa nieśpiesznie, choć nawał informacji, jakie spływały i były kodowane przez czytelnika, zmuszały do pełnego zaangażowania się w fabułę. Gardner nie tylko stworzyła ciekawą, zawiłą sprawę kryminalną, którą próbuje rozwikłać główna bohaterka, ale również zaprosiła czytelnika do świata Frankie. Kobiety tajemnicy, która przemieszcza się z miejsca na miejsce, aby odnaleźć kolejną osobę. Próba jej poznania stanowi równie ciekawą zagadkę, jak ta kluczowa dla powieści sprawa zaginięcia młodej dziewczyny. Były momenty, że czułam, iż bardziej angażuje mnie poznanie tej postaci, niż dotarcie do prawdy, co się stało Angelique Badeau. Moim zdaniem autorka ukryła między wierszami urywki z przeszłości Frankie, kolejne ślady, które mają nas naprowadzić na właściwy trop i próbę odpowiedzenia na pytanie – dlaczego? Dlaczego ta kobieta żyje na walizkach, gnana przed siebie kolejnym zaginięciem? Z jakimi demonami się zmaga, co tak bardzo ją boli, że wspomnienia są niczym stale krwawiąca rana, a nałóg, z jakim cały czas się zmaga, jest jak kula u nogi, która wciąż o sobie przypomina, wodząc ją na pokuszenie. Jej determinacja w odkryciu prawdy jest imponująca i zdaje się, że z większym zaangażowaniem bada sprawę zaginięcia, niż dba o własne dobro. Bo tak naprawdę ona wcale o nie nie dba… Ucieka, choć przeszłość depcze jej po piętach. Przeszłość, a może coś więcej?
Gardner świetnie oddała klimat zamkniętej społeczności, w której każdy obcy jest niemile widziany. Jest intruzem bez względu na to, jakie ma zamiary. A mimo to tej niezwykłej kobiecie udaje się wejść w to środowisko. Zadaje setki pytań, na które poszukuje odpowiedzi. Jest niczym maszyna do odnajdywania. Bez uczuć, emocji, które spycha na samo dno swojej duszy. Choć Frankie momentami odrzuca swoją postawą, to jest w niej coś, co sprawia, że trzymamy za nią kciuki. Że do końca wierzymy, że za maską obojętności, arogancji i buty jest człowiek, który potrzebuje pomocy i wsparcie. Choć sama nigdy się do tego nie przyzna i o tę pomoc nie poprosi…
Komentarze
Prześlij komentarz