"Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żółnierzy" - Sylwia Winnik [PRZEDPREMIEROWO]
Lekarze, strażacy i policjanci też wykonują niebezpieczne zawody... Narażeni są budowlańcy. Każdy ryzykuje. Żołnierz jedzie na misję zbierać doświadczenie, które może się kiedyś przydać w obronie naszych cywili, naszego kraju. O tym powinniśmy pamiętać".
Na tę pozycję wydawniczą czekałam z niecierpliwością. Po lekturze poprzedniej książki Sylwii Winnik byłam zwyczajnie ciekawa, jak udało jej się "ugryźć" kolejny trudny temat.
Co pojawia się w waszej głowie, kiedy słyszycie słowo: wojna? Konflikt, brutalność, wojsko, śmierć, strach... A kiedy myślicie o naszych żołnierzach biorących udział w misjach pokojowych? Po co to robią? To przecież nie nasza wojna! Dlaczego rząd się na to zgadza i mężczyźni, którzy powinni bronić naszego kraju, uczestniczą w czymś co nas nie dotyczy? Czy ktoś z was jednak myśli wówczas o tym, po co oni to robią? Czy mają jakieś wyjście, czy tylko wykonują rozkazy? To w końcu ich praca. I wreszcie czy oni w ogóle chcą tam jechać i narażać swoje rodziny na traumę związaną z oczekiwaniem na jakąkolwiek wiadomość i strach, który im towarzyszy na co dzień? Tak wiele pytań. W głowie prawdziwy mętlik. Tyle sprzecznych emocji, mnóstwo rzeczy, które po lekturze nowej książki Sylwii Winnik postrzegam zupełnie inaczej...
Autorka porusza w niej wiele trudnych tematów. Pojawia się oczywiście motyw działań wojennych, udziału w misjach pokojowych z punktu widzenia żołnierzy. Ich poczucie obowiązku, chęć doskonalenia się i wiara w to, że "droga do nieba jest otwarta tym, co służą ojczyźnie" zmienia nasze - cywilów postrzeganie dotyczące ich podejścia do służby. I oczywiście ich opowieści z miejsca działań wojennych, strach, który im towarzyszy i to z czym muszą zmierzyć się po powrocie do normalnego życia, często z PTSD, szokuje. Nie sposób wczuć się w ich sytuację, kiedy samemu się tego nie przeżyło. Jednak to co najbardziej zwróciło moją uwagę w tych opowieściach, to tolerancja, wsparcie aż wreszcie ogromna miłość. Szacunek jakim darzą oni swoje żony, które są pozostawione same sobie, chwyta za serce. Znamienne wydają się słowa jednego z nich, który swoją żonę porównał do życiowego komandosa. W końcu to ona walczy o każdy kolejny dzień, kolejny uśmiech, a nawet kolejny oddech chorego dziecka... z determinacją i odwagą, której mógłby jej pozazdrościć niejeden żołnierz.
Podobało mi się to w pracy Sylwii Winnik, że jako autorka "nie wystaje" zza bohaterów, których losy opisano w tej książce. Oddała im ona pełne pole do działania, które oni wykorzystali opowiadając z dużą szczerością, choć może czasem nieco chaotycznie, o swoich uczuciach. W wielu przypadkach udało się jej uchwycić coś co nazwałabym 'ekshibicjonizmem emocjonalnym', a czasem i brzmienie ciszy, które było bardzo wymowne. Świadczy to o tym, że jest ona dobrym rozmówcą, który nie tylko potrafi poruszyć wrażliwą strunę, ale jednocześnie jej nie zerwać.
Podsumowując:
Sylwia Winnik, mówiąc kolokwialnie, odwaliła kawał dobrej roboty. Jej książka nie tylko porusza ważne społecznie tematy, ale przede wszystkim zwraca uwagę na drugą stronę medalu, na życie żołnierza niejako 'od kuchni'. Dzięki niej osoby, które w naszych oczach niejednokrotnie są bohaterami, otrzymują zwyczajną, ludzką twarz. Kontrast pomiędzy relacjami rodzin, a samych żołnierzy pokazuje, jak wielki wpływ ma na nich służba w wojsku, widziana z dwóch różnych perspektyw. W "Tylko przeżyć" autorka pokazała ich własną wojnę toczoną tam - w Afganistanie czy Iraku, i tu - w Polsce. Niezależnie od tego, po której stronie 'barykady' się znajdują, niesie ona ze sobą swoje własne ofiary, a udział w niej często pozostawia rany, które tak długo i ciężko się goją... Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Znak.
Książkę mam oczywiście w planach, a recenzja tylko mnie utwierdza w słusznym wyborze. Dzięki.
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę ;)
UsuńBardzo cenię sobie tego typu książki. 😊
OdpowiedzUsuń