"Stracony list" - Jillian Cantor

To nieprawda, że istnieje tylko jedno zakończenie, jedna odpowiedź, że tylko jedna osoba może nas uszczęśliwić lub przeciwnie - zranić. Być może każdy ma szansę zacząć od nowa. Stać się zupełnie innym człowiekiem".
Kiedy przeczytałam opis tej książki, podskórnie czułam, że będzie wyjątkowa. Opowieści o miłości z historią w tle należą do moich ulubionych. Czy przeczucie mnie nie zawiodło?

Jest rok 1938 - Kristoff uczy się fachu u mistrza grawerskiego - Fabera. Kiedy do małej miejscowości, w której mieszkają zaczynie zaglądać wojna, chłopakowi przyjdzie się zmierzyć z jej brutalnością. Na jego drodze pojawi się miłość, a on zrobi wszystko aby ocalić ukochaną Elenę przed śmiercią. 
Rok 1989 - Życie Katie nie jest łatwe. Nie dosyć, że rozwodzi się  z mężem, to jeszcze musi zmagać się z chorobą ojca, który cierpi na Alzheimera. Jej życie odmienia wizyta u Benjamina, który ma wycenić kolekcję znaczków ojca kobiety. Znaleziony w zbiorze list z nietypowym znaczkiem, staje się początkiem ich wspólnej przygody. Jak ta pamiątka z przeszłości znalazła się w posiadaniu ojca Katie i dokąd zaprowadzą ich próby wyjaśnienia zagadki z przeszłości?
Czy zastanawialiście się kiedyś nad fenomenem znaczków pocztowych? Tak wielu ludzi kolekcjonuje te małe potwierdzenia nadania listu. O ile oczywiście niektóre z nich mogą stanowić ważną pamiątkę, czy być pięknym okazem pracy grawera, o tyle dla mnie to tylko pasja, która niczym nie różni się od innych rodzajów hobby jak chociażby zbierania pocztówek.
Podobne odczucia miała autorka powieści kiedy zaczynała pisać "Stracony list". Dopiero praca przy tej książce uświadomiła jej, jak wielką rolę odgrywały niegdyś znaczki. Były nie tylko konieczne do tego, aby wysłać list, ale także stanowiły wyraz sprzeciwu wobec niechcianej władzy, formą sprzeciwu wobec panującemu ustrojowi. A znaczek przyklejony do góry nogami, zwiastował list miłosny...
Tyle tytułem wstępu, aby lepiej wprowadzić w was klimat tej książki, która mnie osobiście chwyciła za serce i pochłonęła od początku, aż do samego końca. Ale zacznijmy od początku.
Książka toczy się w dwóch strefach czasowych - naprzemiennie jest to rok 1938 i 1989. Poznajemy Kristoffa, który uczy się fachu u mistrza Fabera. Chłopak ma niezwykły talent i potrafi pięknie rysować, ma jednak problem z przeniesieniem swoich prac na matrycę, które służą potem do wydrukowania znaczków pocztowych. W trakcie nauki Kristoff nie spodziewa się, że nowo nabyte umiejętności będzie wykorzystywał aby ocalić życie ludzi - Żydów, którzy w związku z wejściem Niemców na terytorium Austrii, będą musieli uciekać za granicę. Nie spodziewa się także, że wojna rozdzieli go z ukochaną kobietą. W części bardziej współczesnej poznajemy Katie, która cierpi po tym, jak zostawił ją mąż. Kobieta nie potrafi poradzić sobie także z chorobą ojca, który był dla niej zawsze niebywałym wsparciem. Rozwiązanie tajemnicy tytułowego listu staje się dla niej początkiem zmian w życiu oraz postrzeganiu pasji ojca, który w swoich znaczkach widział prawdzie klejnoty.

Jillian Cantor stworzyła przejmującą, piękną i wzruszającą historię, w której prawdziwe wydarzenia mieszają się z fikcją literacką. Opisała je tak wiarygodnie, że nie sposób wyłuskać z fabuły tych wątków, które są jedynie wytworem jej wyobraźni. Książka "Stracony list" to nie tylko opowieść o miłości, ale także obraz społeczeństwa, któremu przyszło żyć w czasie zmian, jakie zachodziły obok nich. Dotyczy to zarówno okresu drugiej wojny światowej, jak również lat 90 - tych dwudziestego wieku. Upadek muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec widziane oczami ludzi, którzy wyemigrowali, jest ciekawym elementem tej historii. 
Podsumowując:

Jestem absolutnie zauroczona tą historią! Ma ona w sobie tak wiele elementów, które sprawiają, że czyta się ją z dużą przyjemnością: miłość, historia, wojna, pasja, choroba, cierpienie, tajemnica, ból, to wszystko składa się na opowieść, która zapada w pamięć na długo. Stopniowo odkrywanie sekrety zaskakują i czytelnik nie może uwierzyć, że to co wydawało się tak odległe, kryło się tuż obok. To także opowieść o tym, że chociaż wydarzenia z przeszłości determinuje przyszłość, to każdy ma szansę zacząć życie od nowa i stać się całkiem innym człowiekiem. Polecam miłośniczkom książek z historią w tle.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Marginesy.


https://www.facebook.com/wydawnictwomarginesy/



Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana