"Strażnik tajemnic" - Kate Morton
[...] są chwile, gdy człowiek staje na rozdrożu, gdy coś nagle nieoczekiwanie się wydarza i zmienia bieg ludzkiego życia".
W „Strażniku tajemnic” w magiczny sposób przeplata się atmosfera lat czterdziestych, sześćdziesiątych i współczesności, a tajemnice i zbrodnie leczące te odlegle czasy bledną przy stopniowo odkrywanej historii miłosnej.
Rok 1961.
W angielskiej posiadłości na prowincji szesnastoletnia Laurel Nicolson
wymyka się z pikniku urodzinowego i kryje w domku na drzewie, by
samotnie snuć marzenia o chłopcu o imieniu Billy, o przeprowadzce do
Londynu i o swojej zawodowej przyszłości. Nagle widzi nieznajomego
mężczyznę, zbliżającego się do domu i rozmawiającego z jej matką, która
przystanęła w otwartych drzwiach z małym dzieckiem na rękach. Chwilę
później Laurel zostaje świadkiem strasznej zbrodni, która położy się
cieniem na całym jej życiu. Odtąd zawsze będzie zadawać sobie pytanie,
kim tak naprawdę jest jej piękna, uwielbiana przez nią matka, i kim była
w przeszłości.
Rok 2011.
Laurel, po latach pełnej sukcesów kariery aktorskiej, spotyka się z
siostrami w domu rodzinnym w Suffolk, by wspólnie świętować
dziewięćdziesiąte urodziny umierającej matki, Dorothy. Laurel zdaje
sobie sprawę, że to jej ostatnia szansa na odkrycie pogrzebanych w
przeszłości sekretów i wyjaśnienie zagadki morderstwa sprzed
pięćdziesięciu lat – nieuleczonej traumy z okresu dzieciństwa. Zaczyna
skomplikowane śledztwo, które po nitce wspomnień Dorothy oraz innych
związanych z nią osób doprowadzi w końcu do kłębka wielkiej tajemnicy.
Jej korzenie sięgają początku II wojny światowej i trwających dwa lata
bombardowań Londynu. Tragiczna przeszłość powraca we wspomnieniach matki
i bliskich jej osób – splątane losy trójki młodych ludzi z zupełnie
różnych światów: Dorothy, Vivien i Jimmy’ego.
Rodzinne tajemnice bywają niezwykle intrygujące. Ludzkie losy plączą się, tworząc kalejdoskop zdarzeń, które są tak różnorodne i niezwykłe, że czasami trudno uwierzyć, że miały miejsce naprawdę. Bywają sytuacje, które wpływają na nasze dalsze życie, które już na zawsze nam towarzyszą, rzucając cień na naszą codzienność. Wydarzenia, które ciążą nam, wzbudzając poczucie winy, z którym nie każdy jest w stanie sobie poradzić. Prawda nie zawsze bowiem przynosi oczyszczenie…
„Strażnik tajemnic” to powieść, która mnie zaskoczyła. Spodziewałam się klasycznej obyczajówki, w której akcja jest prowadzona dwutorowo, oscylując między teraźniejszością a czasami II wojny światowej. Poniekąd to dostałam, ale autorka utkała tak zawiłą fabułę, okraszoną wątkiem kryminalnym, że jej lektura była świetną literacką przygodą, w której główną rolę grają kobiety: matka i córka, dwie… przyjaciółki? Morton wodzi czytelnika za nos, dając mu do zrozumienia jedno, a zaraz zmieniając bieg zdarzeń, mącąc mu w głowie. I powiem szczerze, że ta zabawa w kotka i myszkę z jednej strony powodowała, że czułam się zagubiona, a z drugiej, tak bardzo intrygowało mnie, jak potoczą się losy bohaterek – zarówno tych, które poznajemy w 2011 roku, jak i tych, które żyły w czasach wojennego piekła.
Powieść Kate Morton przypomina rozsypane puzzle o wielu elementach. Mamy świadomość, że po ich ułożeniu, otrzymamy odpowiedź na nurtujące nas pytania, dlatego podejmujemy wyzwanie. Próbujemy dopasować kolejne części, korzystając z poszlak podrzucanych przez autorkę, śledząc losy Laurel, która bada szczegóły rodzinnej tajemnicy. Z rozsypanki wyłania się pomału, niespiesznie obraz. I kiedy wydaje nam się, że oto jesteśmy o krok od finiszu, ostatnie elementy wyskakują, nie pasują w tej konfiguracji, w jakiej je widzieliśmy. Zakończenie bowiem przynosi zwrot akcji i dopiero przewracając ostatnią stronę, jesteśmy w stanie odpowiednio dopasować brakujące części całości.
Nie sposób nie zachwycić się plastycznością języka autorki. Maluje ona kolejne obrazy, słowem nadając im pełną wymiarowość. To sprawia, że czytelnik oczami wyobraźni, potrafi niejako odtworzyć miejsca, w których toczy się akcja; wygląd postaci, a nawet spojrzenia i gesty, jakimi się obdarzają. Z książki emanuje nostalgia, fabuła jest nieco senna, ale nie nudna, bowiem Morton wie, jak przykuć uwagę czytelnika. Niemniej ma ona w sobie elementy subtelnej melancholii, a jednocześnie mroku, który dosyć nieoczekiwanie wyłania się z kart nakreślonej jej ręką historii.
Podsumowując:
To powieść przesiąknięta na wskroś tajemnicami, które zdają się czaić na każdym kroku, do których drogę odnajdujemy, przewracając kolejne strony. Autorka umiejętnie snuje zawiłą opowieść, której zgłębianie nęci nas na tyle, że z jednej strony, pragniemy poznać zakończenie, a z drugiej, nie chcemy przewrócić ostatniej strony, by wciąż mieć możliwość smakowania tej historii. Kilkutorowa narracja pozwala śledzić losy bohaterów, poznawać genezę dokonywanych przez nich wyborów, a w efekcie ich konsekwencje. To powieść o miłości, ale przede wszystkim o rodzinnych sekretach, które mimo upływu lat wciąż mają wpływ na codzienność jej poszczególnych członków. Literacka układanka, z której elementów niespodziewanie wyłania się trudna prawda dotycząca przeszłości, która z jednej strony szokuje, a z drugiej niesie ukojenie.
Komentarze
Prześlij komentarz