"Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy" - Ewa Formella [patronat medialny NIEnaczytana]
- Młody człowieku... - kobieta zamyśliła się. - Prostytutki nie można kochać, prostytutki się tylko pożąda, a to jest wielka różnica.
Ogród Rozkoszy to owiany tajemnicą kompleks, w którym piękne kobiety
noszące imiona kwiatów wykonują najstarszy zawód świata. Jak się tam
znalazły? Dlaczego postanowiły właśnie w ten sposób zarabiać na
przysłowiowy chleb?
To świat piękna, luksusu i bogactwa, ale też tajemnic, pogardy, osamotnienia, zranionych serc i dusz, świat dobra i zła, bolesnych wspomnień, zwyczajnych marzeń. A cała jego historia rozgrywa się na przestrzeni pięćdziesięciu lat w Trójmieście.
To świat piękna, luksusu i bogactwa, ale też tajemnic, pogardy, osamotnienia, zranionych serc i dusz, świat dobra i zła, bolesnych wspomnień, zwyczajnych marzeń. A cała jego historia rozgrywa się na przestrzeni pięćdziesięciu lat w Trójmieście.
Sami przyznajcie jakie skojarzenia wywołuje w Was ta okładka i opis? Pierwsze co przychodzi na myśl, to erotyk, opowieść o paniach uprawiających najstarszy zawód świata. Nie wiem czy lubię... Od razu pojawia się opór, bo przecież nie wypada, bo jak to tak można, bo chyba jednak jestem pruderyjna, a może po prostu się wstydzę czytać o TAKICH rzeczach. Jeśli, którakolwiek z wymiennych przez mnie wątpliwości, pojawiła się w waszej głowie, to od razu ją wyrzućcie i dajcie się zaprosić do Ogrodu Rozkoszy...
Rozkosz jest pojęciem, które oznacza największą przyjemność, zwłaszcza zmysłową. I właśnie tej zmysłowości w książce Ewy Formelli nie zabrakło. Jednak na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim opowieść o kobietach, dla których los wybrał drogę życia związaną z pełnieniem roli ekskluzywnych prostytutek. Czy chcemy je oceniać? Czy patrzymy na nie przez pryzmat stereotypów, z pogardą krytykując "zawód" jaki wybrały? Nie. Bo autorka pokazuje bardzo subtelnie, a jednocześnie dosadnie, że wybór nie zawsze zależy od nas. Że los czasami tak bardzo komplikuje ścieżki, którymi podążamy, że do podjęcia pewnych wyborów, zostajemy niejako zmuszeni.
Akcja książki toczy się dwutorowo. Poznajemy losy Lawendy, historię jej życia, jej trudnego powrotu na łono rodziny, aż wreszcie historię uczucia, przed którym nikt nie jest w stanie uciec. Bo chociaż Lawenda kojarzyć się może z współczesnym Kopciuszkiem lub amerykańską Pretty women, to przede wszystkim jest kobietą, która pragnie miłości.
Dla mnie najbardziej wzruszającą część książki stanowi opowieść Magnolii, właścicielki ekskluzywnego "Ogrodu", która wydarzeniami ze swojego życia dzieli się z pisarzem. Jej historia nie jest usłana różami, a sukces, który osiągnęła okupiony trudnymi wyborami i ogromem wyrzeczeń.
Na koniec pragnę wspomnieć, że ujmujące jest to, jak Ewa Formella w swoich książkach przemyca miłość do Trójmiasta. Z jednej strony stanowi ono tło, ale to tło jest równie ważne, jak sama fabuła. To ono tworzy ten wyjątkowy, 'formellowy' klimat, który ja osobiście bardzo lubię.
Podsumowując:
Mimo niewielkiej objętości, książka Ewy Formelli niesie ze sobą spory ładunek emocjonalny. To opowieść o przyjaźni i solidarności, o kobietach, które połączyły wspólne doświadczenia życiowe. To współczesna bajka o Kopciuszku, a jednak niepozbawiona goryczy. "Ogród Rozkoszy" stopniowo uchyla swoje podwoje i zaprasza czytelnika w swoje progi, otaczając go zewsząd zapachem, że się posłużę takim porównaniem. Przyjmijcie to zaproszenie, a na pewno będziecie równie oczarowani jak ja... Polecam!
Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Replika.
Zaraz wyciągam swoją "Lawendę" do czytania.
OdpowiedzUsuń