"Do trzech razy śmierć" - Jenny Blackhurst - patronat medialny

 

Mówią, że dwie osoby potrafią dotrzymać tajemnicy, jeśli jedna z nich jest martwa […]”.

Jedna z sióstr jest policjantką. Druga oszustką. Obie są podejrzane.

Kiedy detektyw Tess Fox pojawia się na miejscu zbrodni, od razu dostrzega problem. A nawet dwa. Po pierwsze, ofiara została wyrzucona z balkonu mieszkania, którego drzwi były zamknięte od wewnątrz. Po drugie, Tess zna ofiarę, a pewna rzecz pozostawiona na miejscu zbrodni wskazuje, że zabójca doskonale o tym wie.
Tylko jedna osoba jest świadoma związków Tess z ofiarą, a jednocześnie ma wystarczające umiejętności i wiedzę z zakresu kryminologii, aby zaplanować zbrodnię doskonałą. Ale przyrodnia siostra Tess, Sarah, jest oszustką, a nie zabójczynią. A detektyw będzie potrzebowała jej zdolności, jeśli w ogóle zamierza rozwiązać tę sprawę. Wkrótce, w równie tajemniczych okolicznościach, dochodzi do kolejnych dwóch morderstw, których ofiary znane są siostrom. Tess ma teraz trzy zagadki do rozwiązania i jeszcze więcej powodów do podejrzeń wobec Sarah. Czy może zaufać osobie, która łamie prawo, nawet jeśli łączą ją z nią więzy krwi?
 

Stare powiedzenie mówi, że rodziny się nie wybiera. Dostajemy ją z całym „dobrodziejstwem inwentarza”, czy nam się to podoba, czy też nie. Relacje między członkami familii mogą być różne. Albo żyjemy w zgodzie, ciesząc się obecnością bliskich osób u boku, albo drzemy przysłowiowe koty” i unikamy się jak ognia. Niezależnie od tego nie da się przeciąć łączącej nas więzi, bo niezależnie od sympatii i antypatii, więzy krwi prędzej czy później dadzą o sobie znać.
Jenny Blackhurst w nowej powieści zabiera czytelnika w podróż, która poniekąd jest iluzją. A na pewno swego rodzaju magia cechuje kolejne morderstwa, nad którymi pracuje Tess Fox. Bo jak wytłumaczyć, że ofiara została wyrzucona z balkonu mieszkania, którego drzwi były zamknięte od wewnątrz? Policjantka zaczyna śledztwo, które nierozerwalnie zdaje się łączyć z jej przyrodnią siostrą, której nie widziała kilkanaście lat. Tą, która nie tylko jest kłamczuchą, ale także świetną oszustką i (o ironio) to właśnie ona może pomóc jej odkryć prawdę.
Autorka wikła czytelnika w zagadkę detektywistyczną, która pełna jest mylących tropów. Kiedy już wydaje nam się, że oto znaleźliśmy punkt zaczepienia, okazuje się, że nic nie trzyma się „kupy” i trzeba zacząć węszyć niemal od początku. Problem w tym, że trupów przybywa, a my nadal, zresztą podobnie jak Tess, nie jesteśmy w stanie odkryć, jak morderca ulotnił się z miejsca zbrodni. Bo chyba nie wyparował, prawda? I to właśnie balansowanie na cienkiej linii między prawdą a rzekomą iluzją zdaje się tutaj ciekawym zabiegiem. Rozum wszak podpowiada, że nie można tego wytłumaczyć racjonalnie, ale skoro się nie da, to gdzie jest sprawca?
Poza misternie utkaną zagadką kryminalną, której mnie nie udało się rozwikłać, autorka skupia się w nowej książce na relacjach rodzinnych. Na błędach z przeszłości, które rzuciły cień na zażyłość siostra-siostra, na wyrzutach sumienia, które stały się przyczynkiem do zmian. Zmian, które były jednoznaczne z odcięciem się od rodziny. Co takiego wydarzyło się kilkanaście lat temu? Tego oczywiście nie zdradzę. Zdradzę jednak, że mariaż kryminału z historią rodzinną przypadł mi na tyle do gustu, że z zaciekawieniem śledziłam niejako równolegle oba wątki.

Podsumowując:

„Do trzech razy śmierć” to z całą pewnością powieść, którą cechuje zawiła i nieco przewrotna zagadka kryminalna, a nawet trzy, które wysuwają się na pierwszy plan. Czytając, próbujemy połączyć podrzucane przez autorkę poszlaki, choć momentami bardziej zbijają nas z tropu, niż pomagają odkryć karty w tej grze. Blackhurst zaskakuje zwrotami akcji, które burzą dotychczasowe domysły i kieruje uwagę na wątek relacji rodzinnych. Dosyć nietypowych, bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy dwie siostry, policjantka i oszustka, muszą ze sobą współpracować? Akcja książki jest dynamiczna, przybywa nie tylko nowych ofiar, ale i tajemnic z przeszłości, które wychodzą na światło dzienne. A te intrygują równie bardzo, jak samo śledztwo. Jest i… iluzja? A może to tylko ułuda? Hmm… tego nie zdradzę, sami się przekonajcie, jakie sekrety kryje w sobie ta historia. 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Albatros]
https://www.facebook.com/WydawnictwoAlbatros/



Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana