"Pan Róża" - Paula Er - patronat medialny

Patrzył na nią tak, jakby chciał, żeby dostrzegła coś więcej. Jakby to nie chodziło o sukienkę i zwyczajny dzień, ale o coś znacznie głębszego – może o niego, o nią, o to, co mogło być, ale czego się bał.Miłość to sztuka pełna tajemnic.
Agnieszka, autorka kryminałów, otrzymuje nowe zlecenie od wydawcy – musi napisać erotyk, by powstrzymać spadek sprzedaży swoich książek. Problem w tym, że jej życie jest obecnie dalekie od jakichkolwiek miłosnych uniesień. Rozwód i zdrada męża skutecznie zniechęcają ją do myślenia o uczuciach.
W poszukiwaniu spokoju Agnieszka przeprowadza się do mieszkania po babci swojej przyjaciółki. Upragnioną ciszę zakłócają jednak tajemnicze odgłosy dobiegające zza ściany. Lokal po drugiej stronie korytarza, który rzekomo jest opuszczony, każdej nocy odwiedza inna kobieta. Zaciekawiona pisarka zaczyna obserwować wszystko przez wizjer i szybko odkrywa, że nie potrafi przestać.
Intrygujący sąsiad stopniowo wciąga ją w swój świat – pełen intensywnych emocji, artystycznej pasji i zachwycającej sztuki. W tym samym czasie Agnieszka nie tylko pisze powieść, lecz także nieoczekiwanie zaczyna kreować nowy rozdział własnego życia.
Niestety, wkrótce się przekona, że nawet
najpiękniejsze róże mają ostre kolce, a najbardziej fascynujący ludzie –
bolesne tajemnice…

Wizjer. Oko na świat korytarza. Wstydliwe narzędzie podglądacza, który zerka z pewną dozą nieśmiałości, by zaspokoić ciekawość. Mrok pomieszczenia rozbłyska jasnym słupem światła, które pada przez uchylone drzwi sąsiedniego mieszkania. Tajemnica ukryta za progiem, człowiek, który ma w sobie jakąś historię opakowaną w nietuzinkową aparycję. Czy może uchylić jej rąbka?
Przyznaję, że kiedy otrzymałam propozycję patronowania książce Pauli Er, nie byłam do końca przekonana. Wątki erotyczne w książkach nie są w kręgu moich zainteresowań. Niemniej pomysł na powieść, która opowiada losy pisarki kryminałów, która musi napisać erotyk na zlecenie, wydał mi się na tyle intrygujący, że postanowiłam ją poznać. Nie sądziłam, że to zaledwie niewinny wstęp do historii, która absolutnie mną zawładnie…
Autorka ulepiła tę opowieść z emocji i one były… tak namacalne. Ja tak bardzo przeżywałam tę historię, całą sobą wnikałam w uczucia głównej bohaterki. Czułam jej ból, rozczarowanie, towarzyszyłam jej, kiedy się otwierała, kiedy tonęła w chaosie i wtedy, kiedy próbowała wnurzyć się na powierzchnię, by zaczerpnąć haust świeżego powietrza. To było niesamowite doznanie i nie pamiętam, kiedy aż tak bardzo książka wsiąknęła w mój krwiobieg. Kiedy czułam, jak literackie macki zaciskają się na moim gardle, choć ta historia zaczęła się tak niepozornie i zwiastowała lekką opowieść o humorystycznym zabarwieniu. W zamian otrzymałam emocjonalną głębię, która wywołała we mnie całą lawinę uczuć, które chłonęłam każdym centymetrem ciała i… duszy.
Muszę zwrócić uwagę na wątek uczuciowy, który w książce Pauli Er nie jest banalny, ba – nie jest nawet zwyczajny czy sztampowy. I znów – wydaje się, że relacja idzie w wiadomym kierunku, ale czytelnik skupiony na tym, jak się ona rozwinie, nie zauważa, jak autorka wprowadza go do świata doznań bohaterów. Bo to były doznania! Scena ociekająca erotyką była tak piękna, tak czuła, dzika, intymna do bólu, że aż… się wzruszyłam, co nie zdarzyło mi się nigdy, zwłaszcza w takich fabularnych okolicznościach. A jednak – ogrom nagromadzonych emocji eksplodował w momencie, kiedy dwoje ludzi pozwoliło sobie na to, by się przed sobą otworzyć. By odrzucić własne ograniczenia, lęki, myśli o tym, co będzie dalej... Na pewno długo nie zapomnę tego, jakie wrażenie zrobiła na mnie ta utkana z emocji sensualność sceny z czerwonym fotelem w roli cichego widza.
Chociaż emocje, uczucia i namiętność grają w powieści Pauli Er znaczącą rolę, to jest to także opowieść o nałogu. O tym, który potrafi zawładnąć życiem, który wywołuje lęk przed wciągnięciem bliskiej osoby w bagno, z którego sam uzależniony nie może ostatecznie się uwolnić. To historia, która pokazuje, jak życie w cieniu nałogu, może być uwalniające i destrukcyjne zarazem. Z jednej strony, talent, malarstwo, pasja, emocje, namiętność przenoszona na płótno, z drugiej zaś samotność, na którą skazujemy się sami, a może to znów ON-nałóg nas na nią skazuje. Paula Er kreśli tę emocjonalną wiwisekcję uzależnienia z wyczuciem, dociera do głębi, ale nie przerysowuje, nie ocenia. Pozwala spojrzeć na życie nałogowca z innej perspektywy i być może także podjąć się próby, by zrozumieć decyzje, jakie podejmuje… albo, jakie podejmuje za niego okrutny „towarzysz”.

Podsumowując:
Wyjątkowa to była dla mnie opowieść i zupełnie, ale to zupełnie nie spodziewałam się takich doznań. Ukryta w cieniu tajemnicy, pełna napięcia opowieść o samotności niekoniecznie z wyboru... Historia utkana z tęsknoty, potrzeby bliskości drugiego człowieka i jednoczesnego lęku przed nią. To opowieść, która uświadamia, że czasami miłość przypomina kwiat róży – może być piękna, pełna namiętności, otulona wyjątkową więzią, ale jednocześnie dostarczać bólu, rozczarowania i cierpienia. Autorka niepostrzeżenie buduje napięcie, które udziela się czytelnikowi tak bardzo, że wnika on w snutą przez nią opowieść i staje się niemym obserwatorem. „Pan Róża” to także historia o nowych początkach, o odrodzeniu się po stracie dawnego życia i o odwadze, by doświadczyć czegoś zupełnie innego. Subtelna, zmysłowa, nieoczywista powieść z głębią, która rezonuje w głowie na długo po przewróceniu ostatniej strony.
Komentarze
Prześlij komentarz