"Rozdroża" - Augusta Docher [PRZEDPREMIEROWO] patronat medialny NIEnaczytana
Twoje serce zostało stworzone do miłości, przepełnia je miłość, ale nie pozwalasz jej wydostać się na świat. Twoje usta chcą ją wyznawać, całować ukochanego człowieka. A twoje czoło? Zmarszczone, pokryte marsem, jakbyś chciała mi powiedzieć, mnie i nie tylko mnie, raczej całemu światu: „Wynoście się, odczepcie ode mnie! Kocham swoją samotność i niezależność, nie potrzebuję do szczęścia drugiego człowieka, wolę nigdy nie przeżyć miłości, niż cierpieć z jej powodu! Nie oddam mojej duszy za chwilę uniesienia, nie pozwolę na zwycięstwo serca nad rozumem”. Kalkulacja to twoje drugie imię, moja droga Jane".
Fan fiction to utwory tworzone przy wykorzystaniu postaci i świata z oryginalnego utworu. A co jeśli w tym przypadku na tapetę bierze się klasykę? Czy można stwierdzić, że jest to #profanacja #herezja #bezczelność?
Jane Eye po stracie przyjaciółki pragnie rozpocząć nowe życie. Opuszcza
Nowy Jork, by przenieść się do angielskiego majątku Thornfield Hall,
miejsca, w którym czas się zatrzymał. Ma tam sprawować opiekę nad córką
sir Edwarda Fairfaxa Rochestera, właściciela dworu. Dzięki swojemu
oddaniu zyskuje sympatię małej Adelki, a bezkompromisowym podejściem do
obowiązków budzi jednocześnie irytację i szczery podziw Rochestera. Mimo
trudnych początków - wbrew woli Edwarda i rozsądkowi Jane -między
bohaterami rodzi się coś więcej...
Kiedy otrzymałam propozycję przedpremierowego przeczytania najnowszej książki Augusty Docher, byłam zaintrygowana pomysłem. Sama właściwie nie czytuje klasyki, a książek, które powstały na początku XIX wieku, to już praktycznie wcale. Historię Jane Eyre znałam pobieżnie, kiedyś dawno ją czytałam, obejrzałam film i byłam ciekawa, jak udało się autorce zmierzyć z tym wyzwaniem, które sama określiła jako guilty pleasure. I powiem Wam, że w moim odczuciu poradziła sobie z tematem bardzo dobrze. Z powodzeniem udało się jej odczarować klasykę, która większości kojarzy się z nudnymi i mocno skostniałymi utworami, nie przystającymi nijak do naszej rzeczywistości.
W swoim eksperymencie Auguście Docher udało się uniknąć parodii "Dziwnych przypadków Jane Eyre", co uważam za niełatwe zadanie. Było za to dowcipnie, oryginalnie, czasem melancholijnie, zadziornie i z pieprzykiem. Autorka znalazła złoty środek pomiędzy współczesnością, którą niejako wtłoczyła w ten utwór, a zachowaniem klimatu charakterystycznego dla tamtej epoki. O jej bohaterach można śmiało powiedzieć, że są z krwi i kości, zupełnie inaczej niż w przypadku oryginału. "Oczko" to kobieta z charakterem i nie jest, jak u Charlotte Brontë, posłuszną służką, natomiast Edward to gbur, który skrywa swoje tajemnice. Mimo trudnych charakterów rodzi się między nimi coś więcej, niż tylko wzajemna irytacja. Podobnie rzecz ma się do języka. O ile w oryginale mielibyśmy problem z przyswojeniem sobie większości zwrotów, tak u Docher nie stanowi to żadnej przeszkody. Gdyby nie Thornfield Hall, które jest mocno zakotwiczony w tamtych realiach, to mielibyśmy wrażenie, że to zupełnie współczesna historia. Wszystko to tworzy zgrabną całość, która jest bardzo dobrze napisanym pastiszem, nieco już zapomnianego utworu.
Podsumowując:
Myślę, że po lekturze "Rozdroży" znajdzie się wiele osób, które zechcą sięgnąć po oryginał, chociażby po to, aby sprawdzić ile klasyki jest w książce Augusty Docher. Jestem przekonana, że ta konfrontacja wyjdzie jednak na korzyść docherowskiego fanfica i od teraz będziecie kojarzyć Jane Eyre głównie z jej "profanacją". Jest po prostu łatwiejsza w odbiorze i bliższa naszym czasom. Polecam miłośniczkom romansów łączących współczesne pióro z niepowtarzalnym klimatem tamtej epoki.
Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce i wydawnictwu Editio Red.
Bardzo jestem ciekawa tej nowości, tym bardziej, że kiedyś "Dziwne losy Jane Eyre" zachwycały mnie.
OdpowiedzUsuń