"Dwie kobiety" - Hanna Dikta

- Rodzimy się sami, żyjemy sami i umieramy sami. - A miłość? - zapytała, bo przecież zawsze tyle mówił o miłości. - Miłość sprawia, że łatwiej tę samotność znieść".
Tajemnicza okładka i angażujący uwagę opis. Czy mój pierwszy raz z twórczością Hanny Dikty był udany?

Ewa, mieszkanka Katowic, porzuca męża i pracę na uniwersytecie i wyjeżdża do Glinki, niewielkiej wsi na Dolnym Śląsku, gdzie zatrudnia się jako pomoc w pensjonacie. Prowadzi go owdowiała przed paroma laty Bogna. Ewa jest zamknięta w sobie i niechętnie nawiązuje nowe znajomości. Jedyny wyjątek czyni dla właścicielki pensjonatu, do której od razu zapałała sympatią, oraz dla nowej sąsiadki, schorowanej matki czworga dzieci. Bogna również jest samotniczką. Ale nie tylko to łączy ją z Ewą. Każda z nich nosi w sobie tajemnicę. Dramatyczne wydarzenia, które wstrząsają życiem lokalnej społeczności, zmieniają wszystko. 
Czasami samotność prowadzi nas na niezbadane dotąd ścieżki. Podążamy nimi niepewni dokąd nas zaprowadzą. Poczucie tego, że jednak dokądś zmierzamy sprawia, że czujemy się mniej samotni. Myślę, że te słowa oddają w pewnym stopniu życie oraz wybory głównych bohaterek książki "Dwie kobiety". 
Poznajemy w niej Bognę, która została wdową i musiała po śmierci przejąć w pojedynkę trud prowadzenia pensjonatu. Jest osobą ciepłą, która bardzo dba o to, aby jej goście czuli się w tym azylu, bo tak śmiało można określić "Starą Szkołę", jak najlepiej. Nie jest osobą nazbyt towarzyską. Wolny czas spędza zazwyczaj w towarzystwie swojego przyjaciela - księdza Marka. Sytuacja w jakiej się znalazła, zmusza ją do zatrudnienia osoby do pomocy. Jej wybór trafia na Ewę, która ucieka. Od ludzi, od toksycznej matki, od męża oraz tragedii, która na zawsze zmieniła jej życie. 
Tajemnice z przeszłości oraz potrzeba bliskości splata losy obu kobiet, które z każdym dniem stają się sobie coraz bliższe. Czas płynie, a życie w pensjonacie toczy się własnym rytmem...
Autorka zauroczyła mnie tą historią, głównie ze względu na niezwykłą subtelność z jaką zbudowała całą fabułę, a przede wszystkim sylwetki Bogny i Ewy. Skupiła się ona na ich wnętrzu, dając tym samym czytelnikowi szansę, aby zrozumieć... Aby potrafić spojrzeć na nie i nie oceniać. Hanna Dikta poruszyła bowiem w swojej książce wiele tematów, które dla niektórych nadal są tabu, stanowią wrażliwą dziedzinę życia społecznego. Ja jednak odebrałam relację, jaka połączyła bohaterki, jako po prostu piękną. Dzięki nadaniu im cech jak najbardziej ludzkich czujemy, że są nam zwyczajnie bliskie. 
Ból po stracie, samotność, poczucie zagubienia i braku szansy na lepsze jutro, to wszystko i wiele innych emocji zawarła w swojej książce. Nie chcę Wam zdradzać co połączyło obie kobiety, jakie tematy opisała w "Dwóch kobietach" Hanna Dikta, bo stopniowe poznawanie ich oraz ich wspólnej historii są w moim odczuciu, najciekawszą stroną tej książki. A zakończenie? Cóż, sami zobaczcie. Dla mnie to idealne ukoronowanie tej historii. 
Podsumowując:

"Dwie kobiety" to moje pierwsze spotkanie z autorką i już teraz wiem, że nie ostatnie. Urzekła mnie jej wrażliwość i subtelność z jaką nakreśliła historię Bogny i Ewy. Z przyjemnością dałam się zaprosić do Starej Szkoły, obserwowałam codzienne życie mieszkańców wsi oraz zmaganie się głównych bohaterek z demonami przeszłości oraz samotnością. To na pewno pozycja dla dojrzałego emocjonalnie czytelnika, który chętnie sięgnie po książkę, w której akcja toczy się niespiesznie, a jednak potrafi zatrzymać jego uwagę na tyle skutecznie, że po jej zakończeniu ta historia pozostanie mu w pamięci. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję autorce.  

https://www.facebook.com/WilczynskaK/

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana