"Miłość w czasach in vitro" - Anna Żelazowska [PRZEDPREMIEROWO] - patronat medialny NIEnaczytana

Życie nigdy nie dawkuje nam wydarzeń równomiernie. Czasem przez lata nie dzieje się nic, by zaledwie kilka dni mogło obdzielić emocjami pozostałe dekady.
Temat in vitro nadal w pewnym stopniu dzieli nasze społeczeństwo. Każdy ma swoje zdanie na jego temat, a najwięcej do powiedzenia mają zazwyczaj ci, których ta metoda zapłodnienia nie dotyczy, którzy posiadają dzieci z naturalnego poczęcia. Takim krytykuje się najłatwiej. Nigdy chyba nie próbowali postawić się w sytuacji par, które marzą o posiadani potomka, a którym jedynie in vitro daje szansę, chociaż nawet nikłą, na spełnienie tego pragnienia.

"Poddawanie się procedurze in vitro przypomina zatrudnienie się na naprawdę kiepskiej umowie śmieciowej: nie pasują ci godziny pracy, czujesz się niedoceniany, nic od ciebie nie zależy, ale nie masz wyjścia. Rezultaty są niepewne, a szanse powodzenia – skierowane przeciwko zainteresowanym. Nikt nie robi tego z kaprysu ani dla przyjemności, jest to ostateczność, która czasem niesie ze sobą ruinę psychiczną i finansową. W najlepszym wypadku zostawia w duszy pewien niesmak, który - w przypadku powodzenia procedury – szczęśliwie zostaje zatarty poprzez słodycz macierzyństwa i ojcostwa".

Jak bardzo ten cytat dotyczący in vitro wrył mi się w pamięć. Uważam, że te słowa doskonale oddają jego istotę. Skąd wiem? Bo mam w gronie swoich znajomych osoby, które poddały się temu zabiegowi, które przy każdej próbie drżały i mocno zaciskały kciuki za jej powodzenie...
Książka Anny Żelazowskiej opisuje losy Alicji, która pracuje w klinice sztucznego zapłodnienia "Szczęśliwa Rodzina". Jest obserwatorem małżeństw, klientów, którzy przychodzą skorzystać z pomocy placówki, która stanowi ich ostatnią deskę ratunku. Autorka w sposób niezwykle prawdziwy przedstawiła kilka przypadków par, które były pacjentami kliniki. Jedne z nich były wzruszające, niektóre przedstawiały zaś słodko - gorzką prawdę związaną z walką o potomka. Małżeństwa, którym się udały i takie, których starania o dziecko podzieliło na tyle skutecznie, że w tak zwanym międzyczasie, podjęły decyzję o rozstaniu.
Jednak ukazanie pacjentów, to nie jedyne spojrzenie na in vitro z jakim podzieliła się w swojej książce Anna Żelazowska. Pokusiła się ona także o pokazanie postrzegania tej metody przez osoby biorące niejako udział w procesie zapłodnienia, a mianowicie lekarzy. Poprzez swoją książkę uświadomiła, że staranie się o dziecko w ten sposób, to nie intymna część życia pary, ale cała procedura, w której uczestniczą osoby, od których wiedzy i doświadczenia często zależy to, czy potencjalni rodzice usłyszą upragnione: udało się! Wbrew pozorom in vitro ma wpływ także na ich życie czasami tak bardzo, że praca staje się nieodłączną częścią ich życia i postrzegania świata.
Jeśli jednak myślicie, że książka opowiada tylko o opisanych powyżej przypadkach, to nic bardziej mylnego. Przyznaję, że autorka bardzo mnie zaskoczyła, bo po tytule spodziewałam się książki jedynie o losach par starających się o dziecko. Pod całą otoczką związaną z tematem in vitro autorka ukryła jednak także przekaz, który jasno mówi, że przez życie nie można spoglądać jak przez sklepową szybę. Że nie możemy lizać lizaka przez papierek, a powinniśmy zacząć żyć własnym życiem. Powinniśmy zrobić coś dla siebie, czasem nawet postawić wszystko na jedną kartę, aby poczuć, że żyjemy naprawdę. 
Podsumowując:

"Miłość w czasach in vitro" to bardzo dobry debiut. Mnie osobiście książka pochłonęła, może po części ze względu na zainteresowanie tematem. Myślę jednak, że bez względu na Wasze jego postrzeganie, ta książka Wam się spodoba. Jest to bowiem wielopłaszczyznowa historia, której wspólnym mianownikiem jest pojęcie wyboru. Dzięki jej lekturze być może odkryjecie, że sami stanęliście w miejscu, że wasze życie jest jedynie poprawne, a brakuje w nim szaleństwa lub zwykłego zdrowego egoizmu, który każdemu jest czasem potrzebny. Może zdecydujecie się coś zmienić i w końcu spróbować żyć tak, jakby każdy dzień był tym ostatnim. 

Za możliwość przeczytania oraz objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Videograf SA.
https://www.facebook.com/VideografSA/

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana